Uważamy, że szczepienia w zakładach pracy mają sens ze względu na bezpieczeństwo nasze i biznesu. Widzimy, ile osób nie chce się zaszczepić, i myślimy, że szczepienia w pracy mogą być okazją do tego, by pod wpływem rozmów z kolegami, koleżankami z pracy, ten współczynnik chętnych do szczepienia się podniósł - powiedział na antenie TVN24 prezydent Konfederacji Lewiatan Maciej Witucki.
Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik rządu do spraw szczepień Michał Dworczyk powiedział we wtorek, że "trwają prace w zespole roboczym nad dokładnymi zasadami szczepień w zakładach pracy", a "pilotaż szczepień w zakładach pracy będzie możliwy w połowie maja".
W czwartek szef KPRM zapowiedział, że robocze założenia w sprawie zasad przeprowadzania szczepień w zakładach pracy zostaną w piątek przekazane do wicepremiera Jarosława Gowina, a po konsultacjach do końca kwietnia te zasady zostaną opublikowane.
"By ruszyć jak najszybciej"
O kwestię szczepień w zakładach pracy pytany był w piątek na antenie TVN24 Maciej Witucki, prezydent Konfederacji Lewiatan. - To nie tylko kwestia zakładów pracy i firm, ale również kwestia tego, że presja społeczna - kolegów i koleżanek z pracy - sprawi, że osób, które nie chcą się szczepić, będzie mniej - powiedział Witucki.
Zaznaczył, że pierwszą rekomendacją jest to, "by ruszyć jak najszybciej, gdy tylko będziemy mieli szczepionki, gdy będzie można uwolnić grupy wiekowe". - W zakładach pracy będziemy mogli szczepić, gdy nie będziemy musieli wybierać pomiędzy pracownikiem 40-letnim a 25-letnim. Ważne, by działo się to, gdy szczepionki zostaną "uwolnione". By każdy chętny mógł podejść do szczepienia - zaznaczył.
"Krytyczny jest czas"
Dodał, że Konfederacja Lewiatan wciąż czeka na proponowane przez rząd procedury, które mają jeszcze w piątek dotrzeć do organizacji. - Nie spodziewam się negatywnych niespodzianek. Skoro ruszają punkty drive-thru, miejsca, gdzie osoby zarejestrowane przez internet mogą w prosty sposób się pojawiać, to ja zakładam, że jeszcze bardziej uproszczona procedura nada się do zakładów pracy - powiedział.
- Minister Dworczyk podczas spotkania z nami wyraźnie mówił, że w jego wizji zakład pracy będzie mógł zakontraktować pojedynczego ratownika medycznego, jedną osobę, która może prowadzić kwalifikacje, może szczepić i może zadbać o osoby, którym wydarzyłoby się coś niedobrego po szczepieniu - tłumaczył Witucki.
Jego zdaniem procedura nie będzie problemem, a ważne jest to, "by otwarte były grupy wiekowe, by nie było ograniczeń, jeśli chodzi o pracowników czy współpracowników, osoby na umowach cywilnoprawnych czy pracowników handlowych".
- Krytyczny jest czas. Jeśli zakłady pracy miałyby pójść na końcu, już po otwarciu dużych punktów szczepień, to wtedy ta cała wielka organizacja i dyskusja na temat szczepień w zakładach pracy nie będzie miała sensu, bo zakładam, że wtedy już tylko nieliczne osoby nie będą zaszczepione - stwierdził.
Według Wituckiego dobrze by było, gdyby proponowany limit do przeprowadzenia szczepienia w firmach w wysokości 500 chętnych, w zakładzie pracy był niższy i wynosił 300-400 osób. Wspomniał też o łączeniu się firm, by w ten sposób spełnić wymagany limit.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock / Urząd m.st Warszawy