Premier Włoch podał się do dymisji. Wicepremier: dziękuję i nareszcie


Premier Włoch Giuseppe Conte złożył dymisję na ręce prezydenta Sergio Mattarelli - ogłosił Pałac Prezydencki. Szef rządu ustąpił w konsekwencji rozpadu koalicji Ligi i Ruchu Pięciu Gwiazd. - Dziękuję i nareszcie - stwierdził lider Ligi, wicepremier Matteo Salvini po ogłoszeniu przez premiera decyzji o ustąpieniu z funkcji we włoskim Senacie. Rząd Contego pracował 14 miesięcy.

Kryzys rozpoczął się 8 sierpnia, gdy lider Ligi, wicepremier Matteo Salvini ogłosił zakończenie współpracy z Ruchem Pięciu Gwiazd i zaapelował o przedterminowe wybory.

We wtorek premier Conte ogłosił, że po zakończeniu posiedzenia Senatu w Rzymie uda się do Sergio Mattarelli, by po 14 miesiącach pracy rządu złożyć dymisję na ręce prezydenta.

W komunikacie ogłoszonym przez Pałac Prezydencki po trwającym około 10 minut spotkaniu, podano, że prezydent przyjął do wiadomości dymisję i poprosił jednocześnie Contego o to, by rząd dalej zajmował się bieżącymi sprawami.

Premier Conte oskarża Salviniego

W swoim wystąpieniu w parlamencie Giuseppe Conte zarzucił liderowi Ligi Matteo Salviniemu wywołanie kryzysu w koalicji.

- Trwający kryzys zagraża działalności tego rządu, która w tym miejscu się zatrzymuje - powiedział w Senacie.

Conte zarzucił siedzącemu obok niego Salviniemu "poważny brak kultury konstytucyjnej", "oportunizm" oraz kierowanie się prywatnymi i partyjnymi interesami. Ostro skrytykował też wicepremiera i szefa MSW za posługiwanie się symbolami religijnymi w czasie wieców.

Premier oskarżył lidera Ligi o złamanie podpisanej umowy koalicyjnej i podkreślił, że jego decyzja niesie z sobą "poważne konsekwencje", a kraj narażony został na "duże ryzyko". Conte oskarżył Salviniego o to, że kieruje się "interesami osobistymi i partyjnymi". Mówił, że z powodu kryzysu słabnie rola Włoch w negocjacjach toczących się na forum Unii Europejskiej. Za "brak odpowiedzialności" uznał domaganie się wyborów "co roku". Lidze zarzucił też zaprzepaszczenie 14 miesięcy pracy jego rządu.

"Ten, kto boi się osądu narodu włoskiego, nie jest człowiekiem wolnym"

Po premierze głos w Senacie zabrał Salvini. - Dziękuję i nareszcie. Zrobiłbym znów to samo, co zrobiłem. Nie boję się osądu Włochów - oświadczył Salvini. - Ten, kto boi się osądu narodu włoskiego, nie jest człowiekiem wolnym - mówił lider Ligi.

Wśród okrzyków i awantury między senatorami, Matteo Salvini stwierdził, iż "wolność nie polega na tym, że ma się odpowiedniego pana i władcę, ale na tym, że nie ma się żadnego".

- Nie chcę, aby Włochy były czyimś niewolnikiem, nie chcę łańcuchów. Jesteśmy najpiękniejszym krajem i potencjalnie najbogatszym na świecie, a ja mam dosyć tego, że każda decyzja musi zależeć od podpisu jakiegoś europejskiego urzędnika - mówił przywódca prawicowej Ligi. - Jesteśmy wolni czy nie? - pytał.

Powtórzył apel o nowe wybory parlamentarne w październiku i przypomniał, że w tym miesiącu odbędą się wybory także w innych krajach, między innymi w Polsce.

"Jesteśmy wszyscy z Conte"

Na kilka godzin przed przemówieniem szefa rządu w parlamencie lider Ruchu Pięciu Gwiazd Luigi Di Maio napisał w mediach społecznościowych do premiera. "Drogi Giuseppe, dziś jest ważny dzień. To dzień, w którym Liga będzie musiała odpowiedzieć za swoje winy, za to, że postanowiła wszystko obalić, wywołując kryzys w połowie sierpnia, na plaży" – oświadczył.

"Dzisiaj w Senacie ministrowie z Ruchu Pięciu Gwiazd będą u twego boku. Zaprezentujemy się z podniesioną głową. Cokolwiek się zdarzy, chcę ci powiedzieć, że to był zaszczyt pracować razem w tym rządzie. Jesteś rzadką perłą, sługą Narodu, którego Włochy nie mogą stracić" - dodał Di Maio, zwracając się do profesora Contego.

Przed gmachem Izby Deputowanych w Rzymie, Palazzo Montecitorio, wywieszono duży transparent z hasłem: "Premierze Giuseppe Conte, Włochy cię kochają". Obok widnieje logo Ruchu Pięciu Gwiazd.

Przed siedzibami obu izb parlamentu stali zwolennicy Ruchu w koszulkach z symbolem ugrupowania. Przez głośniki wznoszą hasła solidarności z premierem. "Jesteśmy wszyscy z Conte" - głosi jedno z haseł na ich plakatach.

Autor: ft\mtom\kwoj / Źródło: PAP