Szukając pracy, na chwilę został wypasaczem owiec. Uciekając przed nudą, postanowił nagrać swoją pierwszą płytę. Dziadek doradził mu kiedyś, że lepiej grać na gitarze niż w piłkę, a producent jego drugiej płyty podpowiedział, że podczas jedzenia sałaty się chudnie. - Piszę o tym, co znam, bo mi to pomaga. Jestem ułomny, jeśli chodzi o pisanie zmyślonych historii - przyznaje WaluśKraksaKryzys w rozmowie z tvn24.pl.
"Młodzieniec bez planów i założeń, sam sobie pisze płyty. Chętnie spotka się z dziennikarzem, odbierze telefon i opowie, czy to prawda, że wynosił sprzęt z Miejskiego Domu Kultury, żeby nagrywać chałupniczo debiutancką płytę lub jak myśli się o muzyce, zajmując się wypasaniem owiec” – napisał w mailu Artur Rawicz, dziennikarz i manager muzyczny, zapraszając na sierpniowy koncert najnowszego podopiecznego niezależnej wytwórni płytowej.
Poszłam i na koncert, i poznać młodzieńca. Spotkałam - jak w tytule jego pierwszej płyty - miłego, młodego człowieka, którym bez wątpienia jest WaluśKraksaKryzys.
Dziadek
Urodził się w 1996 roku, od dziecka mieszka w podkrakowskiej Skale. Ma imię i nazwisko, ale dla publiczności woli być Walusiem. Przyznaje, że muzyka i nagranie płyty były dla niego sposobem na nudę. - Mieszkam w małym mieście, hermetycznej społeczności i samo to, że teraz siedzimy tu i ktoś chce mnie poznać ze względu na to, co robię, jest fajne – deklaruje.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam