Maksymalny poziom inflacji będzie w lutym na poziomie 5 procent. Od marca będziemy mieli spadek, w tym bardzo mocny spadek od lipca - poinformował w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 członek Rady Polityki Pieniężnej Ludwik Kotecki. - Drożyzna definiowana jako galopująca inflacja, czy nawet pełzająca inflacja, jest już za nami - dodał.
- W grudniu inflacja wzrosła o 0,2 procent. Między grudniem a listopadem to jest bardzo niska inflacja. Właściwie prawie jakby jej nie było. Z drugiej strony oczywiście są takie towary jak masło, które często kupujemy, i widzimy, że te ceny na przykład wzrosły - tłumaczył Kotecki.
Ekonomista wskazał jednak, że poczucie o galopującej drożyźnie nie ma podstaw. - Co więcej, wydaje się, że już ten rok, bo już jesteśmy w 2025, będzie jakby potwierdzał, że tego problemu inflacji już nie mamy. I to, co powiedziałem na początku, ekonomiści już nie widzą inflacji jako głównego problemu, albo nawet problemu, który byłby jakimś istotnym problemem dla koniunktury gospodarczej - wskazał Kotecki.
Czy ceny spadną?
Pytany przez Konrada Piaseckiego o to, czy możemy spodziewać się spadku cen w sklepach, Kotecki zauważył, że "one są może mniej wysokie, niż kiedyś były, ale jednak są wyższe".
- Ceny nam raczej nie będą spadały. Zresztą to byłby bardzo zły sygnał, bo to by świadczyło, że gospodarka jest jakaś tam deflacyjna, stagnacyjna, co najmniej. Natomiast my się rozwijamy. Gospodarka rośnie, w związku z tym w takiej gospodarce ceny nie będą spadały, ale one nie będą też, wygląda na to, szybko rosły. Czyli stabilizuje nam się ta inflacja na takim poziomie w tej chwili 3-4 procent, może troszeczkę więcej i to będzie dalej się pogłębiało - zauważył.
W 2025 roku wciąż możemy spodziewać się inflacji, która w ocenie Koteckiego "może nie za duża, ale będzie". - Efekt stycznia - podskoczy inflacja, bo to jest taki moment, kiedy ceny regulowane, administrowane, rosną w styczniu. Samorządy podnoszą różne opłaty i tak dalej. I to nam wchodzi do koszyka konsumpcyjnego, podnosi trochę inflację - mówił członek RPP.
- Ale to od marca (...) będzie stopniowe obniżanie się inflacji - dodał.
Stopy procentowe
Kotecki ocenił, że gospodarka polska potrzebuje luźniejszej polityki monetarnej czyli niższych stóp procentowych. - Naszym celem głównym jest inflacja, ale nie ma zagrożeń, że gospodarka będzie przegrzana i będzie generowała presję inflacyjną - dodał.
Podczas grudniowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński powiedział, że dyskusja o obniżce stóp procentowych może zacząć się od października, a perspektywa obniżek przesuwa się na 2026 rok. Wcześniej członkowie RPP wypowiadali się publicznie, że prawdopodobnie po marcu 2025 roku zacznie się co najmniej dyskusja na temat obniżki stóp.
- Do grudnia zaczęliśmy mówić mniej więcej tym samym tonem, tym samym językiem. Grudzień spowodował, że znowu nam to się jakoś "rozjechało". Prezes wyszedł i przedstawił nie stanowisko Rady, do czego jest zobowiązany regulaminem Rady Polityki Pieniężnej, tylko przedstawił swoje stanowisko, że on właściwie to nie widzi przestrzeni na podwyżkę. Ja się z tym nie zgadzam. Nie zgadza się gros ekonomistów, z którymi rozmawiam. Oni przestrzeń na podwyżkę widzą, bo inflacja jest generalnie pod kontrolą - powiedział członek RPP.
- Nie mieliśmy okazji spytać pana prezesa, czym kierował się, przekazując taki komunikat po posiedzeniu Rady. Bo to nie było ustalenie Rady. Jeszcze raz powtarzam. O tym w ogóle nie rozmawialiśmy. W związku z tym teraz będzie, w połowie stycznia, kolejne posiedzenie. Będzie okazja zapytać - powiedział członek RPP.
Perspektywy na obniżkę
Ludwik Kotecki, pytany o różne komentarze w sprawie obniżek stóp procentowych, przyznał, że "dwóch ekonomistów ma trzy opinie".
- Ale trzeba patrzeć na szerszy kontekst. Na to, co się dzieje w gospodarce, a gospodarka tak sobie radzi. My ten wzrost gospodarczy mamy trzy minus. W zeszłym roku 2,8 procent, taki jest szacunek wzrostu gospodarczego. W tym roku raczej to będzie troszeczkę więcej, ale nie dużo więcej - powiedział członek RPP.
- Szału nie ma. Gospodarka światowa, szczególnie europejska, jest w stagnacji. Tutaj Niemcy, Francuzi... te polityczne zawieruchy europejskie też powodują, że tutaj perspektyw inwestowania szybkiego nie będzie. W związku z tym wydaje się, że gospodarka polska potrzebuje troszeczkę luźniejszej polityki monetarnej, czyli niższych stóp procentowych - stwierdził.
Na komentarz Konrada Piaseckiego, że taka obniżka miałaby na celu wywołanie "impulsu rozwojowego, impulsu do wzrostu gospodarczego", Kotecki przytaknął, po czym dodał, że "oczywiście naszym celem głównym jest inflacja, ale tutaj nie ma zagrożeń związanych z tym, że gospodarka będzie przegrzana i będzie generowała presję inflacyjną".
Członek RPP pytany o poprzednią obniżkę stóp procentowych, jesienią 2023 roku, powiedział, że "tamta obniżka była z pewnością błędem".
- Tak, w mojej ocenie oczywiście. Była za wczesna i niepotrzebna. Przypomnę niestety, że ona właśnie odbyła się tuż przed wyborami. Natomiast to była obniżka, która miała miejsce przy inflacji 10-procentowej. Dzisiaj mamy inflację 4-procentową. Zupełnie jesteśmy gdzie indziej z tą inflacją i z perspektywą, że ona się nam dalej będzie obniżać - zaznaczył Kotecki.
Kotecki, pytany o kwestię Trybunału Stanu dla prezesa NBP oraz jak Adam Glapiński się do tego odnosi, przyznał, że "po złożeniu tego wniosku rzeczywiście widziałem, że zaprzątała ta sprawa jego myśli".
- Nawet w czasie Rady wracał do tego faktu, że posłowie złożyli taki wniosek i on w tej chwili jest badany przez Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej w Sejmie. Natomiast czy już się pogodził z tym faktem, tego nie wiem - stwierdził członek RPP.
Wyższa kwota wolna od podatku? "Nie mamy takich warunków"
Ludwik Kotecki, który był wiceministrem finansów w latach 2008-2012, pytany o "stan wydatków i dochodów" oraz "gigantyczny deficyt" i rosnący dług, przyznał, że "nie jest najlepiej".
- Ale mamy już bezpiecznik założony przez Komisję Europejską, procedurę nadmiernego deficytu i wygląda na to, że ten bezpiecznik, mam nadzieję, będzie wystarczający, żeby finanse publiczne wróciły do jakichś normalnych poziomów, jeżeli chodzi o deficyty, o poziom wydatków - powiedział ekonomista.
W jego ocenie nie ma na razie możliwości podniesienia kwoty wolnej od podatku. - Nie mamy takich warunków, żeby to było odpowiedzialne. Deficyt od trzech lat już właściwie przekracza 5 procent, a powinien być poniżej 3 procent PKB. I trzeba będzie się sporo napocić, mówię teraz o ministrze finansów, żeby ten deficyt sprowadzić do tych 3 procent - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24