Fala upałów nawiedziła południowo-wschodnią Australię. Miejscami temperatura sięgać ma 40 stopni Celsjusza, o kilkanaście stopni więcej niż zazwyczaj obserwuje się w styczniu. Upalne i suche warunki sprzyjają wybuchaniu pożarów buszu.
W sobotę mieszkańcy południowo-wschodniej Australii chętnie odpoczywali na plażach. Na terenie stanu Wiktoria prognozowane były wartości o 14 stopni wyższe niż te zazwyczaj notowane na początku stycznia. W stolicy regionu, Melbourne, temperatura miała wzrosnąć do 37 stopni Celsjusza, a na jego północnych krańcach - do 40 st. C.
Wyjątkowo późne monsuny
Jak podał portal ABC News, pierwszej w tym roku fali upałów w Australii towarzyszy wyjątkowo sucha aura. Na początku stycznia północne regiony kontynentu są zazwyczaj nawiedzane przez monsuny, jednak w tym roku jeszcze się one nie pojawiły. To najpóźniejszy od co najmniej 25 lat początek pory monsunowej.
Gorąca, sucha aura zwiększa ryzyko pożarów buszu. W części Wiktorii i Australii Południowej wprowadzono całkowity zakaz rozpalania ognia. Rozprzestrzenianie się płomieni napędzać może silny i gwałtowny wiatr, który uspokoi się dopiero w niedzielę wieczorem.
Jak przekazali meteorolodzy, fala upałów zelżeje na początku przyszłego tygodnia. We wtorek gorąco będzie jeszcze w okolicach Sydney, a za sprawą nadciągających mas zimnego powietrza temperatura ma spaść o nawet 15 stopni w ciągu 24 godzin.
Źródło: Reuters, ABC News
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/JAMES ROSS