Lekarz rodzinny miał mieć bezpłatne testy na COVID-19. Ale nie ma. Odsyła więc pacjenta do apteki albo do laboratorium, gdzie za wymaz trzeba płacić od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych.
A dlaczego nie ma? Powodów jest co najmniej kilka.
Prezes Porozumienia Zielonogórskiego: - Tłumaczymy pacjentom, że nie mamy obowiązku mieć.
Lekarka z Białegostoku: - Testy można zamówić tylko za pośrednictwem Systemu Dystrybucji Szczepień (SDS), przez który od stycznia 2021 roku gabinety zamawiały szczepionki na COVID-19, a potem także testy. Sęk w tym, że nie wszystkie gabinety szczepiły.
Lekarka z Warszawy: - Jak mam potwierdzić chorobę bez testów, których nie mogę zlecić na NFZ, a których nie mamy u nas w przychodni?
Wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego: - Ministerstwo Zdrowia i NFZ ogłosiły koniec pandemii i Polacy ich posłuchali. Nie widzę powodu, dla którego ja czy moi koledzy mielibyśmy testować pacjentów w kierunku zakażenia, które nie istnieje.
O przywrócenie możliwości "wymazywania" pacjentów zawalczyć chcą aptekarze. Według naszych informacji obecnie robi to promil aptek, po cenach ustalonych przez samych aptekarzy.
Wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej (NRA): - Pacjenci wciąż chcą testować się u farmaceutów. Zwłaszcza przed wyjazdem za granicę, kiedy na lotnisku trzeba okazać wynik z ostatniej doby.
Nasi rozmówcy wskazują, że od kiedy testy przestały być bezpłatne, zainteresowanie nimi gwałtownie spadło.
Potwierdzają to statystyki.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam