Nad nowozelandzką Zatoką Obfitości, w Taurandze, wolontariusze z Oiled Wildlife Response Centre pracują nad tym, żeby uratować oblepione mazutem pingwiny przed śmiercią. Ptaki ucierpiały po tym, jak setki ton tego ciężkiego oleju opałowego wyciekły do wody w wyniku zderzenia kontenerowca Rena z rafą koralową.
Do tragedii doszło w środę 5 października u wybrzeży Nowej Zelandii. Z kontenerowca, który wpadł na rafę koralową, zaczął wyciekać mazut. Jednostka z gigantycznym załadunkiem z niewyjaśnionych przyczyn zboczyła z kursu, uderzyła w rafę i się przechyliła.
Sytuacja była na tyle poważna, że Nick Smith, minister środowiska Nowej Zelandii, nazwał wydarzenie "największą katastrofą ekologiczną na morzu w historii kraju".
Poszkodowane są przede wszystki zamieszkujące nowozelandzkie wody zwierzęta, a wśród nich żyjące wyłącznie tu tzw. pingwinki małe. Oblepione ciężkim olejem opałowym ptaki straciły zdolność do pływania. Po kilku godzinach spędzonych w takim stanie mogą umrzeć.
Kąpiel w płynie do mycia naczyń
Jeremy Gray, biolog pracujący jako weterynarz-wolontariusz w Taurandze, w rozmowie z BBC News opowiada, co należy zrobić, żeby uratować poszkodowanego pingwina.
- Najpierw trzeba je ogrzać i uszczęśliwić. Zanim zaczniemy je czyścić, powinny trochę odpocząć, ponieważ są bardzo zestresowane - dodaje.
Kiedy już dochodzi do czyszczenia pingwina, trzeba wykonać szereg określonych czynności.
- Zazwyczaj używa się zwykłych detergentów, ale dlatego, że mazut jest trudny do osunięcia najpierw używamy oleju rzepakowego, który go zmiękcza. Potem pingwiny moczą się w basenie pełnym wody, z dodatkiem detergentu, o temperaturze 41 st. C, która odpowiada temperaturze ich ciał. Wodę zmienia się 4-5 razy. Potem, za pomocą szczoteczek do zębów wyczesuje się tłustą i lepką ciecz spomiędzy piór. Kiedy olej już zniknie, ptaki kąpią się jeszcze raz i jeszcze raz zostają sprawdzone. Po upływie 45-60 minut, bo tyle trwa proces, trafiają pod lampy i suszarki, gdzie schną - tłumaczy Gray.
Autor: map//ŁUD / Źródło: bbc.co.uk