- Jeśli ktoś twierdzi, że nie wie, dlaczego Polacy interesują się zachowaniem pani Steinbach, to rżnie głupa. Ta kobieta uczyniła swoim zawodem rewanżyzm - Władysław Bartoszewski po raz kolejny nie przebiera w słowach. To odpowiedź doradcy premiera ds. międzynarodowych na pojawiające się zarzuty naszych zachodnich sąsiadów, jakoby Polska demonizuje Erikę Steinbach.
Jak ktoś rżnie głupa, to nic nie poradzę(...) Pani Steinbach głosuje w Bundestagu przeciwko ratyfikacji traktatu z Polską, wypowiada się przeciwko przyjęciu Polski do NATO czy Unii Europejskiej. I my mamy ją uważać za osobę zdatną do budowania będących przedmiotem historii i nauki koncepcji muzealnych, które dotyczą m.in. naszego kraju?! Dlaczego ja mam się uważać za zdolnego do prowadzenia chóru w operze, jeśli nie śpiewam? Władysław Bartoszewski
Niemcy są poważnym krajem i nie sądzę, by jakakolwiek jedna pani mogła w decydujący sposób zaszkodzić naszym stosunkom Władysław Bartoszewski
"Nic nie poradzę, że ktoś rżnie głupa"
Władysław Bartoszewski w ostrych słowach wypowiada się na temat pojawiających się z Niemiec doniesień, że właściwie nie wiadomo co Polska zarzuca Steinbach.
- Jak ktoś rżnie głupa, to nic nie poradzę - mówi profesor. I dodaje: - To tak jak ktoś powiedziałby pani: nigdy nie słyszałem, dlaczego Polacy uważają, że Radio Maryja wypowiada się antysemicko. No dlaczego?! Pani Steinbach głosuje w Bundestagu przeciwko ratyfikacji traktatu z Polską, wypowiada się przeciwko przyjęciu Polski do NATO czy Unii Europejskiej. I my mamy ją uważać za osobę zdatną do budowania będących przedmiotem historii i nauki koncepcji muzealnych, które dotyczą m.in. naszego kraju?! Dlaczego ja mam się uważać za zdolnego do prowadzenia chóru w operze, jeśli nie śpiewam?! - pyta minister w kancelarii premiera.
Kim jest Erika Steinbach?
Zdaniem profesora Bartoszewskiego "pani Steinbach zatraciła poczucie, kim jest". - W wieku 45 lat pierwszy raz w życiu zainteresowała się tym, gdzie się urodziła. Wolno jej. A my możemy jej nie ufać - uważa Bartoszewski.
Minister uważa jednak, że sprawa przewodniczącej Związku Wypędzonych nie może stać się kością niezgody w relacjach polsko-niemieckich. - Niemcy są poważnym krajem i nie sądzę, by jakakolwiek jedna pani mogła w decydujący sposób zaszkodzić naszym stosunkom - uważa Bartoszewski. - Gdyby rząd niemiecki poparł działania pani Steinbach jako osoby kompetentnej do nadzoru nad treścią i formą wystawiennictwa muzealnego, to musieli byśmy przemyśleć, czy możemy razem nad tym przedsięwzięciem pracować. Te nasze sprawy nie mają jednak nic wspólnego ze sprawami bankowymi, gospodarczymi, technologicznymi, z wymiana młodzieży itd. Ponadto rząd niemiecki jest rządem poważnego państwa i nie "upupiajmy" sprawy wypędzeń. My mamy do rządu niemieckiego zaufanie - komentuje.
Polska jej nie chce
Spór o Erikę Steinbach rozgorzał na dobre, kiedy Związek Wypędzonych ogłosił w połowie lutego, że jest ona jednym z kandydatów do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Przeciwko udziale niemieckiej polityk we władzach fundacji są nie tylko Polacy, ale też niemieckie partie - koalicyjna SPD oraz opozycyjni Zieloni i liberalna FDP.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24