Amerykańskie media opisują tajemniczy przypadek domu na hawajskiej wyspie Maui, który pozostał nietknięty przez ogień, choć pożary zniszczyły wszystkie inne budynki w okolicy. Właściciele posiadłości nie są pewni, co go uchroniło. Przypuszczają, że mogła przyczynić się do tego zamiana pokrycia dachu.
BBC wyjaśnia, że widoczny na zdjęciach dom liczy sobie 100 lat i stoi przy nadmorskiej ulicy Front Street w miejscowości Lahaina. W przeszłości mieszkał w nim księgowy pobliskiej plantacji trzciny cukrowej. Od dwóch lat jego właścicielami są państwo Millikin, którzy w rozmowie z lokalnym dziennikiem "Honolulu Civil Beat" przekazali, że w momencie wybuchu pożarów przebywali w stanie Massachusetts. Gdy usłyszeli, że cała okolica spłonęła, byli przekonani, że ich dom też uległ zniszczeniu. Następnego dnia zobaczyli jednak zdjęcie, na którym widać było, że budynek stoi nietknięty przez ogień. "Zaczęliśmy płakać, poczuliśmy się winni, nadal czujemy się winni" - powiedział hawajskiej gazecie Trip Millikin.
Mężczyzna dodał, że on oraz jego żona nie są pewni, co ocaliło ich dom. Wyjaśnił, że kiedy kupowali nieruchomość, była ona w złym stanie i wymagała gruntownego remontu. Para przypuszcza, że być może to właśnie dzięki renowacji budynek uniknął spalenia. Wśród zmian wprowadzonych podczas remontu właściciel domu wymienił m.in. zastąpienie papy na dachu grubą blachą, otoczenie posiadłości kamieniami rzecznymi i usunięcie z niej liści. Zaznaczył jednocześnie, że żadne z tych działań nie miało na celu ochrony przez pożarem.
To samo w rozmowie z "Los Angeles Times" podkreśliła żona Tripa Millikina, Atwater. "To stuprocentowo drewniany dom, więc nie był ognioodporny ani nic z tych rzeczy" - powiedziała właścicielka. Ona również zwróciła uwagę na dach budynku, o który podczas pożaru uderzały kawałki płonącego drewna. Dodała, że na korzyść ich domu zadziałać mogła również spora odległość, jaka dzieli go od sąsiednich budynków.
Kobieta zapowiedziała, że gdy sytuacja się uspokoi, zamierza wrócić wraz z mężem do Lahainy i zaoferować dach nad głową tym, którzy stracili go w pożarach. - Wielu ludzi zginęło, wielu straciło wszystko. Dlatego musimy się o siebie nawzajem troszczyć i odbudowywać. Każdy musi pomóc w odbudowie - podkreśliła właścicielka cudownie ocalałego domu.
Pożary na Hawajach
Wskutek pożaru na hawajskiej wyspie Maui zginęło przynajmniej 114 osób, a aż 850 nadal jest uważanych za zaginione - powiadomiły w poniedziałek władze lokalne. Nie ustają więc obawy, że lista ofiar śmiertelnych będzie się wydłużać - stwierdził dziennik "The New York Times". Spośród zmarłych udało się dotychczas zidentyfikować zaledwie 27 osób. Do niedzieli przeszukano około 85 procent spalonego terenu, powiedział gubernator Josh Green. Ostrzegł, że upłyną tygodnie, nim uda się doprowadzić akcję poszukiwawczą do końca.
Jak poinformował w ubiegłym tygodniu "Washington Post", coraz więcej dowodów wskazuje, że źródłem pierwszych zarejestrowanych pożarów na Maui było powalenie linii energetycznych przez drzewa przewrócone w wyniku silnych wiatrów.
Źródło: BBC, "Honolulu Civil Beat", "Los Angeles Times", "Washington Post"