Dwanaście ofiar śmiertelnych, w tym roczne dziecko, oraz czterech rannych w stanie krytycznym - to najnowszy bilans ofiar czwartkowego pożaru budynku mieszkalnego w nowojorskim Bronksie.
Na miejscu z pożarem walczyło 170 strażaków. Do Bronksu wybrał się burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio, żeby ocenić skalę zniszczeń oraz zobaczyć, jak prowadzona jest akcja ratunkowa. Po tej wizycie podał najnowszy bilans ofiar.
- W pożarze, jaki wybuchł w czwartek w budynku mieszkalnym w okręgu Bronx w Nowym Jorku zginęło co najmniej 12 osób, w tym jedno dziecko – powiadomił burmistrz.
- Cztery osoby spośród 15 rannych są w stanie krytycznym - dodał de Blasio.
Przyczyny na razie nieznane
Przyczyny wybuchu pożaru w pięciopiętrowym budynku nie są na razie znane. Stacja WABC-TV, która jest nowojorską filią telewizji ABC podała, że ogień pojawił się najpierw, o godzinie 19 czasu lokalnego (godzina 1.00 w Polsce) na trzecim piętrze.
Over 160 #FDNY members are operating on scene of a 4-alarm fire, 2363 Prospect Ave #Bronx pic.twitter.com/wjN9mMqCHU
— FDNY (@FDNY) 29 grudnia 2017
"Ogień wybuchł na pierwszym piętrze"
- Ofiary śmiertelne są na różnych piętrach budynku. To osoby w wieku od roku do ponad 50 lat - powiedział komendant nowojorskiej straży pożarnej Daniel Nigro podczas konferencji prasowej z udziałem burmistrza.
- Ogień wybuchł na pierwszym piętrze ceglanego budynku i szybko rozprzestrzenił się na wyższe piętra - poinformował. Burmistrz de Blasio, zwracając się do nowojorczyków, powiedział: - Bądźcie blisko ze swoimi rodzinami i otoczcie swymi modlitwami rodziny z Bronksu.
12 osób uratowanych
Władze podają, że strażacy uratowali 12 osób.
Associated Press przypomina, że w 2007 roku również w Bronxie doszło do tragicznego w skutkach pożaru, w którym zginęło dziewięcioro dzieci i jedna osoba dorosła.
Trwa przeszukiwanie budynku
Korespondent TVN24 w USA Jan Pachlowski zauważył, że może się okazać, iż ofiar śmiertelnych pożaru jest jeszcze więcej, bo trwa przeszukiwanie budynku.
Jak relacjonował Pachlowski, amerykańskie media rozważają hipotezę, że u przyczyn pożaru leży bardzo niska temperatura, jaka panuje w Nowym Jorku - -11 stopni Celsjusza (odczuwalna nawet -20), co może prowadzić do tego, że mieszańcy w nierozważny sposób dogrzewają mieszkania i domy.
Autor: JZ, azb/adso / Źródło: PAP, Reuters