Australijski rząd zadecydował o zwiększeniu wydatków na obronność do 2 procent PKB. Jak wyliczają australijskie media, oznacza to, że przez następne 20 lat objętych ogłoszonym właśnie planem obronnym, kraj wyda na bezpieczeństwo bilion dolarów australijskich. Efektem ma być między innymi powiększenie się sił zbrojnych do 62,4 tysiąca ludzi.
Zwiększenie wydatków na obronność jest realizacją obietnic wyborczych premiera Malcolma Turnbulla. Ma to być odpowiedź na rosnące zaniepokojenie Australijczyków wzrostem potęgi Chin i ich ekspansywną polityką zagraniczną w regionie.
Obrona wielkiego kontynentu przez 62 tys. ludzi
Australijczycy wydają obecnie na obronność około 80 miliardów złotych rocznie (Polska 36 miliardów), czyli 1,8 procent PKB. Zwiększenie wydatków do dwóch procent będzie postępowało stopniowo na przestrzeni dziesięciu lat. To element planu wyłożonego w Białej Księdze Obronności, zaprezentowanej przez nowy rząd. Obejmuje on następne 20 lat i, jak wyliczyły australijskie media, w tym czasie państwo wyda na obronność "ponad bilion dolarów australijskich".
Zwiększenie pieniędzy dostępnych dla wojskowych nie będzie więc skokowe, ale wraz z upływem lat będzie coraz bardziej odczuwalne. Dzięki dodatkowym funduszom ma zostać zwiększona między innymi liczebność sił zbrojnych do 62,4 tysiąca ludzi z obecnych 56,9 tysiąca. Będzie to najwięcej od końca zimnej wojny. Ogólnie australijskie wojsko nie jest jednak zbyt liczne jak na kraj liczący 26 milionów ludzi. Dla porównania ludniejsza o 10 milionów osób Polska ma pod bronią 100 tysięcy ludzi.
Poza zwiększeniem liczebności dodatkowe pieniądze mają pozwolić na przyśpieszenie zakupów nowego sprzętu. Australijska flota potrzebuje nowych okrętów (głównie niszczyciele, fregaty i okręty podwodne), lotnictwo samolotów (konieczność wymiany starzejących się F-18 na F-35) a siły lądowe wozów opancerzonych.
Trudna równowaga
Wzmocnienie obronności stało się dla Australijczyków sprawą ważną ze względu na wzrost potęgi Chin, głównego mocarstwa w regionie. Największe niepokój na Antypodach budzi wręcz błyskawiczna rozbudowa chińskiej floty. Nowe okręty opuszczają stocznie szerokim strumieniem, budowane w skali niespotykanej już na Zachodzie.
W tym tygodniu do służby przyjęto kolejną fregatę typu 54A Xiang tan, już 22 z serii. Co najmniej cztery kolejne znajdują się w budowie. Wraz z seryjnie produkowanymi niszczycielami typu 52 fregaty typu 54A stanowią podstawę nowej chińskiej floty pełnomorskiej, która może stanowić zagrożenie nawet dla odizolowanym na własnym kontynencie Australii.
Sytuację Australijczyków komplikuje to, że choć czują się zagrożeni ze strony Chin, to są one jednocześnie ich najważniejszym partnerem gospodarczym. Muszą więc próbować pogodzić ogień i wodę. Z jednej strony utrzymują bliskie wiązki z USA i regionalnymi przeciwnikami Chin, aby zrównoważyć ich rosnącą potęgę, ale z drugiej strony starają się utrzymywać partnerskie relacje z Pekinem, aby nie zrujnować własnej gospodarki.
Autor: mk\mtom / Źródło: abc.net.au, Reuters, Washington Post, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: USMC