Unia Europejska oraz kraje Partnerstwa Wschodniego przyjęły wspólną deklarację, w której wskazują, w jaki sposób chcą rozwijać dalszą współpracę. Dokument uznaje aspiracje europejskie Gruzji, Mołdawii i Ukrainy, ale nie daje im perspektywy dołączenia do Unii.
O przyjęciu deklaracji poinformował na Twitterze przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
Uczestnicy szczytu, który odbywał się w piątek w Brukseli, wezwali do działań na rzecz wspierania pokojowego rozwiązania konfliktów na wschodnich obrzeżach Europy na podstawie norm prawa międzynarodowego.
"Rozwiązanie konfliktów, budowanie zaufania i dobrosąsiedzkich relacji są kluczowe dla rozwoju społeczno-gospodarczego i współpracy w regionie" - głosi deklaracja.
Napięcia w państwach Partnerstwa
Choć spowodowany przez rosyjską agresję konflikt w Donbasie jest najbardziej jaskrawym przykładem destabilizacji, do jakiej przyczynia się Kreml, to działania Moskwy powodują napięcia również w pozostałych państwach Partnerstwa Wschodniego.
Unia Europejska nie przyjmuje jednak konfrontacyjnej postawy wobec Moskwy - podkreśla się w Brukseli. W dokumencie podano, że partnerstwo ma na celu budowę obszaru demokracji, dobrobytu, stabilności i wzmocnionej współpracy i "nie jest skierowane przeciwko komukolwiek".
Liderzy unijni i krajów wschodnich wskazali na dotychczasowe osiągnięcia Partnerstwa Wschodniego, zwracając uwagę między innymi na wejście w pełni w życie umowy stowarzyszeniowej i o wolnym handlu z Gruzją, Mołdawią i Ukrainą.
"W tym kontekście uczestnicy szczytu uznają europejskie aspiracje i europejski wybór tych krajów" - zaznaczono w dokumencie.
Ten fragment tekstu był przedmiotem największych kontrowersji. Dyplomaci relacjonowali, że prezydent Ukrainy Petro Poroszenko do samego końca, jeszcze w czwartek wieczorem, starał się przekonać swoich rozmówców w Brukseli do dalej idących zapisów.
Z sytuacją pogodził się dopiero po rozmowie z komisarzem ds. polityki sąsiedztwa Johannesem Hahnem. Ten nie krył dzień przed szczytem pretensji do Kijowa za niewypełnianie zobowiązań dotyczących reform, między innymi w sprawie zniesienia zakazu eksportu drewna czy walki z korupcją.
Rezerwa Zachodu
Kraje Partnerstwa z Ukrainą na czele czują się rozczarowane, bo słowa o uznaniu ich europejskich aspiracji pojawiły się już w deklaracji po poprzednim spotkaniu w tym formacie, które odbyło się w 2015 roku w Rydze.
Przed piątkowym szczytem podkreślano, że sam fakt, iż odbywa się on w Brukseli, ma symbolicznie pokazywać pełne zaangażowanie całej Unii Europejskiej w projekt Partnerstwa Wschodniego, jednak skład delegacji sugerował, że nie wszystkie stolice potraktowały spotkanie w ten sam sposób.
Do Brukseli nie przyjechali prezydent Francji Emmanuel Macron, a także przywódcy Hiszpanii, Portugalii, Holandii, Irlandii oraz Włoch (które reprezentował wiceminister spraw zagranicznych) i Cypru, który wysłał ministra zdrowia.
Jednak nie tylko skład delegacji świadczy o większej rezerwie państw zachodnich wobec zainicjowanej przez Polskę i Szwecję inicjatywy. W deklaracji na stanowczy wniosek Holandii znalazło się odniesienie do protokołu, według którego umowa stowarzyszeniowa Unia Europejska-Ukraina nie jest wstępem dla członkostwa tego kraju w UE. Był to przyjęty przez szczyt unijny w ubiegłym roku prawnie wiążący dodatek do umowy stowarzyszeniowej, który pozwolił holenderskim władzom na ratyfikację tego porozumienia mimo negatywnego rozstrzygnięcia w referendum w tym kraju.
Zapisy deklaracji
Wiele zapisów deklaracji odwołuje się do dotychczasowych osiągnięć, wskazując, że Unia utrzyma swoje podejście "więcej za więcej", które ma zachęcać kraje Partnerstwa do przeprowadzania reform. Komisja Europejska i unijni dyplomaci przypominają, że dotychczas w ramach Partnerstwa przeznaczono na różne projekty 5 miliardów euro. To największa suma, jaką Unia Europejska wyasygnowała dla krajów sąsiedzkich.
Projektów i pieniędzy ma być więcej. Przywódcy poparli opracowany wcześniej program 20 założeń na 2020 rok, które mają pomóc we wzmocnieniu instytucji i gospodarki, poprawie mobilności oraz usprawnianiu połączeń transportowych i energetycznych między krajami regionu oraz Unii. Do końca następnej dekady mają zostać na przykład przedłużone drogowe i kolejowe transeuropejskie korytarze transportowe (TEN-T).
W deklaracji pojawiły się też zapisy dotyczące edukacji, na które naciskali Węgrzy. Stosunki na linii Kijów - Budapeszt pogorszyły się po wprowadzeniu na Ukrainie ustawy ograniczającej możliwość nauczania w językach mniejszości narodowych.
Przyjęty na szczycie dokument wskazuje na konieczność "poszanowania praw już wykonywanych przez osoby należące do mniejszości narodowych". W tym kontekście przypomina się o zapisach konwencji ONZ i Rady Europy o niedyskryminowaniu osób należących do mniejszości i o poszanowaniu różnorodności.
Nadzieje Mińska
Minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej wyraził w Brukseli nadzieję, że odbywający się szczyt Partnerstwa Wschodniego przybliży Białoruś do Unii Europejskiej i przedstawi korzyści, jakie z tego programu mogą czerpać zwykli ludzie. - Chcielibyśmy, aby ten szczyt przyniósł konkretne efekty i korzyści dla naszych obywateli – powiedział Makiej.
Pytany o perspektywę podpisania nowego porozumienia ramowego pomiędzy Unią a Mińskiem, o potrzebie którego od dawna mówią białoruskie władze, minister stwierdził, iż jest "pewien, że zostanie ono podpisane". Ocenił, że "stanie się to raczej wcześniej niż później".
- Przeszkód nie ma, trzeba działać stopniowo – stwierdził. - Wydaje mi się, że obie strony są świadome, że taką umowę trzeba podpisać – dodał.
Obecna umowa, będąca podstawą stosunków pomiędzy Mińskiem i Brukselą, była podpisana jeszcze przez Europejską Wspólnotą Gospodarczą i ZSRR w 1989 roku.
Makiej powiedział również, że Mińskowi zależy, by Rosja i Zachód odeszły od konfrontacyjnej retoryki, bo Białoruś znajduje się między nimi.
Spotkania Poroszenki
Przy okazji szczytu prezydent Ukrainy Petro Poroszenko spotkał się w piątek z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem, a dzień wcześniej z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem.
Piątkowe spotkanie Poroszenki z Junckerem poświęcone było przygotowaniom do europejskiej konferencji inwestycyjnej na rzecz wsparcia Ukrainy, którą zaplanowano na przyszły rok – podały prezydenckie służby prasowe w Kijowie.
Poroszenko i Juncker omówili także stan realizacji reform na Ukrainie, implementację umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE, unijną pomoc finansową dla Kijowa i perspektywy przekazania mu nowego pakietu pomocowego w wysokości 600 milionów euro. Poruszono jednocześnie temat integracji Ukrainy z cyfrowym i energetycznym rynkiem unijnym.
W trakcie rozmowy z Tuskiem w czwartek Poroszenko omówił między innymi "kierunki współpracy Ukrainy z UE".
- Jestem wdzięczny Tuskowi za jasne, zdecydowane i konsekwentne wsparcie dla europejskich aspiracji Ukrainy oraz za poparcie sankcji przeciwko Rosji w następstwie jej agresji wobec Ukrainy – powiedział prezydent, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. Podziękował także Tuskowi "jako szefowi Rady Europejskiej i jako Polakowi za absolutnie strategiczną wizję przyjaźni ukraińsko-polskiej. Jest to odpowiedzialne stanowisko odpowiedzialnego człowieka" – napisała Interfax-Ukraina.
Program Partnerstwa Wschodniego UE powstał w 2009 roku z inicjatywy Polski i Szwecji. Obejmuje sześć krajów: Armenię, Azerbejdżan, Białoruś, Gruzję, Mołdawię i Ukrainę.
Autor: tas//kg / Źródło: PAP