Po jednej stronie barykady charyzmatyczny czarnoskóry senator i żelazna była First Lady, a po drugiej weteran z Wietnamu. Tegoroczny wyścig po prezydencką nominację w Stanach Zjednoczonych był bardziej barwny niż zwykle. Ostatecznie, na przeciw Republikanina Johna McCaina stanie Demokrata Barack Obama.
Bratobójcza walka Demokratów
U Demokratów walka była zażarta do ostatnich chwil. Skazywana przed początkiem prawyborów na zdecydowane zwycięstwo Hillary Clinton zaczęła tracić pozycję lidera, gdy jej konkurent Barack Obama rozbłysnął na stanowych konwencjach, porywając tłumy, zwłaszcza młodych Demokratów.
Obwiniana, że reprezentuje wszystko to, co w waszyngtońskiej elicie najgorsze, była Pierwsza Dama poniosła sromotną porażkę na samym początku w Iowa, by złapać głębszy oddech w New Hampshire - i znów przegrać w Karolinie Południowej.
Barack Obama, porównywany do legendarnego JFK nie mógł być jednak pewny wygranej. Mimo że to jego poparł wpływowy klan Kennedych, elity Demokratów skłaniały się jednak raczej ku Clinton. Prestiżowy „The New York Times" wprost ogłosił, że jedynie żona byłego prezydenta nadaje się na nowego gospodarza Białego Domu. Stopniowo jednak establishment Demokratów zaczął skłaniać się ku Obamie.
Czarnoskóremu senatorowi z Illinois zarzuca się niezdecydowanie, brak doświadczenia i słabą orientację w sprawach międzynarodowych. (ZOBACZ WPADKI KANDYDATÓW) Ogólnonarodowe sondaże wskazują jednak na senatora Illinois – zmiana, jego wyborcze hasło, okazuje się tym, na co Amerykanie po ośmiu latach prezydentury Georga W. Busha czekają najbardziej.
Na pewno czekają na nią Demokraci, którzy po serii morderczych prawyborów zdecydowali się postawić właśnie na Baracka Obamę.
Wśród Republikanów McCain
Na prawicy, skazywanej w listopadowych wyborach na porażkę, został już tylko John McCain, weteran z Wietnamu i najstarszy kandydat w kampanii. Stary waszyngtoński wyjadacz porywa szczególnie umiarkowanych Republikanów. Ma umiarkowane, czasami "niebezpiecznie" zbieżne z Demokratami, poglądy na imigrację i reformę podatków. Dla konserwatystów McCain jednak też ma coś miłego - bezkompromisowe stanowisko w sprawie pozostania w Iraku, sprzeciw wobec aborcji i konsekwentne stawianie na politykę bezpieczeństwa.
"Elastyczność" McCaina krytykował długo jego zawzięty przeciwnik - były gubernator Massachussets i multimilioner Mitt Romney, który swoją kampanię skupił właściwie wyłącznie na krytyce McCaina. Korzystając z przepastnych funduszy, atakował nieustannie senatora za niewierność wartościom Republikanów. Samemu sobie z kolei światopoglądowych wolt nie poczytywał za uchybienia. - Zmieniłem zdanie - odpowiedział rozbrajająco szczerze, pytany, dlaczego przed kampanią został przeciwnikiem aborcji i praw homoseksualistów. Wcześniej w obu tych kwestiach Romney miał poglądy dość liberalne jak na Republikanina.
Po słabym wyniku w "superwtorku" Romney najpierw sam zrezygnował z wyścigu o nominację a, następnie niespodziewanie poparł swojego największego rywala McCaina.
W tej sytuacji pozostał tylko jeden kontrkandydat Mike Huckabee, pastor baptystów, który jedynie na początku kampanii zadziwił komentatorów zwycięstwem w Iowa. Później jednak jego notowania systematycznie spadały i nie pomogło nawet wsparcie Chucka Norrisa. Huckabee się jednak nie poddaje i zapowiada walkę do upadłego. Niezły wynik uzyskał w "superwtorku": wygrał w czterech stanach tradycjonalistycznego południa (Georgia, Alabama, Tennessee, Arkansas) oraz w Zachodniej Wirginii. (ZOBACZ NA CZYM POLEGA FENOMEN "SUPERWTORKU") Kolejne wygrane gubernator stanu Arkansas zanotował w sobotę dziewiątego lutego w stanach Kansas i Luizjana.
To jednak było wciąż za mało aby zagrozić, popieranemu przez obecnego prezydenta Georgea W. Busha, McCainowi, który odniósł najwięcej zwycięstw stanowych i to w największych stanach. 72-letni senator jeszcze przed tym jak poparł go Romney zebrał 801 głosów elektorskich, na 1191 niezbędnych dla uzyskania nominacji republikańskiej.
W tej sytuacji Huckabee, po prawyborach w Texasie i Ohio, również się wycofał. Ostateczny wybór Demokraci i Republikanie podejmą na krajowych konwencjach pod koniec sierpnia i na początku września. Ale, jeśli nie zdarzy się nic nieoczekiwanego, delegaci zatwierdzą formalnie kandydatury Obamy i McCaina. Wybory do Białego Domu 4 listopada.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl