Premium

Lekcja częsta. Temat: Śmierć

Zdjęcie: Shutterstock

W epoce, w której przyszło nam funkcjonować, zjawiska takie, jak utrata, umieranie, gnicie, śmierć powinny zostać poddane refleksji - mówi dr Magdalena Ochwat, polonistka z Uniwersytetu Śląskiego. Często tę refleksję jako pierwsi podejmują uczniowie i uczennice. Pandemia i wojna w Ukrainie sprawiły, że dla wielu z nich śmierć stała się czymś przeraźliwie bliskim.

MAGAZYN O ŚMIERCI. ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY TEGO WYDANIA >>>

Maria od 12 lat uczy w szkole podstawowej i liceum na Pomorzu. Na lekcjach języka polskiego często rozmawia o śmierci. W podstawówce zazwyczaj przy okazji "Małego Księcia" (Antoine'a de Saint-Exupéry'ego), "Braci Lwie Serce" (Astrid Lindgren), "Oskara i pani Róży" (Érica-Emmanuela Schmitta), "Trenów" (Jana Kochanowskiego), "Dziadów" (Adama Mickiewicza), "Tam, gdzie spadają anioły" Doroty Terakowskiej czy wierszy Wisławy Szymborskiej.

Gdy jej uczniowie podrosną i opuszczą mury podstawówki - podobnie jak ich rówieśnicy z innych zakątków Polski - nadal będą mieli sporo okazji, by mówić i myśleć o śmierci.

- Mam wrażenie, że ciągle o niej rozmawiamy - zaczyna Magdalena Góra, polonistka z 15-letnim stażem. - I nie zawsze jest to śmierć bohaterska czy męczeńska - zastrzega.

I odsyła mnie do licealnej listy lektur. A tam śmierć. Bardzo dużo śmierci.

Bywa groteskowa, jak w "Rozmowie Mistrza Polikarpa ze śmiercią" czy "Tangu" Sławomira Mrożka. Może być samobójcza, jak w "Cierpieniach młodego Wertera" czy "Antygonie" albo heroiczna, jak w przypadku Hektora, który ginie z rąk Achillesa, czy bohatera "Pieśni o Rolandzie". Ale może być i antybohaterska, jak w "Rozdzióbią nas kruki, wrony" Stefana Żeromskiego. Bywa przewrotna, jak u Bolesława Prusa w jego "Z legend dawnego Egiptu".

- Symboliczna, uwznioślająca, ale i deprecjonująca bohatera. Właściwie to… - Magdalena Góra zatrzymuje się na chwilę. - Czy my więcej nie mówimy o śmierci niż o życiu? - pyta.

A Magdalena Ochwat, wykładowczyni na Uniwersytecie Śląskim, zadaje mi już następne pytanie, tak jakby słyszała swoją imienniczkę: - Dlaczego w szkole mówimy przede wszystkim o śmierci człowieka?

I sama zaraz dodaje: - Współczesny uczeń to młody człowiek, który żyje w bezprecedensowych czasach: globalnej pandemii i planetarnej katastrofy klimatycznej. Żyje w kontekście wielkich kryzysów, śmierci i niepewnej przyszłości - na jego oczach zmienia się świat - zauważa dr Ochwat. - W mediach codziennie słyszy, ile osób zmarło, ile choruje, docierają do niego również alarmistyczne tony związane z zagładą gatunków, śmiercią raf koralowych, utratą lasów, topnieniem lodowców…

Pedagożka szkolna z Mazowsza Anna Zientara też wylicza: - Mój uczeń widział samobójstwo, moja uczennica poroniła ciążę, inna przyznała się niedawno do bardzo realnych myśli samobójczych. Oni wszyscy mogą być młodzi, mogą być jeszcze dziećmi, ale ich problemy są naprawdę poważne, podobnie jak doświadczenia związane ze śmiercią - podkreśla.

Czy szkoła jest gotowa na rozmowę o śmierci?

Niech pani zrobi taką lekcję

Monika Szulkowska pracuje z dziećmi i młodzieżą od dwudziestu lat. Uczy języka polskiego, prowadzi też zajęcia socjoterapeutyczne. Uważa, że w szkole mało jest przestrzeni, by o śmierci rozmawiać. Ale jeśli relacja z uczniami jest prawdziwa, ten temat zawsze się pojawia. Niekoniecznie na lekcjach polskiego. Ona o stracie mówi też na lekcjach wychowawczych.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam