- To nie było chuligaństwo, ale spontaniczny happening, który miał zwrócić uwagę na nierówne traktowanie poglądów na Uniwersytecie Warszawskim - mówi Witold Tumanowicz, który we wtorek był w Audytorium Maximum. Według niego, zakłócenie wykładu prof. Magdaleny Środy, to efekt odwołania lutowego spotkania z przedstawicielami Ruchu Narodowego.
Studenci, którzy przyszli na wtorkowy wykład prof. Magdaleny Środy „Moralność życia publicznego” na Uniwersytecie Warszawskim, musieli przeżyć duży szok. Grupa około 50 osób w maskach zwierząt próbowała wejść do Audytorium Maximum i zakłócić wykład. Wyrzuceni do holu przez ochronę, zaczęli tańczyć do muzyki puszczanej z magnetofonu.
- To nie było chuligaństwo, ale happening. - komentuje w rozmowie z tvnwarszawa.pl Witold Tumanowicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości. We wtorek przyszedł do auli Audytorium Maximum na wykład prof. Magdaleny Środy.
Wykład profesor Środy wiecem?
Tumanowicz uważa, że wykład profesor Środy można nazwać wiecem. Przypomina, że rektor UW odwołał ostatnio spotkanie z przedstawicielami Ruchu Narodowego, ponieważ uznał, że bliżej mu do wiecu politycznego niż dyskusji akademickiej.
- Przyszedłem na wykład prof. Środy by sprawdzić, czy i tam będzie zachowany pluralizm dyskusji. Jak się można było domyślać, nie był. Profesor Środa jest również politykiem. Happening narodowców, który widziałem, był spontaniczną reakcją na niesprawiedliwe traktowanie poglądów na Uniwersytecie Warszawskim - mówi Tumanowicz.
„To nierówne traktowanie ludzi”
Inne zdanie na temat odwołania spotkania z przedstawicielami Ruchu Narodowego ma politolog Bartłomiej Radziejewski z kwartalnika „Rzeczy Wspólne”, wydawanego przez Ruch Republikański.
- Częściowo podzielam zdanie rektora. To miało być spotkanie w homogenicznym gronie. Pojawić się mieli na nim sami politycy związani z Ruchem Narodowym. Jednak jego odwołanie to był skandal. Nie powinno być odwołane, powinna być zmieniona jego formuła - uważa Bartłomiej Radziejewski.
Dodaje też, że ta sytuacja świadczy o nierównym traktowaniu różnych opcji ideowych na Uniwersytecie Warszawskim.
- Happening przed wykładem profesor Środy miał zwrócić na to uwagę. Narodowcy mają aspiracje polityczne, a dzięki tej akcji zostali zauważeni przez media. Gdyby przyszli i zadawali tylko niewygodne pytania, nikt by tego nie odnotował – mówi Radziejewski, ale twierdzi, że wykład profesor Środy nie był wiecem. - Wykład to wykład, wiec to wiec – mówi dobitnie.
Zauważa również, że happening narodowców może się okazać dla nich antyreklamą. – Przez to, co się stało, jedni się mogą od nich odwrócić ale - na to jak sadzę liczą narodowcy - znacznie większa grupa osób o poglądach prawicowo-narodowych poczuje do nich sympatie czy współczucie. W sensie politycznym najprawdopodobniej zyskają - mówi politolog.
A jak do zarzutów narodowców odnoszą się władze uczelni? - Spotkanie, o Ruchu Narodowym nie odbyło się ze względu na zaproponowaną formułę. Przedstawiciele władz UW spotkali się z organizatorami z NZS UW i zaproponowali, by zrzeszenie zorganizowało spotkanie w nowej formie: takiej, która spełniałaby kryteria akademickie – mówi Anna Korzekwa, rzeczniczka Uniwersytetu Warszawskiego. Twierdzi, że stowarzyszenie doszło do wniosku, że nie jest w stanie tego zrobić w wyznaczonym terminie i wycofało wniosek o rezerwację sali.
Bartosz Andrejuk - b.andrejuk@tvn.pl