Wzrosty cen energii elektrycznej dla przemysłu będą najbardziej znaczące. Policzyliśmy, że nawet o 95 procent. Przemysł będzie w bardzo trudnej sytuacji - stwierdziła w programie "Fakty po Faktach" Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska Forum Energii. Robert Tomaszewski, analityk do spraw gospodarczych i energetycznych z Polityki Insight, dodał, że czekają nas kolejne fale podwyżek. - Od tego nie ma ucieczki - powiedział.
Gośćmi środowego programu "Fakty po Faktach" w TVN24 byli dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska Forum Energii i Robert Tomaszewski, analityk ds. gospodarczych i energetycznych z Polityki Insight, którzy rozmawiali o przyszłorocznych rachunkach za energię.
Na pytanie o to, komu najbardziej zdrożeje prąd, Joanna Maćkowiak-Pandera odpowiedziała, że "najwięcej zapłaci przemysł".
- Wzrosty energii elektrycznej dla przemysłu są najbardziej znaczące. Policzyliśmy (Forum Energii - red.), że nawet o 95 procent. Przemysł będzie w bardzo trudnej sytuacji - stwierdziła.
Bomba z opóźnionym zapłonem
Wyjaśniła też, że zastosowany przez władzę "mechanizm zamrażania cen jest bardzo skomplikowany i trudno jest się połapać, kto i ile ostatecznie zapłaci".
- Na pewno istotne jest to, że taka bomba z opóźnionym zapłonem to jest styczeń 2024 roku, bo wtedy to zamrożenie cen energii przestanie działać. To będzie krótko po wyborach, więc sytuacja będzie dosyć napięta - podkreśliła.
Robert Tomaszewski skomentował, że gospodarstwa domowe zapłacą zgodnie z zasadą, że "im więcej zużywamy, tym więcej będziemy płacili".
- Ma to zastosowanie przede wszystkim do cen energii elektrycznej. Te gospodarstwa domowe, które ogrzewają się prądem, mają pompę ciepła albo właśnie wykorzystują ten nośnik energii, aby się ogrzać, będą płaciły najwięcej, bo nie będą łapały się na te pułapy, które będą ograniczały nasze rachunki w przyszłym roku - wyjaśnił.
W jego ocenie "będziemy odczuwali wzrost cen nośników energii w cenach w sklepie spożywczym, w miejscach, które chodzimy, w usługach, za które płacimy".
- Od tego nie ma ucieczki. Czekają nas kolejne fale podwyżek. 2024 rok to będzie moment, w którym przyszły rząd już po wyborach będzie musiał zdecydować, co dalej. Czy zamrozić ceny na poziomach, które są obecnie, czy uwolnić i pozwolić gospodarce płacić tyle, ile ten prąd i gaz realnie kosztują? - powiedział.
Zamrożenie cen, ale rachunek za prąd wyższy
Od początku 2023 r. zaczną działać przepisy zamrażające ceny i stawki w taryfach i cennikach dla energii elektrycznej w grupie taryfowej G - gospodarstw domowych. Dotyczy to jednak jedynie zużycia do określonych ustawą rocznych limitów: 2 MWh, 2,6 MWh lub 3 MWh. Powyżej nich stosowane będą wyższe opłaty sieciowe oraz wprowadzony ustawą limit ceny energii sprzedawanej do gospodarstw domowych - 693 zł netto za MWh. Łączna wysokość płaconego rachunku jednak wzrośnie za sprawą powrotu wyższej stawki VAT.
Według wyliczeń Forum Energii gospodarstwa domowe, które zmieszczą się w rządowym limicie, zobaczą rachunek wyższy o 18 proc., a na przykład dla gospodarstw o zużyciu 2,38 MWh (średnia z 2018 r.) rachunek wzrośnie o 29 proc. W przypadku małych i średnich firm, których dotyczy inny limit cen prądu, wzrost rachunku za prąd sięgnie 30 proc., ale dużych przedsiębiorstw - niemal 100 proc.
Zablokowane wiatraki. "Wielki skandal rządu"
Joanna Maćkowiak-Pandera odniosła się w "Faktach po Faktach" też do kwestii odnawialnych źródeł energii, w tym zablokowanej przez PiS budowie farm wiatrowych na lądzie, i ich wpływie na obniżenie cen prądu.
- Elektrownie jądrową budujemy 15 lat, węglową - 9, nawet 10, gazową - 7 - wskazywała, dodając, że projekty źródeł odnawialnej energii są "relatywnie krótkie".
- Tworzy się je kilka lat. To jest i tak proces. Trzeba zacząć działać, bo nigdy nie wyjdziemy z kryzysu - stwierdziła.
Podała jednocześnie, że "już udział źródeł odnawialnych zwiększył się, mamy 9 gigawatów zainstalowanych w systemie".
Robert Tomaszewski jest zdania, że "każda kilowatogodzina z wiatru wzmacnia nasze bezpieczeństwo energetyczne i obniża cenę energii elektrycznej w hurcie".
- Wielkim skandalem tego rządu jest, że od 2016 roku nie można w normalny sposób wybudować w Polsce farm wiatrowych, które w tym momencie bardzo by nam się przydały, bo stanowiłyby wielki impuls do tego, żeby nasze rachunki były znacznie niższe - podkreślił analityk.
Ocenił, że "jeżeli chcemy dokończyć transformację energetyczną, jeżeli chcemy osiągnąć neutralność klimatyczną dla naszych dzieci, dla lepszego powietrza, dla czystej energii, to energia wiatrowa jest absolutnie koniecznością".
Sposób na kryzys energetyczny: nie ma innego wyjścia - trzeba oszczędzać
Joanna Maćkowiak-Pandera mówiła w TVN24, że jeżeli chcemy pokonać kryzys szybko, to musimy także redukować zużycie energii.
Podkreśliła, że sposobów na oszczędzania jest sporo i odniosła się do poziomu zamrożonych cen. - 2 tysiące kilowatogodzin to jest dosyć mało. Rodzina kilkuosobowa zużywa 3 czy 4 tysiące kilowatogodzin. Głównym problemem w Polsce jest koszt ciepła. I tutaj można zrobić bardzo dużo, na przykład wymienić okna, zmniejszyć temperaturę w domu - podała przykłady.
Dodała, że "w przypadku energii elektrycznej trzeba się przyjrzeć urządzeniom, z których korzystamy, bo największym prądożercą jest lodówka, czajnik, kuchenka mikrofalowa, piekarnik, pralka". - Trzeba się przyjrzeć swojej taryfie i starać się oszczędzać, chociaż to jest oczywiście bardzo trudne, bo większość gospodarstw domowych już oszczędza z powodów ekonomicznych - przyznała.
Robert Tomaszewski zaznaczył, że trzeba "mieć świadomość, ile zużywa się energii, ograniczyć ciepło w mieszkaniu, chodzić w cieplejszych swetrach".
- Jeżeli ma się możliwość inwestycji w sprzęt AGD, to trzeba zastanowić się nad wymianą lodówki, która jest bardzo prądożerna. No i pilnować się, zwracać uwagę, w jaki sposób korzystamy z energii elektrycznej. Wchodzimy w okres, w którym z każdym rokiem, ze względu na rozpędzającą się transformację, ale też ze względów geopolitycznych, energia po prostu jest coraz droższa. Nie ma innego wyjścia, jak tylko oszczędzać - podsumował.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24