420 kilometrów kwadratowych australijskiego parku narodowego oraz 40 domów strawił ogień, który strażacy uznali w środę za ekstremalnie trudny do opanowania. Płomienie pustoszą wszystko, co spotkają na swojej drodze i są nie do ugaszenia, ponieważ jest - i nadal będzie - bardzo gorąco.
Wschód Australii trawią setki pożarów lasów. Szczególnie trudny do opanowania jest jednak ogień, który rozszalał się w parku narodowym na północnym zachodzie Nowej Południowej Walii - podały w środę australijskie media.
Cud, że nikt nie zginął
Płonie Park Narodowy Warrumbungle, cieszący się bardzo dużą popularnością wśród turystów - rocznie na wizytę w nim decyduje się około 35 tys. gości. Jak informowali lokalni strażacy, Warrumbungle pustoszą nie jeden, a dwa pożary. Jeden z nich pochłonął już 420 km kw., a także kompletnie zniszczył 40 domów położonych w okolicach rezerwatu. Strażacy uważają, że to cud, iż nikt nie zginął i nikt nie został ranny w wyniku rozprzestrzeniania się ognia, który jest nie do opanowania.
Nowa fala upałów
Pożary lasów, z jakimi zmaga się Australia, to wynik trwającej od 27 grudnia fali upałów. Temperatura przekraczająca 45 st. C, z jaką zmagał się niemalże cały kraj oraz bardzo niska wilgotność powietrza, to warunki idealne, by wybuchał i rozprzestrzeniał się ogień.
Choć aktualnie gorąco odrobinę zelżało, australijscy meteorolodzy przestrzegają: w weekend kraj nawiedzi kolejna fala upałów.
Autor: map//bgr / Źródło: Reuters TV