Afryka rano wyszła, ale już chce wrócić

Aktualizacja:

Uczestnicy szczytu klimatycznego w Kopenhadze wracają do negocjacji, zawieszonych w poniedziałek przed południem z inicjatywy państw afrykańskich. Zainicjowały one bunt, ponieważ w ich ocenie kraje bogate próbują pogrzebać na szczycie Protokół z Kioto.

"Wracamy (do rozmów)" - powiedział agencji Reutera Pa Ousman Jarju z delegacji Gambii. Stanie się tak, jak tylko państwa afrykańskie otrzymają zapewnienia, że rozmowy w większym stopniu skupią się na kontynuacji Protokołu z Kioto.

Negocjacje wstrzymane

Rozmowy klimatyczne na szczycie w Kopenhadze zostały zawieszone w poniedziałek o godz. 11.30. Przedstawiciele krajów afrykańskich wyszli z sali. - To bojkot dotyczący procesu i formy, a nie istoty, co jest godne ubolewania - komentowała wówczas australijska minister ds. zmian klimatycznych Penny Wrong.

Agencja AFP podała wcześniej, że państwa afrykańskie, wsparte przez kraje rozwijające się z grupy G77 - która skupia 130 państw rozwijających się - zawiesiły też udział w negocjacyjnych grupach roboczych.

Według ministra z jednego z państw zachodnich, przedstawiciele krajów, którzy wyszli z sali, domagali się zwołania posiedzenia ministrów poświęconego wyłącznie kontynuacji Protokołu z Kioto. Zdaniem najwyższego przedstawiciela ds. klimatu w ONZ Yvo de Boera, intencją państw afrykańskich "nie jest blokowanie czegokolwiek", tylko zwrócenie większej uwagi na Protokół z Kioto.

Podział na uprzemysłowionych i rozwijających się

Jest to obecnie jedyny prawnie wiążący instrument w sferze walki z globalnym ociepleniem. Zobowiązuje on 37 państw uprzemysłowionych, które go ratyfikowały, do redukcji emisji gazów cieplarnianych.

Oficjalny projekt porozumienia omawianego na kopenhaskim szczycie pozostawia otwarte trzy opcje redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2050 roku: o 50 proc., 85 proc. i 95 proc.

Cele dla państw uprzemysłowionych miałyby wynieść - odpowiednio - "75-85 proc.", "co najmniej 80 do 95 proc." lub "ponad 95 proc.".

Nie dla warunków biednych

Kraje uprzemysłowione chcą też, aby państwa rozwijające się ograniczyły swoje emisje bez względu na pomoc.

W sobotę kraje Unii Europejskiej, Japonia i Australia, a wcześniej również USA, skrytykowały wobec tego projekt porozumienia, które przewiduje, że kraje rozwijające się muszą zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych, ale tylko wtedy, gdy otrzymają zewnętrzną pomoc finansową.

Wybór konkretnych opcji pozostawiono szefom państw i rządów, którzy w tym tygodniu przyjadą do Kopenhagi. Porozumienie ma stanowić przedłużenie Protokołu z Kioto i obejmować okres od 2013 do 2020 roku.

Źródło: PAP