Marines wciągnęli na maszt amerykańską flagę przed ambasadą USA na Kubie po 54 latach, od kiedy zamrożone zostały stosunki dyplomatyczne pomiędzy Waszyngtonem a Hawaną. Przemawiający na uroczystości sekretarz stanu USA John Kerry podkreślił, że prezydenci USA Barack Obama i Kuby Raul Castro podjęli "odważną decyzję", odnawiając dialog po ponad półwieczu.
Więcej informacji na temat zbliżenia USA-Kuba na antenie TVN24 Biznes i Świat
W uroczystościach wciągnięcia flagi uczestniczyli trzej emerytowani marines, którzy w 1961 roku zdjęli amerykańską flagę z masztu.
Przed gmachem ambasady USA w Hawanie zebrał się tłum.
Sekretarz stanu USA John Kerry zapowiedział, że Stany Zjednoczone pozostaną "obrońcą demokratycznych zasad i reform" na Kubie, ale to sami Kubańczycy muszą rozstrzygnąć przyszłość swojego rządzonego przez komunistów kraju.
Watch the raising of the American flag for the first time in 54 years at @USEmbCuba. #USCuba http://t.co/C8o34I0Z6w
— Department of State (@StateDept) sierpień 14, 2015
Kerry podkreślił także rangę wznowienia stosunków dyplomatycznych przez Kubę i USA.
- Zebraliśmy się tutaj, bo nasi przywódcy prezydent Obama i prezydent Castro podjęli odważną decyzję, by nie być więźniami przeszłości i skupić się na szansach dnia dzisiejszego i jutrzejszego - podkreślił John Kerry przed ambasadą USA w Hawanie. Dodał jednak, że o przeszłości nie można zapominać.
Jak wspominał, w czasie kryzysu kubańskiego był studentem i z niepokojem śledził wydarzenia. - Byliśmy niepewni i niespokojni o przyszłość. Zamykając oczy wieczorem, nie wiedzieliśmy, co zastaniemy, gdy się obudzimy - mówił.
Kerry'emu w Hawanie towarzyszy trzech marines, którzy przed 54 lat ściągali z masztu ambasady flagę. Ok. godz. 16.30 na maszcie przed ambasadą USA amerykańska flaga pojawiła się znów.
Pierwsza taka wizyta od 70 lat
Kerry wylądował w Hawanie ok. godz. 15. Na lotnisku powitał go Jeffrey DeLaurentis, szef amerykańskiego przedstawicielstwa na Kubie (Interest Section). Na płycie nie było przedstawicieli strony kubańskiej. Jego przylot na hawańskie lotnisko Jose Marti transmitowała kubańska telewizja.
Wizyta Johna Kerry'ego na Kubie jest pierwszą od 1945 roku wizytą w Hawanie sekretarza stanu USA. Ostatnim sekretarzem stanu USA z wizytą na Kubie był Edward Stettinius. Doszło do niej 9 marca 1945 roku i była jedynie krótkim przystankiem na trasie z konferencji w Meksyku.
Po uroczystości szef dyplomacji USA ma spotkać się z ministrem spraw zagranicznych Kuby, przywódcą tamtejszego Kościoła katolickiego, a także, osobno, z grupą kubańskich dysydentów.
Ambasada USA na Kubie funkcjonuje formalnie już od trzech tygodni, ale jej oficjalne otwarcie nastąpiło właśnie dziś poprzez symboliczne wciągnięcie amerykańskiej flagi na maszt.
Na godzinę 20. zaplanowana jest konferencja prasowa.
"Widzimy, jak zaczyna się transformacja"
- To nie będzie zmiana w jeden dzień. Przez ponad 50 lat nic się nie działo [w relacjach z Kubą - red.], a teraz dopiero rozpoczęliśmy pewien proces. Widzimy, jak zaczyna się transformacja. Więcej ludzi zacznie podróżować. Więcej rodzin się połączy. I miejmy nadzieję, że rząd Kuby sam zacznie podejmować decyzję o zmianach. Dla nas ważna jest oczywiście demokracja i prawo do wolności, do wyboru własnej przyszłości. To popieramy - mówił przed wizytą w Hawanie John Kerry.
Media zwracają jednak uwagę, że na uroczystości nie zostali zaproszeni kubańscy opozycjoniści, których przez lata wspierał Waszyngton.
Powolne zmiany
W lipcu uruchomiono już ambasadę Kuby w Waszyngtonie przy 16. ulicy. Dotąd mieściła się tam Sekcja Interesów Kubańskich w USA. W otwarciu placówki uczestniczył szef kubańskiego MSZ Bruno Rodriguez. Na uroczystość przybyły tłumy Amerykanów, w tym pochodzenia kubańskiego.
Kubańczycy wyczekują z niecierpliwością nawiązania stosunków dyplomatycznych. Jak przekonuje obecny w Hawanie specjalny wysłannik TVN24 Wojciech Bojanowski, przez ostatnie 54 lata na Kubie zmieniło się niewiele. Zmiany na Kubie zachodzą bardzo powoli. Średnia pensja na wyspie wciąż wynosi 26 dolarów miesięcznie. Wielu mieszkańców wciąż dotyka bieda. Otwarcie na USA jest dla nich wielką nadzieją na napływ turystów i amerykańskich inwestycji, które poprawią warunki życia na wyspie.
Dzień przed oficjalnym otwarciem ambasady głos zabrał sam el Comandante - Fidel Castro, który w opublikowanym w swoje 89. urodziny artykule zażądał od USA odszkodowań za lata izolacji.
Castro nie wspomina w artykule o nowym etapie w stosunkach między Hawaną a Waszyngtonem.
Miesiące negocjacji
14 sierpnia jest przypieczętowaniem przełomu w relacjach USA-Kuba. Oba kraje zerwały stosunki dyplomatyczne w 1961 roku po zwycięstwie sił braci Castro w rewolucji kubańskiej. Informację o zwrocie w dotychczasowej polityce izolowania Kuby przez USA ogłosił 17 grudnia 2014 roku prezydent USA Barack Obama. Eksperci przyznają, że decyzja prezydenta Obamy może być największym sukcesem jego prezydentury.
Tuż przed wystąpieniem Obamy administracja USA poinformowała, że w zamian za uwolnienie przez Stany Zjednoczone trzech kubańskich więźniów Kuba uwolniła bardzo ważnego amerykańskiego szpiega, więzionego na wyspie od blisko 20 lat. Władze Kuby uwolniły też 65-letniego Amerykanina Alana Grossa, który był przetrzymywany na Kubie od pięciu lat. USA utrzymują, że Gross nie był szpiegiem.
Franciszek architektem porozumienia
USA i Kuba podkreślały, że w zbliżeniu między Waszyngtonem a Hawaną pomógł Watykan, organizując w ciągu minionego roku owiane tajemnicą rozmowy między USA a władzami Kuby. W sprawę osobiście zaangażował się też papież Franciszek. Raul Castro i Barack Obama dziękowali mu, ogłaszając przełom w relacjach.
Watykański Sekretariat Stanu wyjaśnił, że w poprzedzających decyzje obu stolic o zbliżeniu Franciszek napisał listy do prezydentów Kuby Raula Castro i Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy, by "zachęcić ich do rozwiązania kwestii humanitarnych leżących we wspólnym interesie", po to, aby zapoczątkować nową fazę we wzajemnych relacjach.
Autor: kło,pk\mtom / Źródło: tvn24.pl, Reuters, PAP