Liderka pomarańczowej rewolucji, była premier, przeciwniczka prezydenta Wiktora Janukowycza - m.in. w taki sposób Julia Tymoszenko zapisała się w najnowszej historii Ukrainy. W sobotę opuściła więzienie, gdzie trafła w 2011 r., skazana na siedem lat pozbawienia wolności.
Parlament w Kijowie przyjął w piątek ustawę umożliwiającą zwolnienie Julii Tymoszenko z więzienia. Była premier jest uważana za więźnia politycznego i ofiarę represji ze strony swego konkurenta w wyborach prezydenckich w 2010 r. Wiktora Janukowycza.
Pomarańczowa rewolucja
Tymoszenko zasłynęła jako liderka pomarańczowej rewolucji, która miała miejsce na Ukrainie od 21 listopada 2004 r. do 23 stycznia 2005 r., czyli od zakończenia drugiej tury wyborów prezydenckich.
Zmierzyli się w niej: kandydat obozu władzy, ówczesny premier Wiktor Janukowycz oraz kandydat opozycyjnej Naszej Ukrainy, były premier Wiktor Juszczenko. Tymoszenko i Juszczenko wezwali Ukraińców do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Odpowiedzią na ich apele były kilkusettysięczne wiece poparcia dla powtórzenia głosowania m.in. w Kijowie, Lwowie i Doniecku. Poparła je Unia Europejska uznając, że wybory nie spełniały standardów demokratycznych.
Skutkiem tych działań było nadzwyczajne posiedzenie Rady Najwyższej Ukrainy.
Ustępujący prezydent Leonid Kuczma wprowadził na Ukrainie stan wyjątkowy i zagroził użyciem siły. Wojsko i milicja stanęły wtedy po stronie demonstrantów, nie dopuszczając do rozlewu krwi. Następnego dnia Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła prezydentem Wiktora Janukowycza.
Zmiana konstytucji
Na początku 2010 roku, w drugiej turze wyborów prezydenckich, Janukowycz wygrał z urzędującą premier Julią Tymoszenko. Niecały miesiąc później - 3 marca - parlament uchwalił wotum nieufności wobec jej rządu po tym, jak rozpadła się koalicja, której liderką była Tymoszenko.
1 października 2010 nastąpiła kluczowa dla Ukrainy zmiana. Tamtejszy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że zmiany w konstytucji z 2004 roku, ograniczające władzę prezydenta na rzecz parlamentu, zostały uchwalone wbrew obowiązującym procedurom. Tym samym przywrócił konstytucję z 1996 roku, przekształcając Ukrainę z republiki parlamentarno-prezydenckiej w kraj o ustroju wyraźnie prezydenckim. To początek przewrotu - skomentowała Tymoszenko. wówczas przywódczyni opozycji. Kiedy większość władzy w państwie spoczęła w rękach Janukowycza, rozpoczęły się rozliczenia z opozycją, stojącą za pomarańczową rewolucją.
W grudniu szef MSW w rządzie Tymoszenko i jeden z aktywistów pomarańczowej rewolucji 2004 roku Jurij Łucenko został zatrzymany pod zarzutem nadużyć podczas sprawowania urzędu ministra spraw wewnętrznych: miał przyznać swemu kierowcy dodatek emerytalny w wysokości 40 tys. hrywien (ok. 15 tys. złotych). Ukraińskie władze zaczęły także ścigać za niegospodarność Bohdana Danyłyszyna, ministra gospodarki w rządzie Tymoszenko. Danyłyszyn znalazł azyl w Czechach.
Początek śledztwa
Jednocześnie prowadzone było śledztwo przeciwko byłej premier. W styczniu 2001 r. Prokuratura Generalna potwierdziła, że była premier nie może pojechać do Brukseli na zaproszenie przewodniczącego PE Jerzego Buzka, gdyż istnieje podejrzenie, że mogłaby pozostać za granicą, by uniknąć odpowiedzialności w związku z prowadzonymi przeciwko niej śledztwami. W kwietniu ukraińska prokuratura generalna ujawniła, że wszczęła śledztwo przeciwko Tymoszenko, dotyczące zawartych przez nią umów gazowych z Rosją, które Janukowycz uznał za niekorzystne dla Ukrainy, gdyż przewidywały wzrost cen za gaz.
Zarzuty stawiane byłej premier to nadużycie władzy i przekroczenie uprawnień służbowych. Było to już trzecie śledztwo przeciwko opozycyjnej polityk. Poprzednie także dotyczyły nadużyć za czasów rządów Tymoszenko. W czerwcu Tymoszenko, oskarżona o nadużycie władzy i sprzeniewierzenie państwowych funduszy podczas kierowania rządem, stanęła przed sądem w Kijowie. Groziło jej do 10 lat więzienia. Przed budynkiem poparcie dla niej demonstrowało około tysiąca osób. Podczas rozprawy wstępnej Tymoszenko nazwała sędziego "pionkiem w rękach administracji prezydenta". Proces byłej premier trwał 5 miesięcy. 11 października sąd uznał Tymoszenko za winną i skazał zgodnie z postulatami prokuratury, wymierzając wszystkie kary w żądanym wymiarze: siedem lat pozbawienia wolności, trzyletni zakaz zajmowania stanowisk państwowych i wypłacenie 1,5 mld hrywien odszkodowania.
- Wyrok cofa nasz kraj do czasów sowieckiego terroru 1937 roku - oświadczyła w sądzie była premier. UE zagroziła konsekwencjami, skoro system wymiaru sprawiedliwości na Ukrainie jest stosowany wybiórczo w politycznie umotywowanych procesach. Biały Dom wyraził głębokie rozczarowanie co do przywiązania Ukrainy do demokracji. Premier Rosji Władimir Putin był zdumiony. - Tymoszenko niczego nie podpisywała. Kontrakty zostały podpisane na szczeblu podmiotów gospodarczych, Gazpromu i Naftohazu. Nie bardzo rozumiem, za co jej dali siedem lat - mówił Putin. Dwa dni później Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała o wszczęciu nowego śledztwa przeciwko byłej premier. Dotyczyło ono długów korporacji Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy, która zajmowała się głównie importem gazu i na której czele Tymoszenko stała do 1995 r. Skarb państwa miał stracić równowartość 400 mln dolarów.
Proces w celi
Uwięzienie Tymoszenko nie było końcem jej problemów z ukraińskim wymiarem sprawiedliwości. W grudniu 2011 roku Sąd rejonowy dzielnicy Peczersk w Kijowie zdecydował o powtórnym aresztowaniu skazanej już na siedem lat więzienia i przebywającej w areszcie Julii Tymoszenko.
Wyjazdową sesję sąd przeprowadził w celi byłej premier, która uczestniczyła w posiedzeniu leżąc na łóżku. Wówczas nie wstawała z niego już od jakiegoś czasu, uskarżając się na problemy z kręgosłupem. Proces dotyczył sprawy malwersacji w Jednolitych Systemach Energetycznych Ukrainy. Adwokat Własenko komentował wtedy : "Tymoszenko nie może być aresztowana ponownie, skoro już przebywa pod strażą. Oni robią z ukraińskiego narodu debili". 30 grudnia Tymoszenko została przewieziona z kijowskiego aresztu do kolonii karnej dla kobiet w Charkowie. Tam była pod całodobową obserwacją kamery w celi, gdzie cały czas świeciło się światło.
Schizofrenia Zachodu
Mimo głośnych protestów zachodnich polityków dotyczących uwięzienia Tymoszenko, wciąż trwały rozmowy odnośnie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską. 30 marca 2012 roku w Brukseli parafowano umowę stowarzyszeniową UE-Ukraina. Daty podpisania oraz ratyfikacji Unia nie wyznaczyła, ze względu na skazanie byłej premier. W kwietniu obrońcy podali, że Tymoszenko prowadzi głodówkę w proteście przeciwko temu, co dzieje się na Ukrainie i co dzieje się z nią w więzieniu. W kolejnych dniach pojawiły się doniesienia o stosowaniu siły wobec byłej premier przez pracowników więzienia, co wywołało w Europie falę oficjalnych protestów. W maju władze Ukrainy odwołały szczyt państw Europy Środkowej, który miał odbyć się w Jałcie. Kilku prezydentów w ostatniej chwili zrezygnowało z przyjazdu ze względu na sytuację wokół Tymoszenko. Kilka miesięcy później - pod koniec sierpnia - Sąd Najwyższy odrzucił skargę kasacyjną od wyroku siedmiu lat więzienia wydanego wobec Tymoszenko w 2011 r. Na początku 2013 r. pojawiły się ze strony władz nowe oskarżenia pod adresem byłej premier. Prokuratura Generalna Ukrainy ogłosiła, że podejrzewa ją o zorganizowanie morderstwa w 1996 roku parlamentarzysty i biznesmena Jewhena Szczerbania. Grozi jej za to dożywocie. 30 kwietnia 2013 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że aresztowanie byłej premier w sierpniu 2011 r. było niezgodne z prawem i miało podłoże polityczne. Uznał jednocześnie, że skarga Tymoszenko na tortury, które miały polegać na odwlekaniu przez władze więzienne jej leczenia w szpitalu, jest bezpodstawna. W październiku 2013 r. skończyła się misja wysłanników Unii Europejskiej, Aleksandra Kwaśniewskiego i Pata Coxa. - Ukraina nie spełniła warunków podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE, szczególnie jeśli chodzi o rozwiązanie sprawy Julii Tymoszenko - uznali obaj w swoim raporcie z misji na Ukrainie. Ostatecznie, mimo dużych nadziei wielu Ukraińców, nie doszło do podpisania umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina.
Nie rozwiązawszy w żaden sposób sprawy Tymoszenko, rząd Ukrainy wstrzymał proces przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej, co miało nastąpić na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie w listopadzie 2013 r. UE wyraziła rozczarowanie zwłoką. Na Majdanie Niepodległości w Kijowie zaczęli zbierać się ludzie, by protestować przeciwko decyzji władz.
Autor: dln/ja/kwoj / Źródło: PAP, tvn24.pl