Nic nie odbierze Ahmadineżadowi reelekcji. Po przeliczeniu 98 proc. zdobył on poparcie 62,6 proc. głosujących - podał szef irańskiego MSZ Sadeq Mahsouli. Jego najgroźniejszy rywal, Mir Hosejn Musawi mógł liczyć tylko na 33,7 proc. wyborców. Mussawi zgłosił ostry przeciwko naruszeniom wyborczym.
"Osobiście ostro protestuję przeciwko wielu oczywistym naruszeniom i ostrzegam, że nie poddam się tej niebezpiecznej farsie" - napisał w oświadczeniu które dotarło do agencji Reutera. Jego zdaniem, podobne działania mogą "zagrażać filarom demokracji i ustanowią tyranię".
Osobiście ostro protestują przeciwko wielu oczywistym naruszeniom i ostrzegam, że nie poddam się tej niebezpiecznej farsie. Hosejn Mir Musawi
Agencyjny falstart
"Ahmadineżad, poprzez zdobycie większości głosów, zapewnił sobie zwycięstwo" - napisała agencja IRNA w oświadczeniu, kiedy przeliczono zaledwie 1/5 głosów wyborców..
Szef Komisji Wyborczej oświadczył wtedy, że po przeliczeniu 19 proc. głosów, Mahmud Ahmadineżad zdobył 69 proc. głosów, natomiast jego główny konkurent Hosejn Musawi 28 proc.
Cztery godziny później podano, że po zliczeniu 15 mln głosów - czyli 47 proc. oddanych głosów - Ahmadineżad prowadzi uzyskawszy 68 proc. głosów. Mousawi zyskał zaś nieco ponad 30-procentowe poparcie.
Po kolejnych trzech godzinach podano, że przeliczono 77 proc. oddanych głosów; Ahmadineżad prowadzi, uzyskawszy 65,2 procent poparcia wyborców. Natomiast były premier, umiarkowany Mir Hosejn Mousawi zyskał w tym momencie 31,8 proc. głosów. Takie dane przedstawiła komisja wyborcza, która jest częścią irańskiego ministerstwa spraw wewnętrznych.
Wszyscy jesteśmy prezydentami
Mir Hosejn Musawi najwyraźniej również wierzył w swoje zwycięstwo - przynajmniej na początku liczenia głosów. Zaledwie kilka minut po ogłoszeniu przez IRNA triumfu obecnego prezydenta (gdy przeliczona była 1/5 głosów), ogłosił on swoje zwycięstwo na konferencji prasowej w Teheranie. - Odpowiednio do informacji, które zdobyliśmy, jestem zwycięzcą tych ważnych wyborów - powiedział Musawi. - Dziękuję wyborcom za obecność (...). Głosowały osoby, które nigdy wcześniej nie przyszły do urn (...) - oświadczył.
To, że Musawi może wygrać wybory prezydenckie w Iranie, wydawało się prawdopodobne jeszcze w piątek południe (czasu polskiego). Zwolennicy Musawiego twierdzili, że zdobył on 58-60 proc. głosów. Jednak z czasem
Piątkowe wybory były szczególne ze względu na rekordową frekwencję, która według wstępnych szacunków wyniosła 70 proc. Z powodu potężnego zainteresowania wybory przedłużano kilkakrotnie. Ostatecznie lokale wyborcze zamknięto o godz. 19.30 czasu polskiego.
O prezydenturę w Iranie walczyli oprócz Ahmadineżada i Musawiego, Mohsenem Rezai oraz Mehdi Karubi.
Źródło: Reuters, lefigaro.fr