- Szef Komisji Europejskiej Jose Barroso w tym momencie nie zamierza uczestniczyć w wydarzeniach związanych z Euro 2012 na Ukrainie - powiedziała w poniedziałek jego rzeczniczka. Kolejny raz wyraziła bardzo duże zaniepokojenie Komisji sytuacją na Ukrainie.
- To jasne, że w tym momencie przewodniczący nie ma żadnego zamiaru uczestniczyć w wydarzeniach Euro 2012 na Ukrainie - powiedziała w poniedziałek Pia Ahrenkilde Hansen. Dodała, że KE będzie śledzić rozwój sytuacji.
Tymczasem źródła bliskie Barroso ujawniły, że chociaż szef KE dostał od prezesa UEFA Michela Platiniego zaproszenie na wydarzenia w ramach Euro 2012, to w ogóle nie planował z nich korzystać. - Przewodniczący dotychczas nie miał zaplanowanego żadnego wyjazdu na jakieś wydarzenie Euro 2012 - powiedziały te źródła, dodając że nie można więc mówić o "anulowaniu" jakiegoś wyjazdu.
Barroso, Portugalczyk, nie planował nawet wyjazdu na mecz Portugalia-Niemcy 9 czerwca we Lwowie, pierwszy mecz z udziałem portugalskiej drużyny na Euro2012.
KE zaniepokojona sytuacją Tymoszenko
Rzeczniczka Barroso podkreśliła, że KE pozostaje "bardzo zaniepokojona sytuacją na Ukrainie" i odesłała do oświadczenia wiceprzewodniczącej KE oraz szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, w którym krytykowano m.in. selektywnie stosowany system sprawiedliwości na Ukrainie, zwłaszcza w stosunku do byłej premier Julii Tymoszenko.
W piątek wyszedł na jaw list komisarz UE ds. sprawiedliwości Viviane Reding do prezesa UEFA, w którym poinformowała ona, że nie pojedzie na mecz otwierający Euro 2012 8 czerwca w Warszawie. W tym samym liście wyraziła zaniepokojenie w sprawie przestrzegania praw człowieka na Ukrainie. "Jestem pewna, że podziela Pan te same wartości europejskie co ja w odniesieniu do prawa do sprawiedliwego procesu. Selektywna i stronnicza sprawiedliwość nie może być zaakceptowana" - napisała Reding do Platiniego.
Merkel "rozważa" bojkot
Pod znakiem zapytania stanął też przyjazd na Euro kanclerz Angeli Merkel. Według cytowanego przez media rzecznika rządu niemieckiego Steffena Seiberta wizyta Merkel na Ukrainie będzie zależeć od "dalszego rozwoju sytuacji" w tym kraju.
W poniedziałek niemiecki magazyn "Der Spiegel" napisał, że Merkel "poważnie rozważa" zbojkotowanie meczów na Ukrainie, jeżeli była ukraińska premier Julia Tymoszenko będzie nadal przetrzymywana w więzieniu. Według "Spiegla" , ewentualny bojkot obowiązywałby cały niemiecki rząd i dotyczyłby także finałowego meczu w Kijowie, gdyby reprezentacja Niemiec zaszła w rozgrywkach tak daleko.
Mnożą się apele o bojkot
Jedynym wyjątkiem może być minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich. Polityk CSU zapowiedział, że przyjedzie na mecz reprezentacji Niemiec z Holandią 13 czerwca w Charkowie, pod warunkiem, że władze ukraińskie umożliwią mu wcześniej spotkanie z Tymoszenko. Szef resortu spraw wewnętrznych odpowiedzialny jest w Niemczech także za sport.
Do bojkotu ukraińskiej części Euro w związku ze sprawą Julii Tymoszenko wezwali też lider największej niemieckiej partii opozycyjnej, SPD, Sigmar Gabriel oraz czołowy włoski polityk, Pier Ferdinando Casini.
Ukraina chce poprawy wizerunku
Tymczasem Ukraina stara się ratować swój wizerunek. Jak doniósł portal EUobserver.com, rządząca na Ukrainie Partia Regionów wynajęła kilka tygodni temu brukselską firmę public relations Burson-Marsteller, by poprawić swój pogarszający się wizerunek w związku ze sprawą Tymoszenko.
- Naszym celem jest pomoc Partii Regionów w komunikowaniu jej działalności jako partii rządzącej na Ukrainie oraz w lepszym wyjaśnieniu jej stanowiska w sprawie Julii Tymoszenko - powiedział portalowi Robert Mack z Burson-Marsteller. Firma przeprowadzi m.in. wywiady z zastępcą prokuratora generalnego Ukrainy Renatem Kuźminem, który ma być w najbliższych dniach w Brukseli.
To właśnie z powodu umotywowanego politycznie - zdaniem Unii - uwięzienia byłej premier i liderki opozycji UE odkłada podpisanie wynegocjowanej już i parafowanej w marcu umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą.
W zamysłach rządu w Kijowie Euro 2012 też ma poprawić wizerunek Ukrainy. - Mamy nadzieję, że przyjedzie jak najwięcej osób, które dotychczas opierają się tylko na tym, co piszą gazety, by zobaczyć na własne oczy, jaki to przyjazny, rozwinięty i interesujący kraj - powiedział wicepremier Ukrainy, Wałerij Choroszkowski.
Źródło: PAP