7 tys. żołnierzy USA jedzie do Afganistanu


Do Afganistanu trafi dodatkowych siedem tysięcy amerykańskich żołnierzy, jeszcze przed latem przyszłego roku. Amerykański sekretarz obrony Robert Gates zapowiada jednak: potrzebujemy większego zaangażowania samych Afgańczyków.

Gates, który przyjął propozycję pozostania na stanowisku w kolejnej administracji Baracka Obamy, właśnie przebywa z wizytą w jednej z natowskich baz na południu Afganistanu, w drugim co do wielkości mieście Kandahar.

- Będziemy starali się przerzucić dwie dodatkowe brygady (...) przed latem - powiedział szef amerykańskiego resortu obrony.

NATO nadal w tarapatach

Wzmocnienia sił domaga się m.in. generał David McKiernan, główny dowódca sił natowskich w Afganistanie. Według jego szacunków potrzeba trzech brygad i jednostki wspomagającej.

Są obszary, gdzie jesteśmy - w najlepszym razie - w impasie. Przed nami ciężkie walki na południu i południowym-wschodzie i po prostu brakuje nam sił bezpieczeństwa. David McKiernan, dowódca NATO

Obecnie w Afganistanie rozlokowanych jest 65 tysięcy sił międzynarodowych, blisko 31 tysięcy pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Jedna brygada, około 3,5 tysiąca amerykańskich żołnierzy trafi do stolicy, Kabulu, w styczniu.

- Są obszary, gdzie jesteśmy - w najlepszym razie - w impasie - mówił McKiernan w wywiadzie dla brytyjskich gazet. - Przed nami ciężkie walki na południu i południowym-wschodzie i po prostu brakuje nam sił bezpieczeństwa.

2009 będzie "kluczowy"

Według amerykańskiego generała to właśnie następny rok będzie "kluczowy" dla - jak uważa znakomita część ekspertów - szybko pogarszającej się sytuacji w Afganistanie. Według Międzynarodowej Rady ds. Bezpieczeństwa i Rozwoju (ICOS), talibowie są obecni już na blisko trzy czwartej terytorium kraju, gdzie dokonywali przynajmniej jednego ataku tygodniowo przez ostatni rok.

Waszyngton z uporem namawia inne europejskie stolice do wzmocnienia swoich narodowych kontyngentów. Ale Wielka Brytania, Kanada, czy Holandia - rozlokowane na najbardziej newralgicznych obszarach - argumentują, że ich możliwości zostały wyczerpane.

Źródło: Reuters