Rozmiary dziury ozonowej niepokoją nas od dekad, a globalnym wysiłkom na rzecz jej zmniejszenia nie ma końca. W tym roku przypomina jednak stan z 1988 roku.
Dobre wiadomości są takie, że dziura ozonowa zmalała na tyle, że nawet naukowcy NASA są zdania, że rozmiarami przypomina teraz stan z 1988 roku. W tym roku dziura ozonowa największa była we wrześniu, gdy osiągnęła średnio 19.6 milionów kilometrów kwadratowych. I chociaż oznacza to, że ponad dwukrotnie przerosła rozmiarami Stany Zjednoczone, to i tak o ponad 3.4 miliona kilometrów kwadratowych mniej niż w zeszłym roku o tej samej porze.
Przyczyny sukcesu
Naukowcy NASA są zdania, że za tym fenomenem stoi wyższa niż zwykle temperatura utrzymująca się w stratosferze. Ciepłe powietrze przyczyniło się do spadku zawartości chlorków i bromków, które odpowiadają za zanikanie warstwy ozonowej. Redukcja rozmiarów dziury ozonowej to również zasługa wysiłku wielu państw, które zdecydowały się na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych.
- Warunki pogodowe nad Antarktydą były łagodniejsze niż zazwyczaj, wartość temperatury nieco wyższa, a to pośrednio przyczyniło się do tego, że tempo zanikania warstwy ozonowej spadło - tłumaczy Paul A. Newman, kierownik badań nad Ziemią w Centrum Lotów Kosmicznych NASA w Maryland. - To jak z huraganami: są lata, gdy znacznie rzadziej przemieszczają się w głąb lądu, i to właśnie wtedy więcej ozonu utrzymuje się w obrębie warstwy ozonowej - dodał.
Zanik warstwy ozonowej ma miejsce przede wszystkim nad Antarktydą, co martwi w szczególności mieszkańców krajów Globalnego Południa, którzy często i tak nie mają możliwości ochrony przed pogorszeniem się pogody i wzrostem temperatur. To właśnie ozon, bezbarwny gaz, chroni Ziemię przed zgubnym promieniowaniem ultrafioletowym, a tym samym - przed szeregiem chorób skórnych. Dobre wieści ukazały się w samą porę: od odkrycia dziury ozonowej minęło dokładnie 30 lat. Tyle samo, co od ustanowienia pierwszego porozumienia międzynarodowego zobowiązującego sygnatariuszy do ograniczenia zużycia szkodliwych dla warstwy ozonowej środków chemicznych - tak zwanego Protokołu z Montrealu.
Na dobrym tropie
Protokół z Montrealu pierwotnie został podpisany przez 24 państwa, jednak po trzech dekadach liczba sygnatariuszy wzrosła do 197. Było to pierwsze tego rodzaju porozumienie międzynarodowe zapoczątkowane przez działania środowiska badawcze. Najnowsze wyniki badań nad dziurą ozonową są świadectwem jego sukcesów.
- To tak naprawdę niezwykle nobilitujące dla naszego środowiska, bo to właśnie apel naukowców, ich wysiłek i determinacja doprowadziły do zawiązania się tego niezwykłego porozumienia na rzecz globalnej zmiany - przyznał chemik Mario Molina, która za swój udział w odkryciu dziury ozonowej otrzymał w 1995 roku Nagrodę Nobla. - Przed ludzkością zostało postawione ogromne zadanie, i staramy się z niego wywiązać, bo zagrożenie jest jak najbardziej realne - ostrzegł.
Nauka, nie przeszkadzać
W 2014 roku pracownicy naukowi Organizacji Narodów Zjednoczonych odkryli, że warstwa ozonowa jest w stanie się samoregenerować, o ile przestanie się korzystać ze środków chemicznych wykorzystujących freon, a także wycofa z obiegu bazujące na freonie zamrażarki i systemy wentylacyjne. Niestety, substancje, które nie służą warstwie ozonowej, są w stanie utrzymywać się w atmosferze nawet przez 100 następnych lat. Naukowcy prognozują, że warstwa ozonowa powróci do stanu z początku lat 80. dopiero w roku 2070.
W czerwcu 2017 roku naukowcy doszli do kolejnego zaskakującego odkrycia: okazało się, że również dichlorometan, który powszechnie stosuje się w wielu gałęziach przemysłu, przyczynia się do wzrostu dziury ozonowej. I choć badania nad tym zagadnieniem są w toku, już we wrześniu wstępna analiza problemu ukazała się w czasopiśmie Nature Communications.
Obejrzyj materiał poświęcony temu zagadnieniu:
Autor: sj/aw / Źródło: NASA, Washington Post
Źródło zdjęcia głównego: NASA