PiS w ciągu kampanii wyborczej zorganizował 67 pikników wojskowych, na których de facto byli tylko posłowie PiS-u. To były wiece wyborcze partii politycznej i trzeba sobie to jasno powiedzieć - mówił na antenie TVN24 wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. Za zorganizowanie wspomnianych imprez zapłacono około 2 milionów złotych.
"Do PKW trafiły z rządu nowe dokumenty, które mogą pogrążyć Prawo i Sprawiedliwość. Zdaniem MON formacja Jarosława Kaczyńskiego miała wykorzystywać środki publiczne niemieszczące się w wydatkach komitetu wyborczego do prowadzenia kampanijnej agitacji" - poinformowała w środę Wirtualna Polska.
Według ustaleń portalu w dniach od 12 do 15 sierpnia 2023 roku, czyli w trakcie prowadzonych działań kampanijnych, zorganizowano 67 pikników wojskowych pod nazwą "Silna Biało-Czerwona". We wszystkich wydarzeniach uczestniczyli politycy PiS, głównie kandydaci na posłów oraz senatorów.
"Bezpośrednie wydatki resortu obrony, tj. koszt zakupu towarów i usług celem organizacji pikników, wyniosły 1,76 mln zł" - przekazała wp.pl, powołując się na informacje MON. PiS odpiera te zarzuty, twierdząc, że kampanię prowadzono zgodnie z zasadami oraz w pełni legalnie.
Pikniki za publiczne pieniądze
Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk w rozmowie z TVN24 stwierdził, że "pikniki nie były zorganizowane po to, żeby krzewić pamięć o orężu polskim, tylko w celu organizowania wieców PiS-u za publiczne pieniądze".
- PiS w ciągu kampanii wyborczej zorganizował 67 pikników wojskowych, na których de facto byli tylko posłowie PiS-u. To znaczy, w 60 piknikach na 67 zaproszonymi gośćmi byli tylko posłowie PiS-u i ministrowie PiS-u - mówił polityk.
Jak szacuje, koszt zorganizowanych wydarzeń wyniósł około 2 mln zł. - Dwa miliony złotych powinno być wprost doliczone do środków Komitetu Wyborczego PiS-u, dlatego że z publicznych pieniędzy organizowano wiece wyborcze, na których Jarosław Kaczyński agitował na rzecz swojej partii - podkreślił.
Żołnierze na wiecach PiS
- Za Kaczyńskim stali polscy żołnierze. Oni tam stali wtedy, kiedy on agitował w czasie kampanii wyborczej za jedną z partii politycznych. Ja przypominam sobie, i wszyscy chyba pamiętamy pana Misiewicza, nad którym żołnierz Wojska Polskiego, oficer Wojska Polskiego Podhalańczyk trzymał parasol podczas jego wystąpienia. To czym się dzisiaj Kaczyński różni od Misiewicza? Moim zdaniem niczym. Stał na tle żołnierzy, którzy byli tam postawieni na rozkaz i agitował na rzecz PiS-u. To się nigdy nie powinno zdarzyć - stwierdził wiceszef MON.
Tomczyk dodał, że na liście gości znajdowali się w większości przypadków tylko politycy PiS-u. Jedynie w pięciu przypadkach odnotowano tam radnychz partii opozycyjnych.
- W związku z tym też zdecydowaliśmy, że złożymy w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Przeciwko panu ministrowi Błaszczakowi, w związku z możliwym przekroczeniem uprawnień, w związku z artykułem 231 kodeksu karnego. A także zawiadomienie, które dotyczy złamania kodeksu wyborczego. Kodeks wyborczy mówi jasno, że partie mogą finansować kampanię wyborczą tylko ze środków własnych - wyliczał wiceminister.
- Nie ze środków MON-u, nie z pikników 800+, nie z publicznej kasy, tylko z własnych pieniędzy. Ja uważam, że ci ludzie powinni docelowo te pieniądze zwrócić do budżetu państwa. Najlepiej, żeby to wróciło z budżetu PiS-u - podsumował Tomczyk.
Źródło: TVN24, wp.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Obara