14 października podczas niesamowitego skoku spadochronowego ze stratosfery ustanowił trzy rekordy. Jak sam jednak przyznał, wcale nie o osiągnięciach myślał tuż przed rzuceniem się w dół z 39 km. Co jeszcze czuł tuż przed skokiem i jakie widoki zostały mu w pamięci, dowiecie się dziś o godz. 19.25 z "Faktów po Faktach" w TVN24. Z Feliksem Baumgartnerem będzie rozmawiał Kamil Durczok.
- Gdy stoisz tam na szczycie świata, to stajesz się nagle bardzo mały i pełen pokory. Nie myślisz już o biciu rekordów, nie chcesz osiągnąć konkretnych wyników. Jedyna rzecz jakiej pragniesz, to wyjść z tego cało - opowiadał Baumgartner na konferencji po oddaniu rekordowego skoku ze stratosfery.
Skok z "krawędzi Ziemi"
14 października Austriak w specjalnej kapsule wzniósł się na wysokość 39,044 km i skoczył ze spadochronem. Przez 4 minuty i 20 sekund spadał swobodnie, a cały skok trwał 9 minut i 3 sekundy.
Stał się pierwszym człowiekiem, który przekroczył prędkość dźwięku bez pomocy maszyny. Ustanowił rekord najwyższego załogowego lotu balonem, a także o ok. 8 km pobił rekord skoku ze spadochronem z największej wysokości.
Mierzy się z wysokościami
43-letni Baumgartner jest byłym żołnierzem. Skakał już ze słynnych Wież Petronas w Malezji i z ponad 500-metrowego wieżowca w Tajpej, należących do najwyższych budynków świata, z samolotów i w jaskiniach. W 2004 r. uczestniczył w podniebnym wyścigu "Człowiek vs Maszyna" na dystansie kilkunastu kilometrów i go wygrał.
Mówiąc o ostatnim wyczynie podkreślał, że to sukces nie tylko jego, ale całej drużyny, która wspierała go, pracując przy Projekcie Stratos. - To zdecydowanie najtrudniejsza rzecz ze wszystkich, jakie do tej pory zrobiłem - podsumowywał po skoku.
Czy planuje następne wyzwania? Być może dowiemy się tego z "Faktów po Faktach" w TVN24. O godz. 19.25 Felix Baumgartner będzie gościem Kamila Durczoka.
Autor: js/ŁUD / Źródło: TVN24, Red Bull