Przedstawiciel Rosji przy ONZ stwierdził, że jego kraj jest "zaniepokojony" traktowaniem Rosjan w Estonii. Moskwa i Tallin od wielu lat pozostają w trudnych stosunkach właśnie ze względu na mniejszość rosyjską. Wypowiedź przedstawiciela Rosji brzmi jednak złowróżbnie w kontekście wydarzeń na Ukrainie i dużych ćwiczeń rosyjskiego lotnictwa w pobliżu granic Estonii.
Słowa o "zaniepokojeniu" Rosji sytuacją w Estonii padły w środę podczas posiedzenia Komisji Praw Człowieka ONZ w Genewie. Wypowiedział je przedstawiciel Moskwy przy tym organie.
- Język nie powinien być wykorzystywany do segregowania i izolowania grup społecznych - stwierdził dyplomata i dodał, że Rosja jest "zaniepokojona krokami poczynionymi w tym zakresie przez Estonię oraz Ukrainę". Powtórzył przy tym, że Moskwa "w pełni popiera" ochronę praw mniejszości językowych.
Trudne sąsiedztwo
Rosja i Estonia od rozpadu ZSRR pozostają w trudnych relacjach, głównie z powodu bardzo dużej mniejszości rosyjskiej. Rosjanie stanowią około 24 procent obywateli Estonii, czyli 320 tysięcy osób. Większość mieszka w stolicy Tallinie i na północno-wschodnim krańcu kraju, w okolicach Narwy, z której jest około 100 km do Sankt Petersburga.
Tak duża mniejszość w nieunikniony sposób prowadzi do napięć oraz tarć. Rosja regularnie zarzuca Estonii ograniczanie praw mniejszości rosyjskojęzycznej, natomiast Estonia oskarża Rosjan o działanie na szkodę kraju.
Dotychczasowe spory Estonii i Rosji nabierają jednak zupełnie innego wydźwięku przy obecnym kryzysie na Ukrainie. Uzasadniając aneksję Krymu i ingerowanie w sprawy wewnętrzne Ukrainy Kreml posługuje się głównie kartą narodowościową. To w imię obrony Rosjan "zagrożonych przez terror faszystów" z Majdanu doprowadzono do interwencji na Półwyspie Krymskim.
Wojsko znów ćwiczy
Obawy przed Rosją najpewniej wzmocnią właśnie rozpoczęte duże ćwiczenia rosyjskiego lotnictwa. Odbywają się one w północno-zachodniej części kraju, niedaleko granic państw bałtyckich i Finlandii. W manewrach uczestniczy około 40 myśliwców i bombowców, które trenują m.in. ataki na cele naziemne i wsparcie wojsk lądowych.
Z informacji źródła zbliżonego do rosyjskiego ministerstwa obrony wynika, że manewry były zaplanowane w grudniu 2013 roku i nie mają związku z obecną sytuacją polityczną na świecie. Podobnie zapewniano przy okazji niedawno przeprowadzonych dwóch innych dużych ćwiczeń na zachodzie Rosji, które zbiegały się z narastaniem kryzysu na Ukrainie.
W ćwiczeniach uczestniczą bombowce Su-34 i Su-24, które w powietrzu są eskortowane przez myśliwce przechwytujące Su-27. Zdaniem rosyjskich wojskowych, na których powołuje się agencja Interfax, jednostki trenują m.in. bombardowania celów imitujących wrogie konwoje lądowe. Dodatkowo ćwiczone są akcje wsparcia powietrznego dla sił lądowych.
Rosyjskie lotnictwo trenuje również scenariusz walk powietrznych z jednostkami nieprzyjaciela, imitowanymi przez myśliwce przechwytujące MiG 31. Jednostki korzystają z lotnisk w autonomicznej republice Karelii, która graniczy z Finlandią i należy do Rosji.
W manewrach uczestniczą także oddziały wojsk obrony przeciwlotniczej i siły do walki radioelektronicznej. Ćwiczenia mają być zakończone pod koniec marca - zapowiedział rzecznik Zachodniego Okręgu Wojskowego Federacji Rosyjskiej.
Autor: mk//gak / Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) | Witalij Kuźmin