Po siedmiu chudych latach warszawska Legia wróciła na krajowy tron. Stołeczny zespół został mistrzem Polski na dwie kolejki przed końcem sezonu. Zadecydowała o tym porażka Lecha w Poznaniu z Podbeskidziem.
Przed meczem Lecha z "Góralami" Legia miała nad nim sześć punktów przewagi. Mogła mieć więcej, ale w piątek tylko zremisowała ze słabiutkim Widzewem 1:1.
Podwójna korona
Niemniej legioniści mogą cieszyć się z dziewiątego tytułu mistrza Polski. Lech bowiem przegrał u siebie z Podbeskidziem 0:2 (oba gole strzelił Fabian Pawela) i Legii już nie dogoni. Takiego scenariusza w Warszawie się spodziewano!
W najlepszym wypadku zrówna się z nią punktami, ale zespół Jana Urbana ma lepszy bilans bezpośrednich spotkań - dwukrotnie pokonał "Kolejorza". W Poznaniu wygrał 3:1, a w Warszawie 1:0.
Ostatni raz na Łazienkowskiej z prymatu w kraju cieszono się w 2006 roku. W tym sezonie stołeczny klub zdobył już - po raz trzeci z rzędu - Puchar Polski.
"Jesteśmy najlepsi"
– Prowadziliśmy w ligowej tabeli od pierwszej kolejki i nie odpuściliśmy do samego końca. Długo trwał nasz wyścig z Lechem, ale po porażce w Warszawie "Kolejorz" chyba nie wytrzymał. Sezon był bardzo udany. Byliśmy krytykowani za styl, ale ponieśliśmy tylko trzy porażki, a od marca nie wygraliśmy zaledwie dwóch meczów. Pokazaliśmy, jak ma grać Legia – powiedział serwisowi legia.com chorwacki pomocnik Legii Ivica Vrdoljak.
- Jestem bardzo szczęśliwy z tego sukcesu. Nie spodziewałem się, że po meczu Lecha z Podbeskidziem zdobędziemy tytuł mistrzowski. Teraz mamy powody do świętowania - cieszył się prezes Legii Bogusław Leśnodorski. Jakie są cele legionistów na najbliższą przyszłość? – Jesteśmy najlepsi, mamy mistrzostwo i Puchar Polski. Chcemy grać coraz lepiej i taki jest nasz cel – zakończył Leśnodorski.
legia.com/twis/bf/b
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Kostrzewa/ legia.com