Pandemia COVID-19 spowodowała wstrzymanie ruchu turystycznego na Mount Everest. Chińscy naukowcy postanowili wykorzystać tę okazję na zmierzenie za pomocą nowoczesnych metod pomiarowych wysokości najwyższego szczytu świata. Oprócz tego mają posprzątać okolicę. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Każdy, kto w przeszłości uczęszczał na lekcje geografii, słyszał, że Mount Everest - najwyższy szczyt świata - mierzy 8848 metrów nad poziomem morza. Okazuje się, że góra podlega różnym naturalnym procesom, przez co jej wysokość może w rzeczywistości być inna.
By to ocenić, z Chin wyruszyła grupa ponad 50 badaczy, którzy zainstalowali na górze nowoczesne instrumenty pomiarowe.
- Bez udziału uczestników wyprawy nie da się oszacować tego, jak głęboka jest warstwa śniegu. Do tego nie wystarczą dane satelitarne - stwierdził Dang Yamin z Chińskiej Akademii Pomiarów.
Wpływ różnych czynników
Rozbieżnościami w wysokości najwyższej góry świata zainteresowani są również polscy himalaiści.
- Ostatnie, profesjonalne już podejście do mierzenia za pomocą GPS-ów i systemów satelitarnych wykazały, że były dwie miary. 8848 (metrów nad poziomem morza - przyp. red.) łącznie z czapą lodową. A jak tam nie ma śniegu albo jest go mniej, to GPS mierzy do skały i jest 8844 (metrów nad poziomem morza - przyp. red.) - powiedział zdobywca góry Krzysztof Wielicki, himalaista.
Najprawdopodobniej góra może zmieniać swoją wysokość także pod wpływem ruchów tektonicznych. Niewykluczone, że ślad zostawiło po sobie trzęsienie ziemi, które nawiedziło Nepal pięć lat temu.
Wykorzystać brak ruchu turystycznego
Pomiary wysokości góry mogą upływać bez komplikacji, ponieważ z powodu pandemii COVID-19, góra Mount Everest została zamknięta dla turystów. Jednak okazuje się, że obecność człowieka doskwiera i tamtejszemu środowisku.
- Zanieczyszczenie środowiska widać aż do wysokości 6500 metrów. W jaskini lodowej na wysokości 5800 metrów woda powinna być przejrzysta, a ma żółty kolor - opowiadał Zhang Jiangqi z Ministerstwa Zasobów Naturalnych Chin.
Mount Everest już dawno przestał być dostępny tylko dla garstki osób. Wycieczki na górę stały się tak popularne, że w ubiegłych latach tuż pod szczytem zaczęły nawet tworzyć się kolejki.
- Jak wszyscy w bazie, gdzie jest 400 osób na wejście i 300 osób po stornie tybetańskiej, mają tę samą prognozę pogody, że następnego dnia będzie piękne okno pogodowe, to wszyscy ruszają na raz - tłumaczył himalaista i zdobywca najwyższej góry świata Leszek Cichy.
Zmierzą i posprzątają
Dzięki skutecznym działaniom na rzecz ochrony środowiska, wprowadzonym przez Chiny w ostatnich latach, obszar góry to prawdziwy raj dla dzikiej przyrody. Żyje tam ponad 50 dzikich gatunków ssaków i ponad 2000 gatunków dzikich roślin. Dzięki pandemii Mount Everest może wreszcie odpocząć od ludzi. Dlatego chińska ekspedycja zakłada nie tylko obliczenia wysokości, ale również zaprowadzenie porządku.
- Nasz zespół zabierze wysoko w góry kilkaset jaków, które zabiorą śmieci i zalegające na zboczach odpadki - powiedział Jiangqi. I jak dodał, to niemal rutynowe działania. Badacze wyruszający na górę, zwykle pomagają zbierać odpady, do których należą przede wszystkim puszki, skrawki papieru czy ekskrementy.
Wyniki pomiaru dokonanego przez Chińczyków najprawdopodobniej dodadzą lub odejmą najwyższej górze świata kilkadziesiąt centymetrów. Badacze są przekonani, że ekspedycja przyczyni się do rozwoju naukowego. Ale nawet gdyby ta różnica była większa, to wątpliwe, by nagle cały świat zaczął na nowo pisać podręczniki do geografii.
- Nie wszyscy wiedzą, gdzie Everest leży i jaki jest najwyższy szczyt na świecie, a bicie się o jego wysokość, trzy lub cztery metry w jedną czy drugą stronę nie ma sensu - stwierdził Wielicki.
Autor: kw/aw / Źródło: "Polska i Świat" TVN24, Reuters, BBC
Źródło zdjęcia głównego: shrimpo1967 (CC BY-SA 2.0)