Kilkuset zwolenników Mira Hosejna Musawiego starło się z policją w Teheranie. Podczas sobotnich zamieszek, największych od czasu rewolucji islamskiej w 1979 roku, zginęły co najmniej 3 osoby. W niedzielnym przemówieniu prezydent Mahmud Ahmadineżad jednoznacznie dał do zrozumienia, że Iran będzie kontynuował swój program nuklearny.
Zaznaczył też, że jego zwycięstwo w piątkowych wyborach prezydenckich jest zwycięstwem Irańczyków nad obcymi siłami, które chciałyby kontrolować sytuację w kraju. - Era kilku krajów, które podejmują decyzje za resztę świata, zakończyła się - powiedział na niedzielnej konferencji prasowej.
- Irańczycy stawią opór wszystkim, którzy chcę utrudniać postęp narodowi irańskiemu - ostrzegł Ahmadineżad, który według ogłoszonych wyników wyborów zdobył 63 proc. głosów i tym samym zapewnił sobie reelekcję.
Podkreślił, że każdy kraj, który chciałby zaatakować Iran, pożałowałby takiego posunięcia.
Kto ośmieli się zaatakować Iran? Kto ośmiela się choćby myśleć o tym? prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad
Wybory? Uczciwe
Ahmadineżad odniósł się również do zarzutów, jakoby wyniki wyborów były sfałszowane. - Wybory prezydenckie w Iranie były uczciwe i zdrowe - oświadczył. Prezydent Iranu stwierdził, że te zarzuty to "frustracje" przegranych. - Mogą być przygnębieni z powodu porażki. Wydali dużo pieniędzy na propagandę i spodziewali się wygranej, więc jest naturalne, że są rozczarowani i przygnębieni - mówił.
- Różnica między ilością głosów na mnie, a na innych [kandydatów - red.] jest zbyt wielka i nikt nie może tego zakwestionować - przekonywał Ahmadineżad.
Polityk wyraził również przekonanie, że "wyniki wyborów wpłyną na zwiększenie potęgi kraju i poprawią jego przyszłość".
Ahmadineżad nawiązał również do irańskiego programu nuklearnego. Jego słowa mogą świadczyć o tym, że zmian w tej kwestii podczas jego drugiej kadencji nie będzie. Zapewnił jednocześnie, że Teheran jest gotowy do przeprowadzenia "globalnych badań dla rozbrojenia nuklearnego na świecie".
Kolejne starcia
W niedzielę na ulicach Teheranu również jest niespokojnie. Na ulicę Vali Asr przeciwko reelekcji prezydenta Mahmuda Ahmadineżada wyszło ok. 200 osób, skandowali: "Śmierć dyktatorowi" i rzucali kamienie w stronę policji. Policjanci odpowiedzieli gazem łzawiącym.
Po wczorajszych wydarzeniach na ulicach pojawiły się zwiększone siły policyjne, szczególnie gęsto był obstawiony teren wokół ministerstwa spraw wewnętrznych.
W niedzielę rano przywrócono przerwane dzień wcześniej łącza telefonii komórkowej.
Reżim do zmiany?
Na temat ostatnich wydarzeń wypowiedział się przebywający na emigracji w USA Cyrus Reza Pahlawi, najstarszy syn ostatniego szacha Iranu Mohammada Rezy Pahlaviego, obalonego przez rewolucję islamską.
Jego zdaniem świat powinien wesprzeć "obywatelskie nieposłuszeństwo" w Iranie.
Jedynym rozwiązaniem dla świata, zanim Iran zdobędzie swoją bombę atomową, jest pomoc w zmianach wewnętrznych (których muszą dokonać) sami Irańczycy, sprzymierzeńcy wolnego świata. Cyrus Reza Pahlawi
- Głównym problemem jest ten reżim. Dopóki reżim ów jest u władzy, uważam, że Irańczykom niestety nigdy nie uda się znaleźć sposobności (dojścia do) wolności - ocenił.
Według Pahlawiego atak Izraela na instalacje nuklearne "jedynie przysłużyłby się on reżimowi w Teheranie". - Jedynym rozwiązaniem dla świata, zanim Iran zdobędzie swoją bombę atomową, jest pomoc w zmianach wewnętrznych (których muszą dokonać) sami Irańczycy, sprzymierzeńcy wolnego świata - zakończył.
Źródło: CNN, Reuters, PAP