Na dopłaty do cen prądu rząd będzie chciał w 2022 roku przeznaczyć co najmniej 1,5 miliarda złotych - zadeklarował podczas transmisji na Facebooku premier Mateusz Morawiecki. Dodał jednak, że "w kalkulacjach budżetowych dopuszczane są nawet wydatki na poziomie między 3 a 5 mld zł". Szef rządu wziął udział w sesji pytań i odpowiedzi na Facebooku, w czasie której był pytany także o rosnące ceny paliw.
Szef rządu brał w piątek udział w serii pytań i odpowiedzi na swoim profilu Facebookowym. Był pytany m.in. o kwestie zapowiadanych dopłat do cen energii elektrycznej w 2022 roku.
- W przyszłym roku na dopłaty do prądu planujemy przeznaczyć co najmniej 1,5 mld zł. W swoich kalkulacjach, założeniach dotyczących przyszłorocznego budżetu dopuszczamy wydatki nawet między 3 a 5 mld zł - powiedział Mateusz Morawiecki.
Według szefa rządu, nawet ta pierwsza kwota, czyli 1,5 mld zł pozwoli zamortyzować dla biedniejszych rodzin wzrost kosztów związanych z podwyżką cen prądu.
Dopłaty do cen prądu
W piątek w wykazie prac legislacyjnych rządu opublikowano informację o projekcie noweli Prawa energetycznego oraz niektórych innych ustaw, który ma definiować ubóstwo energetyczne.
Projekt zakłada m.in. poszerzenie kręgu osób kwalifikujących się jako odbiorcy wrażliwi energii elektrycznej, zmienia też kryteria przyznawania dodatku energetycznego, jak również ma wprowadzić zakaz wstrzymania dostaw prądu dla takiej grupy odbiorców. Nowy dodatek energetyczny ma objąć gospodarstwa domowe najbardziej wrażliwe, których miesięczne dochody nie przekraczają 1563 zł w gospodarstwie 1-osobowym oraz 1115 zł/os. w gospodarstwie wieloosobowym.
Nowe rozwiązania maja zacząć obowiązywać od nowego roku.
Mateusz Morawiecki o pieniądzach z KPO
Podczas sesji Q&A premier odniósł się także do innych kwestii.
Jeden z widzów sesji zapytał premiera, czy Polska podpisała się pod KPO innych państw europejskich, w kontekście doniesień mówiących, że Holandia nie zamierza podpisywać się pod naszym. "To bardzo ważne i priorytetowe, aby wezwać Komisję do niezatwierdzenia polskiego planu naprawy" – mówił cytowany przez "Rzeczpospolitą" premier Holandii Mark Rutte podczas wtorkowej debaty w holenderskim parlamencie. - Rzeczywiście Holandia czy premier Rutte zachowuje się w sposób skrajnie nieodpowiedzialny, grożąc takim szantażem. My staramy się pracować w ramach dialogu, natomiast, jeśli będziemy zmuszeni do ostrych działań po naszej stronie, to oczywiście będziemy również do nich gotowi - odpowiedział na to pytanie Morawiecki.
Jak mówił premier, "jeśli będą jakieś próby przeciągania na skutek różnego rodzaju sztuczek, gróźb, szantażu, to my będziemy te projekty - projekt po projekcie - starali się finansować, refinansować dzięki solidnemu stanowi finansów publicznych Polski z zasobów krajowych".
Mateusz Morawiecki: ceny na stacjach jednymi z najniższych w Europie
Premier pytany, dlaczego benzyna na stacjach kosztuje ok. 6 zł, przypomniał, że podobna cena była w 2012 roku, tyle, że - jak przypomniał - wynagrodzenia w Polsce były znacznie niższe i znacznie mniej produktów można było kupić za przeciętne wynagrodzenie. Wskazał, że minimalne wynagrodzenie wynosiło wówczas ok. 1500 zł.
- Cena (paliw - red.) mnie bardzo niepokoi, ale równie ważne jest porównanie zarobków Polaków - powiedział. Dodał również, że z zestawienia cen w innych krajach Unii Europejskiej, wynika, że "ceny na polskich stacjach są jednymi z najniższych w Europie i mam nadzieję, że takie pozostaną" - mówił. Dodał też, że "będziemy dążyć do tego, żeby były jeszcze niższe".
Zapytany, jaki ma plan na zatrzymanie pędzącej inflacji, premier powiedział, że utrzymanie inflacji w ryzach to zadanie Rady Polityki Pieniężnej i Narodowego Banku Polskiego, czyli "instytucji niezależnych od władzy i rządu". Powiedział, że z zadowoleniem przyjął decyzje i zmiany stóp procentowych, ponieważ - jak zaznaczył - jest to impuls, który rynki finansowe obserwują. Wskazał jednak, że "są zjawiska obiektywne, takie jak wzrost kosztów surowców, który przekłada się na inflację". Podkreślił, że "ze swojej strony będziemy łagodzili skutki inflacji dla tych, którzy mogą najmocniej ucierpieć".
Premier o podatku od luksusu
Szef rządu był pytany przez internautów, czy byłby on zwolennikiem wprowadzenia tzw. podatku od luksusu, który wcześniej zapowiadało PiS.
Premier zwrócił uwagę, że taka danina była w przeszłości wskazywana jako jedno ze źródeł dochodów do budżetu. - My przede wszystkim wskazujemy na konieczność płacenia podatków w sposób powszechny i sprawiedliwy, to stąd zmiany zwiększające progresywność naszego sytemu podatkowego (Polski Ład - red.) - powiedział.
Mateusz Morawiecki zwrócił uwagę, że rząd w ostatnich latach działał na rzecz uszczelniania podatków VAT, CIT i PIT.
- Jeśli chodzi o podatek VAT to w tym roku przekroczy suma podatku 210 mld zł. To będzie bardzo dobre osiągnięcie jeśli tak się stanie, a sądzę, że tak - przekazał szef rządu.
Premier przekonywał, że dzięki uszczelnieniu VAT i wyższym dochodom z tego podatku obniżono inne podatki jak CIT z 19 do 9 proc. dla małych i średnich firm; z 18 do 17 proc. obniżono też PIT.
Morawiecki podkreślił, że obecnie wdrażana jest największa propracownicza rewolucja w podatkach. Przypomniał, że jednym z rozwiązań jest zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł.
- Podatek od luksusu? Jak najbardziej, ja nie byłbym przeciwko temu, zresztą akcyza w niektórych towarach tak właśnie działa. Jednak przede wszystkim dbajmy o to, żeby system był progresywny, sprawiedliwy, a jednocześnie powszechny, skuteczny, efektywny - podsumował szef rządu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KPRM