Napięta sytuacja wokół Jeziorka Czerniakowskiego - ekolodzy kłócą się z deweloperem, na brzeg wypływają śnięte ryby. Wydaje się jednak, że kolejne doniesienia zamiast zwrócić, odwracają uwagę od najważniejszej kwestii. Stan jeziorka jest zły i systematycznie się pogarsza. Czerwona lampka w głowach decydentów powinna się już zapalić, bo jeśli szybko nie zajmiemy się tym rezerwatem, to wkrótce nie będzie czego chronić.
"Teren rezerwatu, otoczony rozrastającym się miastem, jest enklawą przyrodniczą stolicy. Jeziorko Czerniakowskie jest ostoją zarówno gatunków wodnych i związanych z wodą, jak też różnych zwierząt lądowych" - czytamy opracowaniu, zamieszczonym na stronie urzędu miasta.
Zaniedbany rezerwat
Tymczasem jaki jest stan akwenu - widzą nawet laicy. Na forach internetowych dla wędkarzy roi się od wpisów na temat.
"Widzę, że rozmawiacie o naszym jeziorku kochanym, który z roku na rok jest coraz gorzej nie do ryb, a do samego łowiska. Należę do tego koła i wiem prawie wszystko, co się dzieje na jeziorku. Od 2005 roku jeziorko zarasta i to bardzo szybko, poruszałem ten temat na zebraniach, jeżeli nic nie zrobi z tym, to jeziorko się zniszczy a ryba zginie" - pisał już w 2006 roku internauta Dr. Jacky.
Dziś - alarmują obrońcy przyrody - pełno tam miniwysypisk, "na dziko" parkują też samochody. - Są nawet nielegalne ogródki działkowe - przypomina z kolei prezes Marvipolu Andrzej Nizio. Jak twierdzi, sam entuzjastycznie przyjąłby działania ochronne w rezerwacie, bo zwiększą atrakcyjność jego osiedla.
Jak uratować jeziorko?
Co się dzieje z jeziorkiem? Specjaliści mają na to odpowiedź.
Przez całe lata Jezioro Czerniakowskie odcięte od zasilania wodami powierzchniowymi płynącymi po tarasie pradoliny Wisły, osuszone wskutek prac melioracyjnych i budowlanych, zasilane depozytem popiołów i kwaśnych deszczów, doprowadzone zostało do stanu, w którym określanie go mianem rezerwatu przyrody stanowi dramatyczny przejaw przerostu formy nad treścią.
Stale obniżający się poziom lustra wody, osuszenie trzcinowisk północnej części jeziora, stanowiącej przez lata ostoję ptactwa wodnego, silna eutrofizacja wód jeziora oraz zaśmiecanie obszaru misy jeziora przez ludzi szukających "kontaktu" z przyrodą dopełnia obrazu zniszczeń środowiskowych jakie zostały dokonane w ostatnich dziesięcioleciach.
To fragment dokumentu, który specjaliści przygotowali... 12 lat temu. Opracowanie zaprezentowano na międzynarodowej konferencji, której współorganizatorem był stołeczny ratusz. Dokument jest dostępny w internecie.
Co na to poradzić? Ogłoszenie przetargu na koncepcję rewaloryzacji jeziora Czerniakowskiego w Warszawie przez Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych stanowi naszym zdaniem ostatni moment dla rozpoczęcia prac, które w perspektywie najbliższych dwóch-trzech lat spowodować mogą odwrócenie niekorzystnych skutków zaniedbań i degradacji środowiska wodnego rezerwatu przyrody - czytamy w opracowaniu.
Urzędnicy: jest źle od lat
prawoMiasto zdaje sobie z tego sprawę. Na komisji dialogu społecznego urzędnicy miejskiego biura planowania mówili w kuluarach, że od czasu tamtego opracowania, w rezerwacie nic się nie zmieniło. Pokazywali zdjęcia nielegalnych miniwysypisk i parkingów, które powstają w okolicy zbiornika wodnego.
Podobnie jak wiele innych obiektów przyrodniczych położonych w aglomeracji warszawskiej, jeziorko ulega wzrastającemu naporowi urbanizacji. Konsekwencją tego procesu jest systematyczne obniżanie się poziomu wody w starorzeczu, a w rezultacie zmniejszanie się jego powierzchni. - tak na stronie miasta sytuację akwenu opisuje mgr Jolanta Pawlak.
Planowanie... a działanie?
Teraz co prawda plan ochrony tych terenów został przyjęty przez radę, ale musi go jeszcze zaopiniować Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Ta nie chce deklarować kiedy i z jakimi zmianami go przyjmie. Dokument jest miejscami niezgodny ze studium uwarunkowań i kierunków rozwoju przestrzennego Warszawy. Uzgadnianie ich może potrwać nawet 3 lata.
Czy plan poprawi stan rezerwatu? Zależy od determinacji urzędników miasta, wojewody i RDOŚ. Jeziorko, mimo że jest rezerwatem, ulega degradacji.
Eksperci: potrzebne konsekwentne działania
- Najlepiej by było, żeby miasto teren wokół jeziorka wykupiło i zadbało o niego (są tam m.in. działki i pola uprawne) - sugerował na posiedzeniu komisji dialogu społecznego ds. środowiska, hydrolog dr Michał Fic. - Jeziorko samo się nie obroni.
- Najłatwiej czegoś zakazać, a żeby wprowadzić plan, potrzeba zaangażowania miasta lub potężnego inwestora - tłumacz Fic. I podaje liczby: od 1925 roku powierzchnia jeziorka spadła z 19,6 do 14,6 ha, długość zmniejszyła się o 100, zaś szerokość o ponad 60 m, zaś głębokość spadła o 2 m.
Ptaki też się wyniosą
Kolejny problem zauważają ornitolodzy. Służby ochrony przyrody powinny jak najszybciej odławiać pleniące się norki amerykańskie, które uniemożliwiają rozmnażanie prawochronionych gatunków m.in. bączka - tłumaczy dr Tomasz Mazgajski, szef pracowni ornitologicznej Muzeum i Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk. Ostrzega, że w innym wypadku ptaki się wyniosą z okolic jeziorka. - W ostatnim czasie na 18 lęgów udał się tylko jeden - dodaje.
Na komisji dialogu społecznego konserwator przyrody Anna Ronikier-Dolańska oznajmiła, że na ten rok nie ma zaplanowanych podobnych działań. Zdaniem ornitologa, służby będą czekać na wprowadzenie planu ochrony jeziorka w życie. To przesuwa ochronę przyrody w nieokreśloną przyszłość.
Mieszkańcy będą sprzątać
Na sobotę obrońcy jeziorka umawiają się na wielkie sprzątanie jego brzegów. Zbiórka o godz. 12 pomiędzy blokami Bernardyńska 1A, 2 i 4. "Worki na śmieci zapewni nam Rada Dzielnicy Mokotów. Wskaże również miejsce, gdzie mamy je zostawić i z których w poniedziałek te worki zostaną odebrane." - czytamy na stronie internetowej Obronić Osiedle Bernardyńska.
Deweloper na celowniku
Uwaga obrońców przyrody skupiła się w ostatnich miesiącach na deweloperze - firmie Marvipol, która w otulinie rezerwatu buduje apartamenty.
To, że deweloper stał się kozłem ofiarnym przyznają nawet ekolodzy. - Nie wykluczam tego, ta budowa przepełniła czarę goryczy, a on jest wrogiem widocznym - mówi w rozmowie z portalem tvnwarszawa.pl dr Witold Jaszczuk z Zielonego Mazowsza.
Milena Zawiślińska
Źródło zdjęcia głównego: | TVN Meteo, MSW