"Royal baby" opanowało internet. W poniedziałek wieczorem narodziny pierwszego dziecka księcia Williama i księżnej Kate generowały ponad 25,3 tys. wpisów na Twitterze na minutę - podał ten serwis społecznościowy.
Łącznie od chwili, gdy w poniedziałek rano księżna Cambridge trafiła do szpitala, hashtag #RoyalBaby został wykorzystany ponad 900 tys. razy - poinformował Twitter. Wzmianek o "Royal baby" w ogóle było na Twitterze dwa miliony.
Clarence House, sekretariat księcia Walii Karola, podsycał to zainteresowanie, informując o przyjęciu Kate do szpitala, a potem o narodzinach syna; ten ostatni wpis został retweetowany ponad 15 tys. razy.
Narodziny królewskiego potomka nie przebiły jednak finału tegorocznego Wimbledonu i zwycięstwa Andy'ego Murraya, gdy ta liczba wynosiła 120 tys. tweetów na minutę. Rekord należy jednak do papieża Franciszka i jego wyboru w marcu - wówczas padł rekord 132 tys. tweetów na minutę. Dla zmęczonych gorączką związaną z narodzinami królewskiego potomka liberalno-lewicowy dziennik "Guardian" przygotował opcję republikańską, blokującą informacje na ten temat. W poniedziałek po południu, czyli jeszcze przed oficjalnym potwierdzeniem narodzin dziecka, możliwość ta została jednak usunięta.
"Royal baby" patronem wielkouchów króliczych
Przed Pałacem Buckingham zbierają się turyści i sympatycy monarchii, którzy chcą sfotografować złotą ozdobną sztalugę, na której ogłoszono wieść o narodzinach. Teraz wielką niewiadomą jest imię księcia, ale w przypadku jego ojca, syna księcia Karola i Diany - Williama - na decyzję trzeba było czekać tydzień. W nocy wielu świętowało radosną wiadomość - pod gołym niebem i z kieliszkiem szampana. Dziecko nie ma nawet doby i jeszcze przez wiele dni świat może nie poznać jego imienia, ale już patronuje ono niektórym przedsięwzięciom. Premier Australii Kevin Rudd powiedział, że imieniem księcia zostanie nazwana zagroda dla wielkouchów króliczych w ogrodzie zoologicznym Taronga w Sydney. Australijski rząd przeznaczy też 10 tys. dolarów australijskich w imieniu księcia na projekt badawczy mający na celu ochronę tego zagrożonego gatunku. Ale to jeszcze nie wszystko. - Nie wiem, czy rodzina królewska tego potrzebuje, ale prawdopodobnie przyznamy im także darmowy wstęp do tego zoo - dodał Rudd.
Życzenia z całego świata
Życzenia młodym rodzicom złożył w imieniu swoim i małżonki prezydent USA Barack Obama. - Życzymy im wszelkiego szczęścia i błogosławieństw, które towarzyszą rodzicielstwu - przekazał amerykański prezydent, ojciec dwóch córek.
Gratulacje przekazali także gubernator i premier należącej do Commonwealthu Kanady. "W imieniu wszystkich Kanadyjczyków składam najszczersze powinszowania książęcej parze i całej rodzinie królewskiej" - napisał na Twitterze premier Stephen Harper. Do gratulacji przyłączyli się także prezydenci Francji i Rosji, Francois Hollande i Władimir Putin, którzy składali życzenia na ręce młodych rodziców i królowej Elżbiety II z okazji narodzin prawnuka. Arcybiskup Canterbury Justin Welby, który w styczniu stanął na czele Kościoła anglikańskiego, oświadczył: "Razem z milionami ludzi w kraju i na świecie łączę się w radości w tym wyjątkowym czasie".
Kiedy zasiądzie na tronie?
Stowarzyszenie monarchistów w Nowej Zelandii uczciło narodziny królewskiego potomka pokazami świetlnymi; w sumie na niebiesko - ze względu na płeć dziecka - iluminowano 40 budynków w całym kraju, w tym wieżę Sky Tower w Auckland i gmach lotniska w Christchurch. W Kanadzie na niebiesko jarzyły się m.in. budynki parlamentu w Ottawie i wieża telewizyjna w Toronto. Na oblężenie przez turystów i reporterów przygotowuje się tymczasem Bucklebury w zachodnim Berkshire, gdzie wychowała się Kate Middleton zanim została narzeczoną księcia Williama i księżną Cambridge. "Guardian" wieści, że syn książęcej pary - trzeci w linii sukcesji po swoim dziadku, księciu Karolu i ojcu - nie odziedziczy tronu przed upływem co najmniej 50 lat. Dziennik zastanawia się, czy w 2065 roku Wielka Brytania nadal będzie państwem "rządzonym przez człowieka, o którego miejscu decyduje fakt narodzin".
Autor: jk\mtom/zp / Źródło: PAP, blog.twitter.com
Źródło zdjęcia głównego: Twitter.com