Premium

Leki, przemoc i elektrowstrząsy. "Ankang", czyli sposób na łamanie niepokornych

Zdjęcie: Safeguard Defenders

Nie potrzeba wyroków ani sądów, żeby reżim wyeliminował z życia wrogów politycznych. Osoby, które ośmielają się sprzeciwić woli partii, są zamykane w szpitalach psychiatrycznych, gdzie przeżywają koszmar - raportują działacze Safeguard Defenders, organizacji walczącej o prawa człowieka w Chinach. Jako pierwsza redakcja w Polsce poznaliśmy wyniki jej pracy, podczas której próbowano opisać procedurę "Ankang".

Miała 29 lat, kiedy rozpoczęła transmisję na żywo w mediach społecznościowych, która na zawsze zmieniła jej życie. Dong Yaoqciong, mieszkanka trzymilionowego Zhuzhou w chińskiej prowincji Hunan, pokazała w internecie, jak oblewa atramentem portret Xi Jinpinga, sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin. Kobieta podczas transmisji podkreślała, że jej gest jest symbolem niezgody na autorytaryzm, "pranie mózgów obywateli" i wszechwładzę komunistycznej partii. Zapis transmisji błyskawicznie zyskał popularność w sieci, również poza granicami Chin. Przedstawiciele organizacji walczących o prawa człowieka chwalili odwagę młodej kobiety, która otwarcie i publicznie wyraziła swoją opinię na temat praktyk reżimu. Wielu komentujących obawiało się, że Dong Yaoqciong trafi do aresztu pod zarzutem - jak ma to miejsce w przypadku aktywistów krytykujących partię - "prowokowania niepokojów społecznych". 

Kadry z transmisji, podczas której Dong Yaoqciong oblała tuszem portret Xi JinpingaSafeguard Defenders

Problemy kobiety rozpoczęły się już kilka godzin po zakończeniu transmisji, Dong umieściła wtedy wpis na Twitterze: "W tej chwili przed moimi drzwiami stoi grupa ludzi w mundurach. (…) Nie popełniłam żadnego przestępstwa. Jedyną winę ponoszą ludzie, którzy teraz chcą mnie skrzywdzić".

Dong po tym wpisie zniknęła. Dziś już wiadomo, że nie trafiła do aresztu. Została poddana procedurze, którą przedstawiciele organizacji Safeguard Defenders, walczącej o prawa człowieka w Państwie Środka, nazywają "Ankgang". Oznacza ona przymusowe umieszczenie w szpitalu psychiatrycznym. W jej trakcie osoby, które stanowią zagrożenie dla władzy, pozbawiane są wolności, przywiązywane do łóżek. Podaje się im silne leki, a nawet - jak czytamy w raporcie, do którego dotarliśmy jako pierwsi w Polsce - stosuje się elektrowstrząsy. Safeguard Defenders opisuje historię 99 osób, które zostały poddane procedurze "Ankgang".

- Najgorsze w Ankgang jest to, że nigdy nie wiesz, na jak długo tam trafiasz. Czasami może to być 20, 30 lat - mówi Song Zaimin, chiński aktywista cytowany w raporcie.

Inna osoba

Co dalej działo się z Dong Yaoqciong, która przez społeczność międzynarodową została nazwana "atramentową dziewczyną"? Safeguard Defenders przekazuje, że represje spotkały jej rodziców (ojciec został wyrzucony z pracy). Aresztowany został też aktywista, który starał się zorganizować protest po zniknięciu Yaoqciong.

Ojciec kobiety otrzymał informację, że rzekomo przebywa ona na oddziale psychiatrycznym w jednym ze szpitali w Zhuzhou. Kiedy jednak tam się pojawił, usłyszał od personelu, że nie przebywa tam pacjentka o takim nazwisku. Ślad o "atramentowej dziewczynie" urwał się na długie miesiące. Wymiar sprawiedliwości twierdził, że nie zajmuje się jej sprawą. Dopiero w listopadzie 2019 roku, niemal półtora roku od zniknięcia, Dong pojawiła się w domu. Jej najbliżsi wspominają w opublikowanym właśnie raporcie, że "przeszła radykalną przemianę".

Dong Yaoqciong, znana jako "atramentowa dziewczyna"Safeguard Defenders

Trzydziestolatka mocno przybrała na wadze i była bardzo wyciszona. Miała stany lękowe i objawy zbliżone do demencji starczej. Rodzinie pokazała tabletki, które - jak mówiła - kazali brać jej lekarze z oddziału psychiatrycznego. W maju ubiegłego roku Dong znowu straciła wolność. Tym razem jej najbliżsi już wiedzieli, że jest pacjentką szpitala psychiatrycznego.

"Przymuszano ją do przyjmowania leków. Kiedy tego nie robiła, była bita. Personel przywiązywał ją do łóżka" - czytamy w raporcie. Po dwóch miesiącach "atramentowa dziewczyna" znowu wróciła do domu. Jej stan - jak wspomina w rozmowie z Safeguard Defenders jej ojciec – pogorszył się jeszcze bardziej. Rodzice mieli problem, żeby się z nią skomunikować, sprawiała wrażenie nieobecnej. Do występujących już wcześniej objawów demencji doszły silne stany lękowe. Po kilku miesiącach, w listopadzie 2020 roku, Dong Yaoqciong znowu pojawiła się w sieci. Opublikowała w mediach społecznościowych nagranie, w którym przekazywała , że jest na skraju załamania nerwowego w związku z "ciągłym prześladowaniem" ze strony aparatu państwowego. Podkreślała przy tym, że nie jest chora psychicznie, ale była zmuszana do przyjmowania silnych leków wpływających na jej osobowość. 

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam