Najdłużej trwający eksperyment na świecie wreszcie doczekał się przełomu. Po 87 latach udało się zaobserwować spadającą kroplę paku węglowego. Co prawda, to już dziewiąta kropla, która odłączyła się od substancji, ale pierwsza, którą udało się nagrać.
Najdłużej trwający eksperyment w historii rozpoczęty został w 1927 roku przez prof. Thomasa Parnella. Wlał on roztopioną próbkę czarnej smolistej substancji do zakorkowanego lejka i pozostawił na trzy lata, czekając, aż pak wypełni szczelnie nóżkę. W 1930 roku nóżka lejka udrożniła się i substancja mogła zacząć spływać. Od tego czasu naczynie jest wyeksponowane w Budynku Parnella Instytutu Matematyki i Fizyki w kampusie Uniwersytetu Queensland w Australii.
Istota doświadczenia jest dość prosta. Pod szklanym kloszem na stojaku umieszczono szklany lejek, który następnie wypełniono pakiem węglowym.
Pod nóżką lejka znajduje się szklane naczynie, można się zatem domyślać, że substancja wypełniająca lejek to ciecz. Jednak nie zachowuje się ona dokładnie tak, jak ciekłe substancje, do których jesteśmy przyzwyczajeni - bardziej przypomina ciało stałe.
Jedna kropla na 8 lat
Pak węglowy, który umieszczono w szklanym naczyniu nie kojarzy się z cieczą. W warunkach standardowych (czyli przy ściśle określonych wartościach temperatury i ciśnienia otoczenia, stanowiących punkt odniesienia do obliczeń fizycznych i chemicznych) sprawia wrażenie ciała stałego.
To właśnie jego stanu dotyczy eksperyment. Ma on pokazać, że pak węglowy w rzeczywistości nie jest ciałem stałym, a cieczą o bardzo dużej lepkości.
Umieszczona w lejku substancja faktycznie powoli spływa w dół - pak najpierw wypełnił nóżkę lejka, a potem zaczęły się oddzielać pojedyncze krople. "Powoli" w tym przypadku naprawdę oznacza bardzo wolne tempo - jedna kropla spada do naczynia ustawionego pod lejkiem średnio raz na 8 lat.
Ponad 50 lat czekania
Do kwietnia tego roku spadło osiem kropel. Co ciekawe, aż dotąd nikomu nie udało się zaobserwować momentu oderwania i upadku kropli.
Szczególnie mocno liczył na to prof. John Mainstone, który czekał na to ponad 50 lat. Naukowiec przerwał obserwacje zaledwie na moment w 2000 roku.
Upadek ósmej kropli w 2000 roku był już co prawda na bieżąco monitorowany za pomocą kamery, jednak akurat w przełomowym momencie doszło do 20-minutowej przerwie w dostawie prądu i zdarzenie nie zostało zarejestrowane. Prof. Mainstone zmarł w 2013 roku, nie doczekawszy się oderwania się dziewiątej kropli, do czego doszło 17 kwietnia 2014 roku.
"Zwykły łut szczęścia"
Podobny eksperyment przeprowadzany jest na Trinity College w Dublinie od października 1944 r. Pierwsza sfilmowana kropla spadła 11 lipca 2013.
Stefan Hutzler, członek zespołu naukowców, który bierze udział w eksperymencie, podkreślił, że fakt, iż krople podczas tych dwóch eksperymentów spadły rok po roku to prawdziwy "łut szczęścia".
Badacz wyjaśnił również, na czym polega wyższość australijskiego eksperymentu nad irlandzkim. - Eksperyment australijskich naukowców wykorzystuje szklany pojemnik. Przeprowadzane są dodatkowo pomiary temperatury i wilgotności. Tego, co robimy, nie można nazwać zwykłym eksperymentem. To coś, co trwa od lat 40. XX wieku - wyjaśnił.
Dzięki naukowcom z Uniwersytetu w Queensland można na żywo śledzić "życie" kolejnej kropli. Nie trzeba się jednak spieszyć, bo według szacunków spadnie ona dopiero za około 14 lat.
Autor: kt/mj / Źródło: The Thelegraph, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/CC-BY/GFDL, requires acknowledgement of The University of Queensland