Rada Polityki Pieniężnej ma bardzo prosty mandat. Ten mandat nie jest dzisiaj realizowany - powiedziała w Faktach po Faktach prof. Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej. Wyjaśniła, że wyznaczył go ustawodawca i nie ma możliwości jego dowolnej interpretacji. - Mandat polega na tym, żeby zapewnić polskim gospodarstwom domowym, Polakom, stabilność cen - zaznaczyła.
Rada Polityki Pieniężnej ma w Polsce bardzo prosty mandat, wyznaczył go ustawodawca i nie ma możliwości dowolnej interpretacji. Ten mandat polega na tym, żeby zapewnić polskim gospodarstwom, Polakom, stabilność cen. Ten mandat nie jest dziś realizowany. Drugie, ponieważ ma tylko jeden mandat, trudno jest mi zrozumieć, dlaczego tak dużą wagę w komunikacie przykłada się do tego, co dotyczy gospodarki realnej, czyli tego jak radzą sobie przedsiębiorstwa, jak będzie wyglądał rynek pracy. Do tego część tych stwierdzeń nie znajduje potwierdzenia w danych – powiedziała w „Faktach po Faktach” w TVN24 Joanna Tyrowicz, członkini RPP.
Tyrowicz o oświadczeniu członków RPP
Tyrowicz w TVN24 została zapytana o komentarz do wtorkowego oświadczenia, pod którym podpisało się 4 członków RPP (Cezary Kochalski, Wiesław Janczyk, Ireneusz Dąbrowski i Henryk Wnorowski) i prezes NBP Adam Glapiński, którzy napisali, że w związku z ostatnimi wypowiedziami i opublikowanymi tekstami "niektórych członków RPP" zasadne jest rozważenie skierowania w tej sprawie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
- Ja nie wiem, kto i kogo straszy. Jestem bardzo prostą ekonomistką i przyjmuję proste komunikaty. Rozumiem dane, analizy. Tego nie rozumiem - powiedziała.
Dodała, że nie angażuje się w bieżącą politykę, a straszenie prokuratorem członów RPP "wydaje się statystycznie rzadkie".
Krytyczna ocena komunikatu RPP
Na pytanie, jakie są powody jej krytycznej oceny komunikatu Rady Polityki Pieniężnej odpowiedziała, że "trudno jest mi zrozumieć, dlaczego tak dużą wagę w komunikacie przykłada się do tego, co dotyczy, to się techniczne nazywa gospodarki realnej, czyli tego jak radzą sobie przedsiębiorstwa, jak będzie wyglądać rynek pracy.
- Do tego w mojej ocenie część tych analiz, tych stwierdzeń nie znajduje potwierdzenia w danych - zauważyła.
- W szczególności jest takie coś co się nazywa dekompozycją cykliczną. Jak się popatrzy na przykład na sprzedaż detaliczną albo na produkcję sprzedaną, to można sobie na dane popatrzeć z perspektywy bardzo długookresowej, to jest trend - mówiła członkini RPP.
Kolejna optyka patrzenia wymieniona przez Joannę Tyrowicz dotyczy perspektywy cyklu koniunkturalnego i z perspektywy sezonowości i krótkoterminowych zaburzeń. "Jeśli popatrzymy na ten cykl, na to co nas martwi, że będzie jakaś recesja, czy spowolnienie, to jesteśmy bardzo daleko od recesji czy spowolnienia. Oczywiście nie jesteśmy na szczycie, ale nie można być cały czas na szczycie - zaznaczyła.
Joanna Tyrowicz dodała, że "z samego faktu, że ten komponent cykliczny nieco maleje, nie wyciągam jeszcze wniosku, że podnoszenie stóp procentowych dzisiaj skutkowałoby wpędzeniem przedsiębiorstw w kłopoty".
Kiedy powrót inflacji do celu?
Joanna Tyrowicz oceniła, że powrót inflacji do celu Narodowego Banku Polskiego może nie nastąpić nawet przez kilka lat i nie ma podstaw do umocnienia złotego przy bieżącym połączeniu polityki pieniężnej z fiskalną. Jej zdaniem RPP nie podejmuje działań niezbędnych do ograniczenia ryzyka utrzymywania się podwyższonej inflacji.
Na pytanie ile powinny wynosić dzisiaj stopy procentowe, ekonomistka powiedziała, że "dyskusja do jakiego poziomu trzeba byłoby podnieść stopy powinna być konsensualna". - Podawanie jakichkolwiek liczb jest destabilizujące dla rynku, czego się już bardzo boleśnie nauczyłam. Mamy w Polsce coraz bardziej ujemne realne stopy procentowe i to wydaje mi się dużym zagrożeniem. Dyskusja o tym, czy będziemy podnosić stopy czy nie, jest wtórna wobec tego, czy rzeczywiście przeprowadzamy w Polsce zacieśnianie polityki pieniężnej - podkreśliła.
Dodała również, że "nie da się (...) sprowadzić inflacji do celu przy ujemnych realnych stopach procentowych".
Podała, że gospodarstw domowych, które mają kredyt jest 3,5 miliona. - To jest bardzo ważna grupa. Nie jest dla mnie zupełnie oczywiste, że to jest najważniejsza grupa na którą, trzeba patrzeć - zaznaczyła.
- Częścią społeczeństwa są gospodarstwa domowe, które osiągają dochód tylko i wyłącznie z emerytury. Te gospodarstwa będą miały waloryzację emerytury, ale dopiero w przyszłym roku. Oni muszą dotrzymać do marca, a dzisiaj ceny już wzrosły. Podobnie jest z pracownikami sektora publicznego, których w Polsce jest co niemiara, których wynagrodzenia nie rosną. To nie jest tak, że można zlekceważyć jedną grupę gospodarstw domowych, która ma kredyty, ale niestety rolą rady Polityki Pieniężnej jest wyważenie między interesami różnych grup. Nie jest dla mnie zupełnie oczywiste, że tylko grupa kredytobiorców, to jest ta na którą trzeba zwracać uwagę - powiedziała.
Jej zdaniem "nie mamy żadnych wskazań ani z sektora bankowego, ani z innych źródeł, żeby miała spaść skłonność gospodarstw domowych do spłaty kredytów".
Współpraca z analitykami NBP: "nie ma analiz, takich jakie powinny być"
Joanna Tyrowicz w rozmowie w TVN24 odniosła się również do słów Przemysława Litwiniuka, członka RPP, który powiedział, że członkowie Rady Polityki Pieniężnej mają utrudnione możliwości działania, a spotkania członków Rady z analitykami Narodowego Banku Polskiego są możliwe tylko za zgodą dyrektor gabinetu prezesa NBP.
- Pierwszego dnia w RPP zostałam poinformowana, że wszystkie rozmowy, które mam przeprowadzić z pracownikami banku, mają się odbywać za pośrednictwem sekretariatu. Krótko mówiąc nie mogłam do nikogo zadzwonić ze swojego biurka - zaznaczyła. "Kiedy pracowałam w NBP, telefony od członków RPP na nasze biurka, to była codzienność. Zresztą jednym z bardziej miłych wspomnień, to były telefony od prof. Osiatyńskiego, który zawsze dzwonił w sprawie niemal wszystkich materiałów, które opracowywaliśmy"- dodała.
Jej zdaniem, to była standardowa droga. "Członkowie RPP dostawali materiały i jeśli mieli pytania, to dzwonili, pytali, umawiali się na lunch". Według niej dziś "nie ma analiz, takich jakie powinny być".
Ekonomistka była również pytana, jak wyglądały wtedy posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej.
- Były posiedzenia robocze, a następnie dwudniowe posiedzenia decyzyjne. Na spotkaniu roboczym rozmawialiśmy o tym, co interesuje członków RPP, a my mogliśmy dostarczyć analizy. Na posiedzeniu decyzyjnym, pierwszy dzień był poświęcony kontaktom z analitykami, a drugi był dla samych siebie (członków RPP - red). To też dawało członkom RPP przestrzeń, żeby coś przemyśleć, porozmawiać między sobą, w mniej lub bardziej formalnej atmosferze przeanalizować dane i wypracować konsensus - mówiła.
Dodała, że "dziś jest posiedzenie ogłoszone o 11:30, spotkanie miało być o 12, było o 12:30". Podkreśliła, że ma "doświadczenie tylko z jednego posiedzenia".
RPP nie zmieniła poziomu stóp procentowych
Decyzja RPP została ogłoszona 5 października o 15:25, przed godziną 16 opublikowano komunikat Rady.
Prof. Tyrowicz zaznaczyła, że jej doświadczenie dotyczy jednego spotkania Rady Polityki Pieniężnej we wrześniu.
Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na ostatnim posiedzeniu utrzymać stopy procentowe NBP na niezmienionym poziomie. To pierwsza taka decyzja od października 2021 roku, kiedy rozpoczął się cykl podwyżek stóp. Większość ekonomistów spodziewała się podwyżki o 25 punktów bazowych. Główna, referencyjna stopa procentowa wynosi 6,75 procent.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24