Naukowcy są krok bliżej wyleczenia śmiertelnej gorączki krwotocznej spowodowanej wirusem Ebola. Dwa eksperymentalne leki wykazały "wyraźnie lepsze" efekty w porównaniu z dwoma istniejącymi środkami.
Leki - mieszanka trzech przeciwciał monokalnych (czyli zbiór przeciwciał wykazujących jednakową swoistość wobec danego antygenu) o nazwie REGN-EB3 oraz pojedyncze przeciwciało monokalne o nazwie mAb114 - będą teraz oferowane wszystkim pacjentom zakażonym Ebolą podczas trwającej w Demokratycznej Republice Konga epidemii.
Jak poinformował Narodowy Instytut Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID), nowe leki wykazały "wyraźnie lepsze" efekty w porównaniu z dwoma innymi istniejącymi lekarstwami na Ebolę.
Jeden z głównych badaczy Anthony Fauci powiedział, że dwa inne leki - ZMapp i Remdesivir, zostaną teraz usunięte z obiegu. Argumentem ma być ich słabsze działanie - mimo podania zakażonym ZMapp zmarło 49 procent pacjentów, zaś mimo podania leku Remdesivir zmarło 53 procent zakażonych. Dla porównania - w przypadku podania REGN-EB3 zmarło 29 proc. pacjentów, a po mAb114 - 34 proc.
Nowa nadzieja
Jean-Jacques Muyembe, dyrektor Narodowego Instytutu Badań Biomedycznych w Kinszasie w Kongo, który współuczestniczył w badaniach, stwierdził, że wyniki oznaczają, że "odtąd nie będziemy już mówić, że Ebola jest nieuleczalna".
- Te postępy pomogą uratować tysiące istnień ludzkich - powiedział.
Zapanować nad epidemią
Mike Ryan, szef programu ratunkowego Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), stwierdził, że wyniki badania są zachęcające, ale same w sobie nie wystarczą, by zakończyć epidemię.
- Dzisiejsze wiadomości są fantastyczne. Dają nam nowe narzędzie przeciwko Eboli, ale samo w sobie jej nie powstrzyma - powiedział.
Jeremy Farrar, dyrektor globalnej organizacji charytatywnej Wellcome Trust, pochwalił wyniki badania.
- Im więcej dowiadujemy się o tych dwóch nowych metodach leczenia, tym bardziej jesteśmy w stanie zmienić Ebolę z przerażającej choroby w taką, której można zapobiec i którą można wyleczyć. Nigdy nie pozbędziemy się wirusa Ebola, ale powinniśmy być w stanie powstrzymać tę epidemię przed przekształceniem się w poważne epidemie krajowe i regionalne - stwierdził.
Jak powiedział Fauci, do badania w czterech różnych ośrodkach leczenia Eboli w Kongo zostało już włączonych około 680 pacjentów. Plany zakładają, że w testach weźmie udział łącznie 725 osób.
Poważna choroba
Od 14 lipca do 2 sierpnia odnotowano cztery przypadki Eboli w mieście Goma w Kongo, które znajduje się tuż przy granicy z Rwandą. To pierwsze przypadki choroby w tym regionie, zamieszkanym przez ponad milion osób. Teraz eksperci obawiają się, że niebawem Ebola rozprzestrzeni się w Rwandzie.
Ebola pojawiła się we wschodnim Kongu w sierpniu 2018 roku. W wyniku epidemii zmarło co najmniej 1800 osób.
Wybuch epidemii wirusa Ebola w Afryce Zachodniej w latach 2013–2016 stał się największym na świecie. Rozprzestrzenił się w Gwinei, Liberii i Sierra Leone i zabił ponad 11 300 osób. Próba leczenia w Kongu, która rozpoczęła się w listopadzie ubiegłego roku, jest prowadzona przez międzynarodową grupę badawczą koordynowaną przez WHO.
Wirus Ebola może powodować między innymi gorączkę, bóle głowy, bóle mięśni, wymioty, biegunkę i krwawienia. Po raz pierwszy zidentyfikowano go w 1976 roku po stwierdzeniu przypadków zachorowalności w okolicach rzeki Ebola na północy Kongo. Naukowcy twierdzą, że wirus początkowo infekował ludzi poprzez bliski kontakt z zarażonym zwierzęciem, takim jak nietoperz, a następnie rozprzestrzeniał się między ludźmi. Wirus jest przenoszony poprzez bezpośredni kontakt z płynami ustrojowymi osoby zakażonej - krwią, kałem lub wymiocinami, spermą lub przez bezpośredni kontakt z zanieczyszczonymi przedmiotami, takimi jak igły i strzykawki.
Autor: kw/map / Źródło: Reuters, edition.cnn.com