Francuscy związkowcy protestują już trzeci dzień przeciwko rządowym planom reformy systemu emerytalnego. Strajki zdezorganizowały pracę większości rafinerii. Pojawiły się obawy przed ograniczeniem dostaw paliw. Protesty dotknęły też edukację i transport.
Według związków zawodowych, produkcja na normalnym poziomie utrzymywana jest tylko w dwóch spośród łącznie 12 francuskich rafinerii. Obawa przez zmniejszeniem dostaw paliwa skłoniła wielu kierowców do zakupów na zapas. By uspokoić nastroje, minister stanu ds. transportu Dominique Bussereau oświadczył, że rezerwy benzyny wystarczą co najmniej na miesiąc.
Zbuntowani uczniowie
Protesty w obronie obecnego systemu emerytalnego przybrały na sile również w liceach i na uniwersytetach. Według ministerstwa edukacji narodowej, do południa w czwartek blokady i inne formy protestów objęły 345 szkół, czyli 8 procent w skali całego kraju. W środę protestowało 135 placówek a we wtorek 357. Ulicami Tuluzy na południowym wschodzie kraju przeszło w czwartek rano, według różnych szacunków, od 7 tys. do 20 tys. manifestantów, z czego większość stanowili licealiści.
Uniwersytet w Rennes w zachodniej Francji był zamknięty przez cały dzień z "przyczyn bezpieczeństwa". Od rana demonstrowali tam studenci.
Protesty mają potrwać co najmniej do końca obecnego tygodnia. Jednak ekipa prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego nie zamierza rezygnować z zamiaru podwyższenia wieku emerytalnego z 60 do 62 lat, argumentując, że w obecnej sytuacji finansowej nie ma innego wyjścia.
Źródło: PAP, lex.pl