95 lat nieśmiertelnik przeleżał w ziemi, kolejne 11 – w szufladzie. Po ponad wieku od śmierci Władysława Łanieckiego odnaleziono jego rodzinę, a ostatnia pamiątka po nim trafi do krewnego.
W lutym tego roku Marcin Frankowski, cioteczny prawnuk Władysława, zamieszcza w internecie post z lakonicznymi informacjami i załącza zdjęcia – kartkę pocztową i nekrolog. Tropów jest niewiele. Sprawa z gatunku raczej beznadziejnych, bo informacji dosłownie garstka. Naciska przycisk "enter" i zagadka trafia do sieci. Uruchomił lawinę, której sam się nie spodziewał.
Pod postem pojawiły się komentarze. Wśród piszących były trzy osoby – klucze do rozwiązania zagadki i dotarcia do znalazcy nieśmiertelnika.
- Pytanie pana Marcina przeszłoby bez echa, gdyby nie Jacek Czaplicki, który specjalizuje się w historii i dziedzictwie I wojny światowej na Kurpiach. Jacek przypomniał sobie, że widział parę lat temu w internecie informacje, że w okolicy Parciak zostały odnalezione nieśmiertelniki, między innymi Władysława Łanieckiego, a przynajmniej z takim nazwiskiem – opowiada mi dr Małgorzata Karczewska, archeolog z Ośrodka Badań Europy Środkowo-Wschodniej.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam