Zbyt radykalny proces dezinflacji może być bardzo dotkliwy dla społeczeństwa, jak na początku lat 90. - powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Ocenił, że "wchodzimy na szczyt wierzchołka inflacji" razem z innymi państwami rozwiniętymi.
Adam Glapiński, odnosząc się do danych dotyczących inflacji za grudzień, stwierdził, że "inflacja spadła znacząco". Przypomniał, że Rada Polityki Pieniężnej nie zdecydowała się na podwyżkę stóp procentowych podczas środowego posiedzenia.
- Zbyt radykalny proces dezinflacji może być bardzo dotkliwy dla społeczeństwa, jak na początku lat 90. - ocenił. Stwierdził, że taka polityka pieniężna mogłaby przyczynić się między innymi do zwiększenia bezrobocia. - Nieodpowiedzialne są wezwania publicystyczne, polityczne, aby podnieść stopy do wysokości inflacji. Co by to oznaczało? Ograniczenie inflacji przez bezrobocie, bankructwa - mówił.
- Tego należy uniknąć, bo oznacza to radykalne pogorszenie sytuacji społecznej, politycznej, gospodarczej, degradację kraju. Dlatego należy zdecydowanie dążyć do obniżenia inflacji, ale jednocześnie nie można abstrahować od potencjalnych kosztów tego obniżenia, szczególnie gdy źródła inflacji są w większości podażowe i zewnętrzne, poza naszym krajem - wskazał Glapiński.
- Spodziewamy się, że na koniec roku, to jest w projekcji listopadowej, inflacja będzie jednocyfrowa - przewidywał. - Oczekujemy bardzo radykalnego spowalniania, zmniejszania się inflacji - mówił. Zdaniem Glapińskiego "od marca, od drugiego kwartału będziemy spadać do jednocyfrowej inflacji".
"Widać już pierwsze efekty zacieśniania polityki pieniężnej"
Zdaniem Glapińskiego na świecie "widać już pierwsze efekty zacieśniania polityki pieniężnej". Zwrócił uwagę na spadek płac realnych i relatywnie korzystną sytuację dotyczącą bezrobocia. - We wszystkich krajach mamy analogiczną sytuację - ocenił.
- Najnowsze dane wskazują na pewien spadek inflacji w części znaczących gospodarek rynkowych - podkreślał. Zwrócił uwagę na sytuację w Stanach Zjednoczonych. Niemczech, Francji czy Hiszpanii.
- Mówiłem, że inflacja jest przejściowa, jak wszyscy prezesi banków centralnych w znaczących państwach. Jest to dzisiaj obiektem żartów. Ważne jest miejsce i czas, kto mógł przewidzieć wybuch wojny, wzrost cen surowców? - pytał.
Ocenił, że krytyka dotycząca zbyt późnego podnoszenia stóp procentowych w Polsce "jest karygodna". - Banki centralne głównych gospodarek podjęły decyzję o zacieśnianiu polityki monetarnej rok po naszej decyzji, dlatego to kontynuują - powiedział. Zaznaczył, że państwa regionu również podwyższały stopy procentowe wcześniej i obecnie utrzymują je na niezmiennym poziomie.
Glapiński o euro
Glapiński nie zgodził się ze stwierdzeniem, że przyjęcie euro mogłoby pomóc w walce z inflacją. Przypomniał, że w części krajów UE, które mają euro, inflacja nadal przekracza 20 proc. - Kraje pokomunistyczne, które mają euro (...) mają często inflację powyżej 20 procent, a stopy procentowe mają ustalane przez EBC we Frankfurcie - wskazał prezes NBP. - Przyjęcie euro oznaczałoby radykalny spadek tempa wzrostu (gospodarczego - red.) - ocenił.
Jak mówił, przyjęcie euro w Polsce mogłoby odpowiadać "najbogatszym, którzy inwestują za granicą, mają nieruchomości za granicą, wydają pieniądze za granicą".
- To, że mamy polski cud gospodarczy dlatego m.in., że mamy polską walutę, która się swobodnie kształtuje na rynku. To jedna z nielicznych walut na świecie, która się kształtuje całkowicie wolnorynkowo - dodał Glapiński. Zaznaczył, że "wbrew czarnowidzom", mimo braku zmian stóp procentowych w ciągu kilku miesięcy "kurs złotego ma się dobrze, złoty się wzmocnił i ustabilizował".
Zdaniem Glapińskiego polska gospodarka już niedługo zacznie doganiać inne, bogatsze państwa Europy. - My, proszę państwa zaraz, jeżeli wszystkie trendy się utrzymają (..), to dościgniemy PKB w sile nabywczej Włoch. Szef NBP ocenił, że to kwestia "kilku lat". - Najpierw Hiszpania, trzy lata powiedzmy, pięć lat - Włochy, osiem lat - Francja - wymieniał.
Pułap stóp, który "uważamy za wskazany"
Odnosząc się do kwestii stóp procentowych, Adam Glapiński stwierdził, że "doszliśmy do pułapu, który uważamy za wskazany".
- Mniej więcej 6,75 procent odpowiada według nas adekwatnie na sytuację. (...) Trudno dokładnie wyskalować, ale uznaliśmy, że to jest ta właściwa wielkość, która działa przez wiele kwartałów na gospodarkę. Z opóźnieniem działają stopy procentowe, polityka pieniężna. Nasze podwyżki stopniowo robione co miesiąc stopniowo coraz mocniej oddziałują na gospodarkę. W jakim kierunku? Zacieśniania, ograniczania popytu - powiedział Glapiński.
Prezes NBP powiedział, że "natychmiast, kiedy będzie to możliwe, stopy procentowe zostaną obniżone". - Czy to będzie możliwe w końcu tego roku - zobaczymy, ja taką nadzieję mam, mniejszą niż poprzednio, ale mam - podkreślał. - Kiedy można obniżyć stopy? Kiedy będziemy trwale w sytuacji, że zwiększony popyt nie spowoduje wzrostu inflacji, gdy inflacja jest w takim trendzie spadkowym (..), że możemy politykę pieniężną poluzować - mówił.
- Obniżenie stóp procentowych to dopuszczenie krwi do organizmu, więcej pokarmu, gospodarka zaczyna wchodzić na wyższy bieg, żywiej pracować. To może oznaczać, jeżeli przepełnione są kanały podaży, że ten popyt uderzy i spowoduje wzrost cen - powiedział.
Stopy procentowe i inflacja w Polsce
Rada Polityki Pieniężnej podczas styczniowego posiedzenia nie zmieniła stóp procentowych. Takiej decyzji oczekiwała większość ekonomistów. Główna stopa NBP, stopa referencyjna, pozostała na poziomie 6,75 proc.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego inflacja w Polsce w grudniu 2022 roku wyniosła 16,6 proc. W porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 0,2 proc. Ze wstępnych danych GUS wynika, że żywność i napoje bezalkoholowe podrożały o 21,5 proc. rok do roku. Ceny nośników energii poszły w górę o 31,2 proc., a ceny paliw do prywatnych środków transportu wzrosły o 13,5 proc.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes