Trzy i pół roku śledczy szukali mocnego dowodu, który pozwoli wskazać, że to 24-letni Karol, a nie jego brat bliźniak powinien stanąć przed sądem jako oskarżony o spowodowanie wypadku, w którym zginęła 18-letnia Angelika. Ujawniamy, co przesądziło o skierowaniu aktu oskarżenia do sądu i w jaki sposób śledczym udało się zdobyć kluczowe dowody.
O przełomie w sprawie śmieci 18-letniej Angeliki informowaliśmy jako pierwsi w grudniu zeszłego roku. Wtedy to zatrzymany został Karol F., jeden z braci bliźniaków, którzy jechali z ofiarą wypadku w srebrnym audi. Obaj, jak wynika z ustaleń prokuratury, siedzieli z przodu auta, które w Krużlowej Niżnej (małopolskie) wypadło z drogi i uderzyło w nasyp. Angelika doznała wówczas rozległych obrażeń głowy. Zginęła na miejscu.
Przez trzy i pół roku śledczym badającym okoliczności wypadku nie udawało się z pełnym przekonaniem wskazać, który z braci powinien stanąć przed sądem: Karol czy Kamil? Obaj wyglądają niemal identycznie, a przede wszystkim mają takie samo DNA. Wtedy - w grudniu 2021 roku - przekazywaliśmy, że przełom przyniosło badanie włókien ubrań znalezionych w aucie. Na tamtym etapie, kiedy śledztwo jeszcze trwało, prokuratorzy nie godzili się jednak na ujawnienie ich bardziej szczegółowych ustaleń.
Teraz jednak sytuacja jest inna, bo akt oskarżenia przeciwko Karolowi F. trafił już do sądu. Niedługo ma zostać wyznaczony termin pierwszej rozprawy.
Niepamięć
Zanim przejdziemy do tego, gdzie i w jakich okolicznościach znaleziono kluczowe dowody, trzeba wyjaśnić, dlaczego sprawa śmierci Angeliki była tak trudna do wyjaśnienia.
Auto rozbiło się 25 czerwca 2018 roku około godziny piątej nad ranem. Srebrne audi wpadło w poślizg na łuku drogi. Huk gniecionej blachy wyrwał ze snu mieszkańców Krużlowej Niżnej, w tym wujka znajdujących się w audi Karola i Kamila.
Mężczyzna założył buty i w samej bieliźnie pobiegł na przełaj przez łąkę. Do rozbitego samochodu miał jakieś 200 metrów. W zniszczonym aucie zobaczył trzy osoby: z przodu Karola i Kamila, z tyłu, za kierowcą - Angelikę. Osiemnastolatka już nie żyła.
Wujek bliźniaków chciał wezwać pomoc, ale zorientował się, że w emocjach nie zabrał ze sobą telefonu. Wrócił więc do domu.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam