Niemal 2,5-metrowy aligator spacerował ulicami osiedla na Florydzie. Kiedy funkcjonariusze chcieli go wywieźć z dala od terenów mieszkalnych, okazało się, że nie będzie to takie proste. Zwierzę zaciekle się broniło.
Aligator wędrował ulicami osiedla Hammocks w mieście Ocoee. Zachowywał się w zastanawiający sposób.
- Przeszedł 20 kroków, po czym usiadł. Przeszedł kolejne 20 kroków i usiadł. Aż dziwnie było go obserwować - relacjonował jeden z mieszkańców osiedla. - Był pokaźnych rozmiarów i całkiem gruby - mówił kolejny. Zwierzę miało prawie dwa i pół metra długości.
Jeden z mieszkańców niemal wpuścił go niechcący do domu, kiedy otwierał frontowe drzwi. Jednak przechodzący obok inny mężczyzna, Walter Day, ostrzegł go przed niebezpieczeństwem.
Uderzył z pyska, potem trzasnął ogonem
Na miejsce wezwano przedstawicieli Urzędu ds. Ochrony Ryb i Dzikiej Przyrody. Gdy wydawało się, że cała akcja jest zakończona - zwierzę miało związany pysk i umieszczono je w samochodzie - gad nagle postanowił podjąć próbę odzyskania wolności.
- Aligator odwrócił się i pyskiem uderzył w głowę jednego z mężczyzn, powalając go na ziemię. Potem zwierzę machnęło ogonem, trafiając w ramię policjanta - relacjonował Walter Day.
Na szczęście uderzony w głowę szybko doszedł do siebie. Druga próba załadowania zwierzęcia do samochodu zakończyła się sukcesem. Krewki aligator, wraz z dwoma innymi przedstawicielami swojego gatunku, został wypuszczony do jeziora.
Autor: amm/aw / Źródło: wptv.com