Adwokat Julii Tymoszenko ofiarą nietypowego ataku w Charkowie. Kiedy Serhij Własenko szedł spotkać się ze swoją klientką, nieznana kobieta chlusnęła mu w twarz puszką zielonej farby.
Do incydentu doszło na terenie szpitala. Własenko twierdzi, że jego napastniczka nie mogła być nikim "przypadkowym", bowiem dostanie się do Szpitala Kolejowego jest bardzo trudne, nawet dla parlamentarzystów.
- Ona ani trochę nie wyglądała na pacjenta szpitala. Jeszcze raz podkreślę, dostać się na ten teren jest bardzo trudno. Natomiast ona przemieszczała się tu swobodnie i nie miała żadnych problemów - stwierdził Własenko, sugerując, że za napaścią na niego stoi władza. - Milicja nie zrobiła nic. Tylko obserwowała. Ja mam mocne nerwy. Takimi tanimi chwytami nic nie wskórają - stwierdził adwokat, ścierając farbę z twarzy.
Własneko zaznaczył, że nie był to wygłup, ale próba "uszkodzenia ciała". - Jej celem było poparzyć mi oczy tą farbą. Uratowało mnie to, że noszę okulary. Gdyby nie one, byłbym teraz oślepiony - powiedział prawnik.
Klient Własenki, Julia Tymoszenko, przebywa w szpitalu celem leczenia chorego kręgosłupa. Przewieziono ją tam z więzienia w Charkowie, gdzie odsiaduje karę siedmiu lat więzienia za nieprawidłowości przy zawieraniu umów na dostawy gazu z Rosji, zawartych w okresie, kiedy była premierem.
Autor: mk//gak/k / Źródło: Reuters