Cztery osoby zostały ciężko ranne w trwających od niedzielnego południa starciach w Kijowie. Jak poinformowały służby medyczne, jednej trzeba było amputować dłoń, a trzy straciły po jednym oku. Łącznie rannych zostało około 200 osób. Do starć dochodziło jeszcze w poniedziałek rano. Agresywni demonstranci atakowali kordon milicji broniący dostępu do dzielnicy rządowej.
Szef kijowskiego wydziału zdrowia Witalij Mochariew nie odpowiedział na pytanie, czy obrażenia oczu, które odnieśli hospitalizowani, są wynikiem użycia przez milicję gumowych pocisków. Wyjaśnił także, że dłoń jednej z osób należało amputować ze względu na zmiażdżone kości.
- Możemy tylko konstatować, że doszło do kontuzji oka, a tego, jaki przedmiot do niej doprowadził, można się dowiedzieć u lekarza prowadzącego - oświadczył Mochariew. Ogółem w zamieszkach w Kijowie ucierpiało około 100 milicjantów i około 100 protestujących.
Długotrwała agresja
Starcia rozpoczęły się w niedzielę wczesnym popołudniem, a jeszcze w poniedziałek rano licząca około stu osób grupa młodych ludzi atakowała kamieniami i koktajlami Mołotowa ukrytymi pod tarczami milicyjny kordon w pobliżu stadionu Dynama Kijów i Parku Mariinskiego. Starcia obserwowało około dwóch tysięcy ludzi, trzymających się na uboczu.
The morning after. pic.twitter.com/QXWfgehWEU via @BBCDanielS #kyiv #ukraine #euromaidan
— Christopher Miller (@ChristopherJM) January 20, 2014
Milicja odpowiada na wypady szturmujących strzałami z broni na gumowe kule, granatami hukowymi, gazem łzawiącym oraz wodą z armatek wodnych. Temperatura w Kijowie wynosi minus 10 stopni Celsjusza. Woda bardzo szybko zamarza i tworzy wielkie połacie lodu na ulicach, utrudniając starcia. W dół drogi na której stoją demonstranci ma płynąć lodowato zimna "rwąca rzeka".
Obie strony pozostają na pozycjach, które zajmowały wcześniej i żadna z nich nie ustępuje pod naporem przeciwników. Na "ziemi niczyjej" pomiędzy dwoma kordonami stoją wraki wypalonych pojazdów milicji.
Radykałowie wzięli górę
Pierwszy szturm tłum przypuścił na kordon milicji przed dzielnicą rządową w niedzielę po południu, w trakcie manifestacji opozycji na Majdanie Niepodległości w Kijowie. Demonstranci podpalili wówczas jeden z blokujących ulicę autobusów milicyjnych i atakowali funkcjonariuszy. W następnych godzinach doszło do kolejnych podpaleń autobusów i innych pojazdów. Obecni na Majdanie politycy opozycyjni uznali, że jest to prowokacja, która ma rozwiązać władzom ręce dla siłowego rozpędzenia protestów. Do wszczęcia zamieszek przyznała się radykalna organizacja "Prawy sektor", której członkowie ochraniają miasteczko namiotowe na Majdanie Niepodległości.
Prezydent "gotowy do negocjacji"
- Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz zapowiedział w niedzielę wieczorem utworzenie komisji, której zadaniem będzie zażegnanie kryzysu politycznego w kraju, a także wyraził gotowość do negocjacji z opozycją - poinformowali liderzy ukraińskich partii opozycyjnych. - Prezydent zaangażował się w powołanie w poniedziałek komisji składającej się z przedstawicieli kancelarii prezydenckiej, rządu i opozycji, w celu znalezienia wyjścia z obecnego kryzysu - oświadczył szef ugrupowania Udar, Witalij Kliczko. MSW Ukrainy podało, że w wyniku zamieszek ucierpiało 70 milicjantów, z których 49 zostało hospitalizowanych. Rannych zostało także kilkadziesiąt osób po stronie protestujących.
Na Ukrainie narasta napięcie w związku z przyjętymi w ubiegłym tygodniu ustawami zaostrzającymi kary dla uczestników nielegalnych zgromadzeń i ograniczającymi działalność organizacji pozarządowych. Zdaniem opozycji zmiany te są wymierzone w demonstrujących od dwóch miesięcy na Majdanie Niepodległości w Kijowie zwolenników integracji europejskiej i przeciwników władz Ukrainy.
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP, Kyiv Post