Kolejarze zapewniają, że jest coraz lepiej. Coraz spokojniej. Ale chuligani i tak robią swoje. Straty, które powodują, Koleje Mazowieckie liczą ciągle w setkach tysięcy złotych. – Najniebezpieczniej jest na trasie Warszawa-Małkinia – przyznają kolejarze. To właśnie na tej trasie w czwartek chuligani zdemolowali pociąg i pobili maszynistę.
W ostatnim kwartale 2011 roku wybryki wandali kosztowały Koleje Mazowieckie ponad 200 tysięcy złotych. To podobno wcale nie tak dużo: – Trzeba podkreślić, że aktów wandalizmu jest z roku na rok coraz mniej – przekonuje Katarzyny Łukasik z biura prasowego KM i podaje dane z 2010 roku. Wtedy ostatni kwartał był o prawie 8 tysięcy droższy. Straty w całym 2010 wyniosły 630 tysięcy złotych. Te z 2011 są jeszcze zliczane.
Podliczają straty
Kolejarze nie potrafią też jeszcze powiedzieć, ile wyniosą straty po czwartkowym ataku chuliganów w pociągu z Warszawy do Małkinii. Można jednak zaryzykować, że wykonali pokaźny procent normy: – To nie tylko koszt wybitych szyb, zniszczonych siedzeń, ale także koszta związane z uruchomieniem dodatkowego składu, czy dodatkowych ludzi. Wiadomo, że straty będą duże – wyjaśnia Łukasik.
Trasa Warszawa-Małkinia ma do wandali wyjątkowe szczęście, na co zwracają uwagę internauci tvnwarszawa.pl. Skarżą się też uwagę, że w pociągach trudno spotkać pracowników SOK.
Najgorzej na Mazowszu
Obawy internautów potwierdza Łukasik. – Rzeczywiście ta trasa jest najniebezpieczniejsza na całym Mazowszu - przyznaje.
- W zeszłym roku mieliśmy na niej ponad 400 zgłoszeń. Zatrzymaliśmy 88 osób – dodaje Paweł Boczek. Rzecznik prasowy Straży Ochrony Kolei odpiera jednak zarzuty internautów, że wieczorami pracowników SOK nigdy nie ma w pociągach. – Nie możemy być przecież w każdym pociągu. Poza tym, część naszych funkcjonariuszy patroluje wytypowane składy w cywilu – tłumaczy i dodaje, że bezpieczeństwa pilnują także policjanci.
- Przez cały poprzedni rok prowadziliśmy działania pod kryptonimem „bezpieczny pociąg" – informuje Tomasz Sitek, rzecznik prasowy policji w Wołominie. W tym czasie policjanci wystawili ponad 240 mandatów porządkowych, najczęściej za picie i palenie w pociągach. Rzadziej za akty wandalizmu. 30 wniosków skierowano do sądu. – Dotyczyło to osób, które odmówiły przyjęcia mandatu. W sumie skontrolowaliśmy prawie 500 pociągów, jesteśmy też na stacjach kolejowych – wymienia Sitek.
Zdemolowali pociąg, pobili maszynistę
Do napadu na pociąg doszło w czwartek 5 stycznia. Wieczorem, około godz. 21.00 kilkunastu chuliganów zdemolowało dwa wagony: powybijali szyby, zniszczyli siedzenia i oświetlenie oraz hamulce. Na stacji Urle weszli do kabiny maszynisty i pobili go. Mężczyzna trafił do szpitala w Węgrowie. Na koniec jeszcze obrzucili jeszcze skład kamieniami.
Jeszcze tego samego dnia policja złapała dwóch podejrzanych. W piątek wieczorem kolejnych dwóch. W sobotę cała czwórka usłyszała zarzuty: uszkodzenia mienia i pobicia. Grozi im do 5 lat więzienia. Zanim jednak usłyszą wyrok, najbliższe trzy miesiące spędzą w areszcie.
band/par