Na terenie budowy II linii metra w centrum Warszawy doszło we wtorek do rozszczelnienia gazowej rury przesyłowej. Wieczorem pracownicy pogotowia gazowego zlokalizowali miejsce wycieku i założyli tymczasowe zabezpieczenie.
Wyciek pojawił się przed godziną 12. Cały budynek Sezamu został zamknięty. – Strażacy weszli do środka. Ich czujniki wykryły w powietrzu obecność gazu – relacjonował Zieliński.
Na miejsce przyjechały 3 zastępy straży pożarnej i 3 wozy pogotowia gazowego.
Zjawiła się także grupa chemiczna. – Strażacy podzielili się na zespoły i sprawdzali wszystkie domy w okolicy. Kontrolowane były też tunele i pomieszczenia techniczne budowanego metra – relacjonował reporter.
Czujniki nie wykryły obecności gazu. - Obiekty zostały już sprawdzone. Nie ma w nich zagrożenia - poinformował po godzinie 14.00 Tomasz Stankowski ze straży pożarnej.
Kopali na budowie metra
Później akcja przeniosła się na teren budowy metra. – Gazownicy rozkopują koparką ziemię przy budynku Sezamu. Podejrzewają, że w tym miejscu doszło do wycieku – mówił reporter.
- Konieczne było rozkucie betonowego podłoża - informował Zieliński.
- Prowadzimy profilaktyczne badania, ponieważ pomiędzy jedną ze ścian budowanego metra a budynkiem Sezamu jest wyciek gazu – mówił Stankowski. Jak dodał, gaz może gromadzić się pod powierzchnią. – Monitorujemy stężenie gazu w Sezamie i przy budynku – informował strażak.
- To jest drobne rozszczelnienie – uspokajał strażak.
Po godz. 15.00 na miejscu był już tylko jeden zastęp straży pożarnej i jeden grupy chemicznej - Strażacy sprawdzają, czy stężenie gazu nie jest wybuchowe, a pracownicy metra próbują dokopać się do rur, z których najprawdopodobniej nastąpił wyciek - mówił o godz. 16.00 Tomasz Stankowski.
Wieczorem pracownicy pogotowia gazowego zlokalizowali miejsce wycieku i rozpoczęli zakładanie tymczasowego zabezpieczenia. Jak poinformowała straż pożarna, akcja zakończyła się ok. godz. 20.40.
Na kierowców jadących tamtędy czekały spore utrudnienia w ruchu.
"To nie my"
Mateusz Witczyński, rzecznik konsorcjum budującego metro stanowczo zaprzecza, że budowniczowie przyczynili się do awarii. - Rozszczelnienie nie ma nic wspólnego z budową metra, oprócz tego, że część instalacji biegnie pod ogrodzonym przez nas terenem. W okolicy przebiegu nie były prowadzone żadne prace – zapewnia.
- To nasi pracownicy pierwsi zauważyli problem i zgłosili go służbom - zauważa Witczyński.
- Decyzję o tym, które roboty na budowie metra należy miejscowo przerwać podejmują na bieżąco służby - powiedział PAP Witczyński.
ij, wp, PAP/par