Premium

Od protestu i głodówki do prezesury. Jak rezydenci "przejęli" Naczelną Radę Lekarską

Wygrana 35-letniego Łukasza Jankowskiego w wyborach na prezesa samorządu lekarskiego to symboliczne zwycięstwo pokolenia młodych lekarzy, którzy protestem głodowym z 2017 roku wywalczyli podwyżki pensji rezydentów i specjalistów, a także wzrost nakładów na ochronę zdrowia. Jak to się stało, że członkowie Porozumienia Rezydentów wygrali?

W artykule będzie mowa o Naczelnej Izbie Lekarskiej (NIL) i Naczelnej Radzie Lekarskiej (NRL) oraz okręgowych izbach lekarskich (OIL) i okręgowych radach lekarskich (ORL). Jaka jest między nimi różnica? Izba Lekarska to instytucja, natomiast Rada Lekarska to reprezentacja lekarzy, wybierana podczas zjazdu wyborczego, który odbywa się co cztery lata. O prezesie i wiceprezesach mówi się więc zawsze prezes lub wiceprezes Rady, a nie Izby. O pracownikach tej instytucji, którzy nie są lekarzami, albo którzy nie pełnią funkcji w Radzie, mówi się jako o pracownikach Izby. Naczelna Rada Lekarska liczy 75 członków - 50 wybieralnych (39 lekarzy i 11 lekarzy dentystów), wybieranych podczas zjazdu wyborczego, oraz 24 prezesów okręgowych izb lekarskich (w tym jednej wojskowej) i prezesa.

***

"Porozumienie Rezydentów potrzebowało siedmiu lat, żeby uzyskać większość w Naczelnej Radzie Lekarskiej i wygrać stanowisko prezesa. Trzymamy teraz kciuki za naszych rówieśników w innych dziedzinach życia publicznego, a zwłaszcza w polityce i ZZ [związkach zawodowych - red.]. Zmiany są możliwe, skoro nam się udało" - napisał na Twitterze Damian Patecki, współzałożyciel Porozumienia Rezydentów, po zakończeniu majowego Krajowego Zjazdu Lekarzy, podczas którego na prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej wybrano 35-letniego Łukasza Jankowskiego.

"Mamy Prezesaaaaaaaaaaaaaaaaaa" - napisał Jakub Kosikowski, znany na Twitterze jako Kosik MD, o godz. 15.46 w piątek 13 maja, po trwających blisko siedem godzin wyborach nowego szefa Naczelnej Rady Lekarskiej, a media ogłosiły zwycięstwo "eksrezydenta" nad profesorem.

Na czele NRL, jako następca 68-letniego prof. Andrzeja Matyi z Krakowa, stanął blisko dwa razy młodszy warszawiak Łukasz Jankowski, negocjator Porozumienia Rezydentów z ministrem zdrowia po proteście głodowym lekarzy z 2017 roku.

W samej NRL może nie większość, ale kilkanaście z 50 stanowisk wybieralnych obsadzili byli członkowie Porozumienia Rezydentów, m.in. Damian Patecki, dr Michał Bulsa (od kwietnia prezes Okręgowej Rady lekarskiej w Szczecinie), dr Jarosław Biliński, Mikołaj Sinica czy Jakub Kosikowski.

Oczywiście, najważniejsza jest osoba samego prezesa - najmłodszego w 33-letnich dziejach samorządu lekarskiego, nieszefującego żadnej wielkiej klinice, bez tytułu profesora i naleciałości politycznych, za to jednoznacznie kojarzącego się z działalnością związkową i protestem głodowym z 2017 roku. Nie da się jednak ukryć, że zwycięstwo Jankowskiego to zwycięstwo Porozumienia Rezydentów, o którym nowy prezes mówi "ruch, z którego się wywodzę".

Bez Porozumienia pewnie by tej wygranej nie było, a wczorajsi rezydenci kończyliby, zapewne, szkolenia specjalizacyjne, dorabiając do głodowych pensji "w prywacie" i na dyżurach. Ale zacznijmy od początku.

Życie Polaka w cenie Big Maca

Wiosna 2015 roku. Na koniec swojej kadencji rząd PO-PSL chce zatrzymać odpływ młodych lekarzy ze szpitali, wprowadzając nowe zasady: nie tylko nie będzie można zmienić specjalizacji odbywanej w trybie rezydenckim (czyli finansowanej przez Ministerstwo Zdrowia), ale też województwa, w którym się ją odbywa. Rezydenci, czyli lekarze w trakcie szkolenia specjalizacyjnego, są zdruzgotani. Nie dość, że zarabiają mniej niż niejedna kasjerka w dyskoncie (około 2300 zł netto), to teraz mają jeszcze stać się zakładnikami szpitala, w którym rozpoczynali szkolenie.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam