Silny wiatr dokonał w Płocku ogromnych zniszczeń. Trąba powietrzna łamała drzewa i przewracała łodzie. Według świadków, wszystko trwało nie dłużej niż dziesięć minut.
W poniedziałek po południu nad Płockiem przeszła trąba powietrzna. Silny wiatr zniszczył sprzęt ratowników WOPR-u, dach pobliskiego dyskontu oraz połamał wiele drzew.
Jak przekazała synoptyk TVN Meteo Arleta Unton-Pyziołek, według skali Fujity była to trąba najsłabszego typu F0. Takie trąby zdarzają się w chłodnej masie powietrza na tak zwanych wtórnych frontach chłodnych, które przemieszczają się szybko. Ta płocka wystąpiła w rejonie rzeki, nad lądem i wodą - podłożami o różnym stopniu nagrzania.
Podczas trąb kategorii F0 wiatr może wiać z prędkością od 64 do 116 kilometrów na godzinę. Skala Fujity to siedmiostopniowa skala oceniająca poziom intensywności tornad na podstawie zniszczeń zabudowy i rzadziej roślin.
Zniszczony dach supermarketu
- Trąba powietrzna miała bardzo dużą siłę. Częściowo zerwała dach z supermarketu, powywracała drzewa, tarasując drogę krajową. Zrobiła też dużo szkód w przystani żeglarskiej. Tam zsunęła do wody dwa obiekty budowlane, w których znajdowali się ludzie. Konkretnie: przyczepę kontenerową, gdzie miał swoje miejsce stróż oraz przyczepę kempingową - relacjonował starszy kapitan Edward Mysera, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Płocku.
Dodał, że mężczyzna z przyczepy wyszedł o własnych siłach i dopłynął do brzegu, natomiast mężczyźnie z kontenera udzielono pomocy. Był lekko potłuczony.
- Akcja trwała od godzin popołudniowych do późnych godzin wieczornych. Była prowadzona w trzech miejscach jednocześnie - tłumaczył starszy kapitan Mysera. W supermarkecie, na drodze krajowej i w porcie. W sumie w akcji brało udział osiem zastępów straży pożarnej.
Wywrócona przyczepa kempingowa
Mężczyzna poszkodowany przez trąbę opowiadał:
- To wszystko trwało dziesięć minut. Dziesięć minut i już nic nie było. Przewinęła nam się buda. Przycisnęło mnie z kolegą. Już w wodzie obróciło jeszcze raz tę budę. Nie wyszlibyśmy spod przyczepy, nie było już szans - powiedział Waldemar Lewandowski, stróż w porcie jachtowym.
- Wszystko kładło się jak zapałki. Tu cyklon szedł nad nami. Tego się nie da opisać. Wszystko zgarnęło. Nic nie zostało. To wszystko się nagle stało. Nic nie było widać. Świata nie było widać. Tak padało - mówił.
"To trwało pięć minut"
Trąbę widział też Jerzy Pieleciński, właściciel portu w Płocku.
- Zaczęły kręcić się śmieci, powstawał wir. Jeszcze powiedziałem: patrzcie chyba jakaś trąba powietrzna powstaje. Po moich słowach hala namiotowa, potężna, poszła w powietrze. Dachy metalowe też pofrunęły - relacjonował Pieleciński.
Dodał, że wszystko trwało około pięciu minut. - Siedziałem w oknie, obserwowałem. Zaczął się deszcz i tak jakby wzmagał się wiatr. Ciemno się zrobiło. Prawdopodobnie ta trąba zaczęła się na terenie stoczni - relacjonował mężczyzna.
- Potem huknęło, kiedy wszystkie te hale podrywało do góry. Takie rzeczy widziałem, ale na filmach - skomentował na koniec.
Pogoda będzie niebezpieczna
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej przewiduje, że również w ciągu najbliższych dni aura może być gwałtowna. Prognozuje się możliwość ogłoszenia alertów przed burzami z gradem i intensywnymi opadami deszczu oraz silnym wiatrem. Czytaj więcej na temat prognoz ostrzeżeń.
Szczególnie gwałtownej pogody można się spodziewać w czwartek - zapowiada synoptyk TVN Meteo Arleta Unton-Pyziołek.
Autor: dd/aw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Artur Kazimierowicz