Aresztowania islamistów. Nowy prezydent, ale w Egipcie panuje wojsko


Do byłego prezydenta w areszcie dołączają kolejni liderzy Bractwa Muzułmańskiego. Islamiści nie uznają nowej władzy, ale odżegnują się od siłowego oporu. Reakcje świata na zamach stanu w Egipcie są różne, za to giełda poszła w górę. Tak wygląda pierwszy dzień w kraju, gdzie de facto rządzi wojsko.

ZMIANA REŻIMU W EGIPCIE MINUTA PO MINUCIE - zobacz jak relacjonowaliśmy te wydarzenia

Od momentu obalenia poprzednich władz na ulicach egipskich miast zginęło co najmniej 16 osób, setki zostały ranne. Kanały telewizyjne sympatyzujące z Bractwem Muzułmańskim zostały zamknięte.

Aresztowania islamistów

Na polecenie prokuratury służby bezpieczeństwa aresztowały przywódcę Bractwa Muzułmańskiego, Mohameda Badie. Prokuratura poleciła także aresztowanie jego zastępcy Khairata el-Shatera, uważanego za głównego stratega organizacji. Postawiono im zarzuty stosowania przemocy przeciwko demonstrantom, którzy w sobotnią noc atakowali siedzibę Bractwa Muzułmańskiego w Kairze.

Na tym nie koniec. Mohamed Mursi przebywa w wojskowym areszcie, a na dodatek wszczęto w czwartek wobec niego i 15 innych wysokich rangą członków Bractwa śledztwo, w którym zarzuca się im atakowanie sędziów. Mursi, Badi, Szater oraz inni prominentni działacze Bractwa zostali też objęci zakazem opuszczania kraju.

W środę dziennik "Al-Ahram" podał, że władze wydały nakazy aresztowania dla 300 członków Bractwa, podejrzewanych o "podżeganie do przemocy i zakłócanie bezpieczeństwa i porządku". Według źródeł, na które powołują się światowe agencje, wśród zatrzymanych jest szef islamistycznej Partii Wolności i Sprawiedliwości (PWiS), przewodniczący parlamentu Mohammed Saad el-Katatni oraz jeden z czołowych przywódców Bractwa Muzułmańskiego Raszad el-Bajumi. Jak podał rzecznik Bractwa Essam el-Haddad, powstała lista obejmująca kilkuset członków tego ugrupowania, którzy mają zostać aresztowani. - Nie znamy szczegółów, armia o nich nie informuje. To zamach stanu, który staje się krwawy. Aresztują wszystkich - powiedział.

Opór, ale nie zbrojny

Bractwo Muzułmańskie oświadczyło w czwartek, że odsunięcie od władzy islamistycznego prezydenta Mohammeda Mursiego to "wojskowy pucz". Radykalne ugrupowanie, z którym związany jest Mursi, zapewniło jednak, że nie sięgnie po broń.

- Mamy do czynienia z puczem wojskowym. Będziemy trwać i pozbawimy go prawomocności - powiedział dziennikarzom przedstawiciel Bractwa Mohammed el-Beltagi podczas akcji zwolenników Mursiego pod jednym z kairskich meczetów. Na pytanie, czy Bractwo w obecnej sytuacji sięgnie po broń, powiedział: - Nie. To mało prawdopodobne. Jego zdaniem wojskowy przewrót skłoni inne ugrupowania do zbrojnego oporu.

- Tu nie chodzi o to, czy członkowie Bractwa są wtrącani do więzienia czy nie. (...) Problemem jest stanowisko wolnego świata, który spycha ten kraj (Egipt - PAP) w stronę chaosu, a inne ugrupowania oprócz Bractwa skłania do powrotu do idei wprowadzania zmian siłą - zaznaczył. Inny przedstawiciel islamistycznego ugrupowania szejk Abdel Rahman al-Barr zapowiedział, że Bractwo nie będzie współpracować z "uzurpatorskimi władzami". - Apelujemy do protestujących, by wykazali się powściągliwością i zachowali spokój. Odrzucamy represyjne praktyki państwa policyjnego: zabójstwa, aresztowania, ograniczanie wolności mediów i zamykanie stacji telewizyjnych - powiedział.

Gest Monsura

Wcześniej w czwartek zaprzysiężony w tym dniu tymczasowy szef państwa Adli Monsur wezwał Bractwo do dialogu politycznego.

Nowo zaprzysiężony prezydent Egiptu zaprosił Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się jego poprzednik Mohammed Mursi, do wspólnego "budowania narodu". W środę Mursi został odsunięty od władzy przez wojsko. - Bractwo Muzułmańskie stanowi część narodu i może uczestniczyć w budowaniu narodu, ponieważ nikt nie zostanie wykluczony. Jeśli odpowiedzą na propozycję, zostaną przyjęci - powiedział Mansur na spotkaniu z dziennikarzami w Kairze po zaprzysiężeniu na tymczasowego szefa państwa.

Bez wykluczania

Front Ocalenia Narodowego, zrzeszający największe partie liberalne i lewicowe, oświadczył w czwartek, że nie zgadza się na wykluczanie ugrupowań islamskich z życia politycznego. "Wszystkie grupy polityczne mają prawo do swobodnego wyrażania poglądów i tworzenia partii politycznych. Dlatego też nie zgadzamy się na wykluczanie żadnej partii, a zwłaszcza islamskich grup politycznych" - podkreślił Front w oświadczeniu.

Mieszane reakcje

Prezydent Obama, którego administracja przekazuje rocznie egipskiej armii 1,3 mld dolarów, wyraził zaniepokojenie obaleniem Mursiego i wezwał do szybkiego przywrócenia w Egipcie władzy demokratycznie wybranego cywilnego rządu.

Izrael stara się nie okazywać otwarcie satysfakcji z upadku islamistycznego prezydenta, natomiast szef niemieckiego MSZ Guido Westerwelle nazwał ostatnie wydarzenia w Egipcie "poważną porażką demokracji". Zamach stanu ostro skrytykowała Turcja, zaś Unia Afrykańska zapowiedziała zawieszenie Egiptu w prawach członka organizacji.

Ale na przykład nowy emir Kataru, który po obaleniu Mubaraka zasilił Egipt miliardami dolarów pomocy, pogratulował Mansourowi objęcia stanowiska prezydenta. Na zmianę reżimu w Kairze pozytywnie zareagowały rynki. Indeks głównej egipskiej giełdy na otwarciu w czwartek zanotował najlepszy wynik od miesiąca, zyskując 6,4 proc.

Rewolucja 2.0

Nowy szef państwa został zaprzysiężony w dzień po odsunięciu Mursiego od władzy przez armię. Wcześniej w kraju odbywały się masowe demonstracje przeciwników islamskiego prezydenta, domagające się jego ustąpienia. Nowy szef państwa ma stanąć na czele ponadpartyjnego rządu przejściowego, którego skład pozostaje na razie nieznany, do czasu wyłonienia nowego prezydenta. Nowy gabinet ma przygotować nowe wybory prezydenckie i parlamentarne oraz wprowadzić zmiany w konstytucji, choć nie wyznaczono jeszcze, w jakim czasie.

Autor: //gak / Źródło: reuters, pap

Raporty: