Najpierw 80 km/h od mostu Północnego do Gdańskiego i 70 km/h do trasy Siekierkowskiej. Potem szybciej także do Wilanowa. Ale ograniczenie prędkości w tunelu zostanie. Drogowcy tłumaczą plan dla Wisłostrady.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, drogowcy chcą się zmierzyć z fikcją, która panuje na Wisłostradzie. Wbrew przeświadczeniu większości kierowców, jedna z najważniejszych arterii stolicy w dużej części leży ma terenie zabudowanym. Od ulicy Krasińskiego aż do trasy Siekierkowskiej obowiązuje więc na niej ograniczenie do 50 km/h.
Fikcja do potęgi
Jak to ograniczenie wygląda w praktyce, wie każdy warszawski kierowca. Poza piratami drogowymi, którzy nie przejmują się żadnymi ograniczeniami i potrafią rozpędzić się na Wisłostradzie nawet do 200 km/h, większość jedzie tu 80-tką. Nieliczni zwalniają w tunelu, gdzie oznaczenia nie pozostawiają wątpliwości: tu obowiązuje 50 km/h.
Na zwołanej w poniedziałek konferencji prasowej drogowcy rozwiali od razu wszelkie nadzieje na zmianę. Ograniczenie w tunelu pozostanie. Ale nie z powodu braku funduszy na przerobienie tablic świetlnych przy wjazdach, jak sugerowało "Życie Warszawy", lecz ze względów bezpieczeństwa. - Tablice są, jakie są. Nie ma szans na zwiększenie prędkości w tunelu, to się wiąże z systemem bezpieczeństwa - zaznacza Janusz Galas, miejski inżynier ruchu.
70 km/h do Wilanowa
Drogowcy potwierdzili natomiast, że jeszcze we wrześniu poprawią organizację ruchu na Wisłostradzie - będzie nią można legalnie jeździć 80 km/h od wysokości mostu Północnego do Gdańskiego i dalej 70 km/h (z wyłączeniem tunelu).
Szybka jazda skończy się na wysokości trasy Siekierkowskiej. - Myślę, że do końca września zacznie obowiązywać nowa prędkość - mówi Grażyna Lendzion, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich.
Dalej obowiązywać będzie już 50 km/h, ale drogowcy zadeklarowali, że w ciągu kilku lat zmienią skrzyżowania na odcinku aż do Wilanowa, co umożliwi podniesienie limitu do 70 km/h. - Rozważamy podniesienie prędkości na odcinku od trasy Siekierkowskiej do al. Wilanowskiej - mówi Janusz Galas. - To jest sprawa przyszłości, bo wszystkie skrzyżowania i przejścia dla pieszych musiałyby być osygnalizowane - dodaje.
ran/roody//mz